W środowy wieczór na stadionie De Grolsch Veste kibice w Enschede byli świadkami jednego z największych zaskoczeń fazy ligowej Ligi Mistrzyń. FC Twente, które w poprzednim sezonie uległo Chelsea dwukrotnie bardzo wysoko, tym razem zdołało wywalczyć remis 1:1 z angielskim gigantem.
Pierwsza połowa pod dyktando Chelsea
Od pierwszego gwizdka to londynki miały inicjatywę. Stwarzały okazje, dominowały w posiadaniu piłki i zmuszały Diede Lemey do interwencji. Najbliżej gola była Aggie Beever-Jones, która trafiła w słupek po uderzeniu głową. Pomimo aż 79% posiadania piłki w końcówce pierwszej połowy, „The Blues” schodziły do szatni bez zdobyczy bramkowej.
Twente uderza pierwsze
Po zmianie stron obraz gry nieco się wyrównał. Holenderki, które broniły się bardzo konsekwentnie, zaczęły coraz odważniej atakować. W 63. minucie kapitan Dominique van Ginkel popisała się pięknym strzałem zza pola karnego i dała gospodyniom prowadzenie, wprawiając w euforię fanów Twente.
Chelsea ratuje punkt
Zaskoczona Chelsea rzuciła się do odrabiania strat. W 71. minucie Guro Reiten została sfaulowana w polu karnym, a rzut karny pewnie wykorzystała Sandy Baltimore. Do końca spotkania to mistrzynie Anglii nacierały, lecz szczelna defensywa Twente wytrzymała napór i nie dopuściła do kolejnego gola.
Cenny remis dla Holenderek
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1, który dla Twente jest ogromnym sukcesem, biorąc pod uwagę różnicę doświadczenia i budżetów obu drużyn. Chelsea natomiast może mówić o straconych punktach – zwłaszcza w kontekście tego, jak łatwo radziła sobie z tym rywalem rok wcześniej.