#AlgarveCup : Szwecja vs Rosja 4:0
Świat Turnieje Międzynarodowe

#AlgarveCup : Szwecja vs Rosja 4:0

fot. Svenska F.

 Słońce, które w ostatnich dniach w końcu zaczęło coraz odważniej przebijać się przez chmury nad Portugalią, dziś zaświeciło także dla reprezentacji Szwecji, która pożegnała się z tegorocznym Pucharem Algarve pewnym i planowym zwycięstwem nad najsłabszym uczestnikiem EURO 2017. Trzeba jednak podkreślić, że Rosjanki nie zawiesiły poprzeczki przesadnie wysoko i swoim dzisiejszym występem jedynie potwierdziły, że na chwilę obecną nie tyle starają się gonić światową czołówkę, co coraz bardziej rozpaczliwie walczą o utrzymanie się w europejskiej drugiej lidze.

Pia Sundhage postanowiła, że nie ma najmniejszego sensu robić zasłony dymnej przed lipcowym pojedynkiem w fazie grupowej mistrzostw Europy i posłała do boju niemal najsilniejszą jedenastkę, a ta w niespełna dziewięć minut załatwiła sprawę zwycięstwa. Aby tego dokonać, Szwedki wcale nie musiały grać wielkiej piłki i wznosić się na wyżyny swoich umiejętności, wystarczyło po prostu mocniej przycisnąć, a zagubione niczym skandynawscy turyści w pekińskim metrze rywalki zrobiły resztę. W 4. minucie nad Rosjankami zlitowała się jeszcze niemiecka sędzia, nie odgwizdując ewidentnego rzutu karnego po faulu na Schelin, ale niespełna 120 sekund później dla podopiecznych Jeleny Fominy nie było już litości. Seger wbiegła w rosyjską defensywę kompletnie nie niepokojona, dojrzała dobrze ustawioną przy dalszym słupku Asllani, a pomocniczka Manchesteru musiała jedynie dostawić nogę i zrobiło się 1-0. Po kolejnych trzech minutach Szwedki prowadziły już różnicą dwóch goli po nieco przypadkowym trafieniu Nilli Fischer, która niezbyt czysto kopnęła futbolówkę, ale ta i tak wtoczyła się do siatki Tatiany Szczerbak (inna sprawa, że gdyby tego nie zrobiła, to z dobitką już czekałaby Seger). W tym momencie właściwie można byłoby zakończyć spotkanie, ale skoro trzeba było grać przez jeszcze ponad osiemdziesiąt minut, to reprezentantki Szwecji postanowiły dać licznie przybyłym do Portugalii kibicom więcej okazji do zamanifestowania radości. Trzeci gol padł również przed przerwą i był w zasadzie niemal wierną kopią bramki na 1-0, a jedyna różnica polegała na tym, że tym razem asystowała Schelin, a strzelanie na murawie w Albufeirze zakończyła w 76. minucie rekonwalescentka Fridolina Rolfö chytrym uderzeniem zza pola karnego.

Zwycięstwo i cztery strzelone gole należy oczywiście docenić, ale trudno, aby ktokolwiek po dzisiejszym meczu popadał w euforię. Cieszy oczywiście kolejne czyste konto i choć Lindahl musiała interweniować po strzałach Czernomyrdiny oraz Czołowjagi, a raz doszło do niewytłumaczalnego błędu podczas przekazania krycia, to ogólna ocena występu szwedzkiej defensywy jest raczej zadowalająca. Znacznie więcej problemów sprawia za to wystawienie not piłkarkom ofensywnym, gdyż z jednej strony gra się oczywiście tak, jak przeciwnik pozwala (a ten pozwalał prawie na wszystko), ale z drugiej nie możemy się spodziewać, że w ewentualnym ćwierć- lub półfinale EURO trafimy rywala mającego tak wielkie problemy z organizacją gry obronnej i przyglądającego się, jak Schough czy Asllani bezkarnie harcują we okolicach szesnastki. Z tego samego powodu warto wstrzymać się z nazbyt entuzjastycznymi opiniami na temat dzisiejszej postawy Rolfö, Blackstenius, czy Hammarlund, bo choć na tle podmęczonych Rosjanek wypadły rzeczywiście bardzo obiecująco, to jednak wciąż mamy świeżo w pamięci migawki z poprzednich, rozegranych na portugalskim turnieju spotkań. A tam, jak doskonale wiemy, obraz szwedzkiej pierwszej linii był niestety zdecydowanie mniej ekskluzywny.

W ekstazę oczywiście więc nie wpadamy, ale skoro piłkarki ostatecznie zakończyły pobyt w Portugalii miłym akcentem, to i my zróbmy to samo. Po pierwsze, chyba zgodnie przyznamy, że pomimo wszelkich uwag, raczej nikt nie miałby nic przeciwko temu, abyśmy w lipcu przeżyli swego rodzaju powtórkę z rozrywki. Spokojne 4-0 wydaje się bowiem wręcz wymarzonym scenariuszem na drugą kolejkę fazy grupowej mistrzostw Europy. Po drugie, warto odnotować, że po wielu miesiącach żmudnych prób i treningów, kompaktowa ofensywa w końcu przełożyła się na bramkowy efekt. A to już jest pewien wyczyn, prawda?
Jared Burzynski

Szwedzka Piłka 

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!