Czas na ranking największych oczarowań i rozczarowań zakończonego właśnie sezonu Damallsvenskan. Wybór jak zwykle nie był oczywisty, bo – co warto przypomnieć – nie chodzi tu o wskazanie najlepszych/najgorszych piłkarek ligi w 2016 roku, a tych, które swoją postawą na boisku najbardziej nas na plus lub na minus zaskoczyły. Zacznijmy być może trochę nietypowo, bo od wyróżnień pozytywnych; poznajcie szwedzkie oczarowania 2016:
Nie wiem, czy nazwisko zwyciężczyni rankingu jest dla was zaskoczeniem, ale tak naprawdę trudno o lepszą kandydatkę. Wszyscy, łącznie z samą zainteresowaną, zdajemy sobie sprawę, że Ella Masar znalazła się w Malmö trochę z przypadku, gdyż to Eric McLeod była dla klubu ze Skanii głównym celem transferowym. Amerykanka absolutnie nie zraziła się jednak tym, że sprowadzano ją w nieco innej roli i szybko stała się najlepszą – obok Marty i Liny Nilsson – piłkarką wicemistrzyń Szwecji. Masar nie tylko z niebywałą regularnością zapisywała się swoimi golami w meczowych protokołach, ale przede wszystkim dała klubowi coś absolutnie unikalnego: determinację i charakter, z którego słynęła także podczas występów w USA. Możemy się tylko cieszyć, że tak niesamowita zawodniczka trafiła do Szwecji i czuje się tu tak dobrze, że właśnie w Malmö chce kontynuować karierę.
Czy Pernille Harder może nas jeszcze czymś oczarować? Przecież już poprzednie dwa sezony w wykonaniu duńskiej piłkarki Linköping były po prostu wyśmienite. Tym razem Harder wskoczyła jednak na poziom osiągalny jedynie dla jednostek wybitnych i – co godne podkreślenia – utrzymywała się na nim aż do końca rozgrywek. Równie udane miesiące ma za sobą jej klubowa koleżanka Jonna Andersson, która pokazała, że wśród legitymujących się szwedzkim paszportem nominalnych lewych obrończyń jest na ten moment numerem jeden. Jeśli uda jej się w kolejnych latach utrzymać ten trend, to właśnie sezon 2016 będziemy wspominać jako ten, w którym przeskoczyła z poziomu ligowego na reprezentacyjny.
Johanna Rytting Kaneryd jeszcze rok temu była piłkarką Älta, czyli klubu balansującego na granicy drugiej i trzeciej ligi. Do Djurgården przychodziła jako wielki talent, ale chyba nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się, że wystrzeli on tak szybko i z tak wielką mocą. Inną młodą zawodniczką, która nie aklimatyzowała się przesadnie długo w ekstraklasie była Ellen Löfqvist. Zimą 2015 osiemnastoletnia pomocniczka zamieniła trzecioligowe Sundsvall na Piteå i z miejsca stała się ważnym elementem boiskowej układanki Stellana Carlssona.
Dla Örebro oraz Vittsjö zakończony właśnie sezon był bez wątpienia rozczarowujący, ale zdecydowanie najmniejsza w tym wina Julii Spetsmark i Emmi Alanen. Obie wspomniane zawodniczki, choć przed sezonem nie były obsadzane w roli gwiazd swoich zespołów, skutecznie przyćmiły bardziej eksponowane koleżanki i mogą tylko żałować, że reszta drużyny nie dostroiła się do ich poziomu. Jakimś pocieszeniem dla prawoskrzydłowej Örebro mógł być za to październikowy debiut w kadrze, na który w tym roku zasłużyła jak mało kto.
W dziesiątce nie mogło także zabraknąć miejsca dla Meghan Toohey, absolwentki Uniwersytetu Michigan, która szczególnie w pierwszej fazie sezonu udowodniła, że także bezpośrednio z rozgrywek NCAA można pozyskać niezwykle wartościową i kompletną piłkarkę. Wyróżnienie należy się również wyciągniętej gdzieś z trybun Tunavallen Felicii Karlsson, która jest kolejnym żywym przykładem na to, że możemy śmiało nazwać Piteå prawdopodobnie najlepszą na tym kontynencie kliniką złamanych karier. Zestaw uzupełnia jeszcze jeden wybitny talent – wychowana w Szwecji była młodzieżowa reprezentantka Francji ormiańskiego pochodzenia, czyli po prostu Annahita Zamanian. Niewykluczone, że niezwykle barwną historią jej życia niebawem zainteresują się piłkarscy eksperci z całego świata.
Teraz czas na tę znacznie mniej przyjemną część listy, którą otwiera w tym roku Jenny Hjohlman. Napastniczka Umeå była oczywiście trapiona przez kontuzje, ale nawet to nie usprawiedliwia aż tak fatalnego sezonu w jej wykonaniu. Liczby wprawdzie często bywają mylące, ale w tym przypadku są one niestety najlepszym możliwym podsumowaniem postawy Hjohlman. Zero goli, jedna asysta, jedna żółta kartka, dwa niewykorzystane rzuty karne i w końcu spadek do Elitettan – z takim dorobkiem zakończyła sezon piłkarka, którą jeszcze trzy lata temu nie bez przyczyny nazywano potencjalną następczynią Lotty Schelin w reprezentacji Szwecji.
Nkemjika Ezurike oraz Ngozi Okobi miały być twarzami nowego Vittsjö, ale najwyraźniej aklimatyzacja na wsi położonej nieopodal Hässleholm przebiegła na tyle niepomyślnie, że obie kończyły sezon w roli rezerwowych. Kanadyjka trafiła do siatki rywalek na inaugurację sezonu i … to byłoby na tyle, zaś Nigeryjka – choć ambicji nie można było jej odmówić – w niczym nie przypominała piłkarki, która latem 2015 raz po raz ośmieszała szwedzką defensywę podczas pamiętnego meczu w Winnipeg. Szczególnie Okobi jest jednak z pewnością zawodniczką, w której drzemie niebywały potencjał, więc na pewno warto dać jej drugą szansę.
Choć kadra Mallbacken raczej nie mogła zrobić specjalnego wrażenia na nikim, kto posiada przynajmniej minimalną wiedzę o futbolu, to jednak od 100-krotnej reprezentantki Nowej Zelandii mogliśmy oczekiwać, że w tym towarzystwie to właśnie ona w naturalny sposób spróbuje zostać liderką. Niestety, nie dość, że Kirsty Yallop takiej inicjatywy nawet nie podjęła, to gdzieś po drodze z Brisbane zatraciła jeszcze swój największy atut, jakim były perfekcyjnie egzekwowane stałe fragmenty gry. Transfer nie wyszedł także na dobre Elin Johansson, która po przeprowadzce z Piteå do Örebro tak bardzo popadła w przeciętność, że dziś już chyba nikt nie pamięta, jak po fenomenalnym występie przeciwko Linköping całkiem poważnie rozważaliśmy jej kandydaturę w perspektywie kadry.
Każdy szanujący się ligowy hegemon ma w swoim składzie przynajmniej jedną wybitną piłkarkę ofensywną. I tak: w Lyonie króluje Ada Hegerberg, w Paryżu Monachium podziwiają Vivianne Miedemę, a w Wolfsburgu Alexandrę Popp. W Malmö podobną rolę spełniać miała Gaelle Enganamouit, ale fatalny uraz Kamerunki sprawił, że w większości spotkań, trochę z konieczności, najbardziej wysuniętą zawodniczką Rosengård była Natasza Andonowa. Niestety, Macedonka, którą w poprzednich latach oglądaliśmy w znacznie lepszej dyspozycji, nie potrafiła skutecznie wywiązać się w powierzonego jej zadania, czego efekt widzimy od razu, gdy spojrzymy na końcową tabelę.
Nie od dziś wiemy, że w Damallsvenskan istnieje problem z bramkarkami. Błąd popełniony przez piłkarkę grającą na tej pozycji zawsze boli podwójnie, więc wydawałoby się, że szczególnie kluby z dolnych rejonów tabeli powinny bardzo uważnie selekcjonować potencjalne kandydatki. W Sunne najwyraźniej wyszli jednak z innego założenia i następczyni Jennifer Falk postanowili szukać w Szkocji. Oczywiście, nikt nie miał prawa oczekiwać sprowadzenia do Värmland Ashlyn Harris czy Alyssy Naeher, ale jednak trudno uwierzyć w to, że właśnie Lee Alexander była najlepszą z dostępnych opcji. Nieco innym przypadkiem jest Adelaide Gay, która spisywała się całkiem poprawnie dopóki reprezentowany przez nią klub występował w Elitettan. Po awansie do pierwszej ligi szybko okazało się, że bramkarka mierząca 166 centymetrów musi być naprawdę wybitna, aby z powodzeniem grać na tym poziomie. Gay – jak powszechnie wiadomo – wybitna niestety nie jest i może być to jedna z przyczyn, dla których Kvarnsveden przez cały sezon nie zagrał choćby jednego ligowego meczu na zero z tyłu.
Zestawienie zamykają dwie piłkarki, które nie mają za sobą całkowicie nieudanego sezonu, ale trzeba otwarcie przyznać, że oczekiwaliśmy od nich znacznie lepszej postawy. Faith Ikidi ma za sobą najsłabszy rok od czasu, gdy sześć lat temu po raz pierwszy pojawiła się w Piteå. Często porównywana do skały nie do przejścia nigeryjska defensorka tym razem nie była aż tak pewnym punktem swojego zespołu. Po najlepszym w karierze sezonie 2015 regres zanotowała także Olivia Schough. Ta niezwykle dynamiczna piłkarka tradycyjnie imponowała szybkością i wolą walki, czyli cechami, które od zawsze są jej dwoma największymi atutami, ale na innych polach przegrywała wewnątrzklubową rywalizację z Larsson i Banusic.
Jared Burzynski