Jeszcze niedawno Paris Saint-Germain funkcjonowało jako synonim ambicji w kobiecej piłce nożnej. Klub, który miał być naturalnym rywalem Olympique Lyon, systematycznie wzmacniał kadrę, inwestował w zaplecze i komunikował jeden cel: stałą obecność w europejskiej czołówce. Sezon 2025/26 miał być kolejnym krokiem na tej drodze. Stał się jednak brutalnym przypomnieniem, jak krucha bywa konstrukcja oparta wyłącznie na ambicji.
Europa, która obnażyła wszystko
Rywalizacja w UEFA Women’s Champions League już na wczesnym etapie zaczęła podważać narrację o sile PSG. Brak zwycięstw w fazie grupowej, problemy z narzuceniem własnych warunków gry i widoczna różnica jakościowa w starciach z bezpośrednimi rywalkami sprawiły, że paryski zespół pożegnał się z rozgrywkami szybciej, niż zakładano.
To odpadnięcie nie było jedynie porażką sportową. Stało się momentem granicznym, w którym projekt „gotowy na Europę” zderzył się z realiami najwyższego poziomu. Obrazu sportowej bezsilności dopełnił fakt, że Paris FC, lokalny rywal funkcjonujący przez lata poza medialnym centrum, zdołał awansować dalej w fazie play-off europejskich pucharów. Symbolicznie było to jedno z najmocniejszych uderzeń w paryską hierarchię.
Jeszcze bardziej dotkliwe okazało się jednak to, że również w rozgrywkach krajowych Paris FC wyprzedził PSG w tabeli. Dla klubu, który miał dominować nie tylko we Francji, ale i w samym Paryżu, była to utrata prestiżu trudna do zignorowania.
Administracyjna decyzja, która zmieniła sezon
Gdy sportowe rozczarowania zdążyły już naruszyć fundamenty projektu, pojawił się problem, który ostatecznie przełamał narrację stabilności. Sprawa Florianne Jourde zakończyła się decyzją federacji o przyznaniu trzech porażek walkowerem i odjęciu dziewięciu punktów w Arkema Première Ligue.
To nie był zwykły regulaminowy epizod. To był moment, w którym sezon PSG został przedefiniowany. Zespół spadł z pozycji wicelidera na piąte miejsce, a walka o mistrzostwo została zastąpiona walką o utrzymanie kontaktu z europejskimi miejscami. Błąd administracyjny – niezależnie od jego genezy – stał się symbolem braku kontroli nad procesami, które w klubie tej skali powinny być absolutnie bezbłędne.
Drużyna bez punktu odniesienia
Na boisku PSG coraz częściej wyglądało jak zespół pozbawiony wspólnego języka. Problemy strukturalne były widoczne zarówno w fazie posiadania, jak i w organizacji gry bez piłki. Środek pola nie potrafił przejąć kontroli nad meczem, linie zespołu często się rozciągały, a defensywa pozostawała narażona na szybkie ataki rywalek.
Zmiany ustawień i personalne rotacje nie przynosiły oczekiwanej stabilizacji. Indywidualna jakość, która wcześniej maskowała słabości systemowe, przestała wystarczać. PSG coraz częściej reagowało na wydarzenia boiskowe zamiast je kreować, a presja wyniku narastała z każdym kolejnym spotkaniem.
Polskie zawodniczki w realiach kryzysu
W tej niestabilnej rzeczywistości funkcjonują również polskie piłkarki związane z klubem. Barwy PSG reprezentują Karzyna Kiedrzynek oraz Paulina Dudek, które pozostają częścią zespołu dotkniętego sportowym i organizacyjnym kryzysem. Z kolei Oliwia Szperkowska przebywa na wypożyczeniu w Czarni Sosnowiec, regularnie grając na poziomie ligowym w Polsce.
Dla zawodniczek oznacza to sezon, w którym indywidualny rozwój musi odbywać się w cieniu problemów wykraczających daleko poza boisko i wynik jednego meczu.
Projekt, który stracił równowagę
Sezon 2025/26 zapisuje się jako moment ostrzegawczy dla PSG. Kumulacja sportowych niepowodzeń, administracyjnej sankcji oraz symbolicznej utraty dominacji w Paryżu sprawia, że projekt traci nie tylko punkty, ale również wiarygodność. Ambicja przestała być wystarczającym paliwem, gdy zabrakło struktury, spójności i kontroli nad detalami.
Paryski „superprojekt” formalnie wciąż istnieje. Jednak bez głębokiej refleksji nad kierunkiem rozwoju, organizacją i tożsamością sportową, każda kolejna próba odbudowy może prowadzić do powtórzenia tego samego scenariusza. A Europa – jak pokazał ten sezon – nie wybacza chaosu.











