#AlgarveCup : Przegrana Szwecji z Holandią
Publicystyka Reprezentacje Świat Turnieje Międzynarodowe

#AlgarveCup : Przegrana Szwecji z Holandią

fot. Oranje Leuvinnen

 Po zwycięstwie i remisie, przyszedł czas na pierwszą porażkę szwedzkich piłkarek na tegorocznym Pucharze Algarve. Co gorsza, poniesioną w starciu z grającymi dziś w dość eksperymentalnym ustawieniu rywalkami, które od pierwszych minut konsekwentnie czekały na swoją szansę i doczekały się jej w ostatniej fazie meczu, po fatalnym zachowaniu Hanne Gråns. Obrończyni Örebro zupełnie niepotrzebnie sfaulowała we własnej szesnastce szarżującą Beerenstayn, a Mandy van den Berg strzałem z rzutu karnego zdobyła gola na wagę skromnego zwycięstwa reprezentacji Holandii.

W przeciwieństwie do grającej w zasadzie najsilniejszą jedenastką Pii Sundhage, Sarina Wiegman zdecydowała się dość mocno zamieszać w składzie, w związku z czym na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczęły między innymi Miedema, Martens, czy van den Berg. Trudno powiedzieć, czy właśnie to było przyczyną, że pierwsze dwa kwadranse przebiegały niemal pod całkowite dyktando Szwedek, ale nasze piłkarki w tym fragmencie absolutnie zdominowały boiskowe wydarzenia, sprawiając wrażenie drużyny zdecydowanie bardziej zdolnej do wyprowadzenia skutecznego ciosu. Największy problem polegał jednak na tym, że o ile wymiana podań w sektorze środkowym, a także podłączanie się do akcji ofensywnych obu wahadłowych obrończyń wyglądały w zasadzie bez zarzutu, o tyle wciąż brakowało ostatniego podania, które wykreowałoby dogodną sytuację jednej ze szwedzkich napastniczek. Najlepszą bramkową okazję Lotta Schelin stworzyła sobie w zasadzie sama, wykorzystując fatalne zachowanie duetu holenderskich stoperek van den Bulk – Zeeman, ale jej strzałowi zabrakło precyzji.

W pierwszej połowie pod bramką Lindahl nie działo się kompletnie nic, ale wejście na boisko Miedemy oraz Martens wyraźnie rozruszało po przerwie holenderską ofensywę. Podopieczne Sariny Wiegman z minuty na minutę poczynały sobie coraz bardziej odważnie, a strzał w słupek napastniczki Bayernu był pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla szwedzkiej defensywy. Kolejne miało miejsce po tym, jak w dogodnej sytuacji znalazła się bardzo mobilna na prawym skrzydle Jansen, ale Lindahl zażegnała niebezpieczeństwo, interweniując daleko poza polem karnym. Z planów zdobycia zwycięskiego gola rzecz jasna nie zrezygnowały również i Szwedki, ale w drugiej połowie van Veenendaal zatrudniona została w zasadzie tylko raz, a pozostałe próby – nawet jeśli początkowo wyglądały obiecująco – najczęściej traciły impet w okolicach trzydziestego metra przed holenderską bramką. Nawet, gdy Rolfö idealnym wydawałoby się podaniem uruchomiła urywającą się obrończyniom rywalek Schough, skrzydłowa Eskilstuny zamiast stanąć oko w oko z bramkarką Arsenalu, nie potrafiła poprawnie zgasić zagranej w jej kierunku futbolówki. Bezbramkowy remis utrzymywał się w Lagos do 81. minuty, ale wspomniany na wstępie faul Gråhns i bedący jej następstwem rzut karny sprawił, że to Holandia cieszyła się po końcowym gwizdku ze zwycięstwa, a Szwedkom kolejny raz pozostało jedynie zastanawiać się, co tym razem poszło nie tak.

Po pierwszej połowie pochwalić można było Asllani, która całkiem dobrze odnalazła się na szczycie ustawionego przez Sundhage diamentu, ale po zejściu z murawy dobrze rozdzielających dziś piłki Seger oraz Folkesson, zawodniczka Manchesteru nie była już aż tak widoczna. Solidny występ, co warte podkreślenia, zaliczyła także najlepsza w formacji defensywnej Fischer, a jedyna sytuacja, w której przytrafił jej się błąd, nie niosła za sobą żadnych poważniejszych konsekwencji. Martwić może za to trwająca w zasadzie od sierpnia ubiegłego roku indolencja strzelecka szwedzkich piłkarek, bo (nie licząc meczu z Iranem) w siedmiu ostatnich spotkaniach podopieczne Pii Sundhage strzeliły zaledwie dwa (!) gole. Średnia na poziomie 0.28 bramki na mecz to już nie dzwonek, a głośny sygnał alarmowy tym bardziej, że w dzisiejszym meczu szwedzkie napastniczki (wyłączając Schelin) znów prezentowały się niepokojąco pasywnie.

Jedyną pozytywną informacją dla zawodniczek formacji ofensywnej jest fakt, iż najbardziej prawdopodobnym rywalem szwedzkiej kadry w środowym meczu na pożegnanie z Pucharem Algarve jest na tę chwilę reprezentacja Rosji. Lepszego przeciwnika, aby na tym etapie przygotowań odnieść efektowne zwycięstwo i odzyskać wiarę we własne umiejętności, trudno byłoby sobie wymarzyć.

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!