Wbijcie się na tę imprezę! Szwedzkim okiem na ostatnią rundę eliminacji Ligi Mistrzyń
Publicystyka Świat UEFA Women's Champions League UEFA Womens Champions League

Wbijcie się na tę imprezę! Szwedzkim okiem na ostatnią rundę eliminacji Ligi Mistrzyń

 To już piąty sezon odkąd piłkarska Liga Mistrzyń stała się tym, czym powinna być od dawna. Do dobrego szybko się jednak przyzwyczajamy, a kolejne reformy rozgrywek proponowane przez UEFA tylko potwierdzają, że po latach kompletnej prowizorki, wreszcie zaczęliśmy poruszać się w jedynym właściwym kierunku. Tyle tylko, że na horyzoncie dość niespodziewanie pojawił się całkiem nowy problem, bo oto jak najbardziej realna stała się perspektywa, iż długo wyczekiwany debiut zapowiadającej się nadzwyczaj ekscytująco fazy ligowej obserwować możemy wyłącznie przez szybkę. Dwa z trzech szwedzkich klubów potknęły się bowiem już na drugim, eliminacyjnym płotku, wobec czego całą nadzieję na uniknięcie potrójnego fiaska pokładać możemy w głowach, nogach i sercach zawodniczek BK Häcken. One akurat na międzynarodowym gruncie zawodzić oczekiwań wyjątkowo nie zwykły, lecz czekające je już za chwilę wyzwanie z całą pewnością do łatwych, lekkich i przyjemnych się nie zalicza, a im dłużej twa nerwowe odliczanie, tym bardziej uświadamiamy sobie, z jaką skalą piłkarskiej jakości mamy do czynienia.

Felicia Schröder ucisza Enschede, a BK Häcken melduje się w elitarnej Lidze Mistrzyń (Fot. Amanda Aikioniemi)

W dniu losowania fazy play-off madryckie Atletico jawiło się jako rywal niełatwy i mający swoją niepodważalną renomę, lecz jednocześnie znajdujący się jak najbardziej w zasięgu wicemistrzyń Szwecji. Oczywiście, na liście życzeń trenera Linda trzecia siła hiszpańskiej Ligi F nie znajdowała się na żadnym z dwóch pierwszych miejsc, ale to Manchester United był zespołem, którego w największym stopniu chciano w Västergötland uniknąć. Czas pokaże, czy kalkulacje te miały realne podstawy, ale jeśli ktoś postrzega ekipę Victora Martina przede wszystkim przez pryzmat sprzedaży wyróżniających się piłkarek lub nie tak dawnej, bolesnej wpadki z Rosenborgiem, to zdecydowanie warto tę optykę skorygować. To znaczy, prawdą jest, że w czerwono-białych barwach nie obejrzymy już takich zawodniczek, jak chociażby Ludmila, Leicy Santos, Tatiana Pinto, czy Eva Navarro, ale przecież i w Hisingen – od czasu chociażby niezapomnianej wiktorii w holenderskim Enschede – doszło do poważnego wietrzenia klubowej szatni. Jeśli natomiast po cichu liczyliśmy, że początek września to dla Hiszpanek dopiero etap powrotu z wakacji i stopniowego wdrażania się w treningowo-meczowy rytm, to Rojiblancas błyskawicznie wybiły nam tego typu głupoty z głów. Efektowne, wyjazdowe 5-0 z Espanyolem, poprawione zaledwie kilka dni później bezcenną wiktorią w derbach Madrytu z Realem sprawiły, że Atletico pozostaje jedynym zespołem Ligi F z kompletem punktów po dwóch rozegranych kolejkach. Jedynym rzecz jasna oprócz FC Barcelony, ale drużyny z Katalonii umyślnie w tej wyliczance nie ujmujemy, gdyż ona od pewnego czasu znajduje się we własnej lidze i pomimo utraty finansowej płynności, na ten moment stan ten nie ulega zmianie.

Gdyby kierować się tylko wydarzeniami ostatnich tygodni, to nawet dyżurny optymizm nie pozwalałby rozkładać w tej parze szans awansu w proporcjach 50/50. Po jednej stronie mamy bowiem zespół gubiący punkty na własnym obiekcie z Norrköping oraz Kristianstad, po drugiej zaś ekipę potrafiącą tak zdominować przez 45 minut madrycki Real, że Filippa Angeldal, Sandie Toletti, Athenea del Castillo, czy Signe Bruun mogły jedynie bezradnie, z narastającą frustracją przyglądać się boiskowym wydarzeniom. Doskonale znana fanom w Västergötland Vilde Bøe Risa nie tylko doskonale radzi sobie z regulowaniem tempa gry, ale i bezbłędnie wykonuje większość stałych fragmentów, które z kolei nie mniej efektownie wykańczają zazwyczaj Wenezuelka Gabriela Garcia oraz Brazylijka Lauren Leal. Jeśli zaś chodzi o potencjał stricte ofensywny, to zagrożenia Atleti stworzyć może w zasadzie na każdej dostępnej płaszczyźnie. Techniczna i precyzyjna w swoich działaniach Fiamma Ianuzzi operuje zazwyczaj w sektorze centralnym, a dynamiczna Synne Jensen oraz dwie brazylijskie wirtuozki w osobach Luany da Silvy oraz Gio Garbelini potrafią skutecznie zrobić tyle wiatru, że niejedna formacja obronna została już przez ten podmuch zmieciona. Tym bardziej, że wsparcie z wahadeł też jest konkretne, a zapewniają je Alexia Fernandez po prawej oraz Andrea Medina po lewej stronie.

Ta cała wyliczanka nie ma oczywiście na celu wzbudzenia niepotrzebnej paniki, lecz z atutów i mocnych stron BK Häcken zwyczajnie bardziej zdajemy sobie sprawę. Pozostaje zatem mocniej ścisnąć kciuki za zdrowie Moniki Jusu Bah, która dwa ostatnie mecze ligowe kończyła przedwcześnie z powodu urazu mięśniowego, za udany powrót do najwyższej, wiosennej dyspozycji Anny Anvegård i wreszcie za jedyną w swoim rodzaju, osiemnastoletnią Felicię Schröder, która tak przyzwyczaiła nas do swoich strzeleckich popisów, że niektórzy zaczęli po prostu brać je za pewnik. Żeby było jeszcze ciekawiej, pamiętnego wieczoru w Enschede to właśnie Anvegård i Schröder okazały się architektkami nieoczekiwanego sukcesu, więc nie obrazilibyśmy się, gdyby tym razem historia miała się powtórzyć. A kandydatek do obsadzenia tej roli w Hisingen nie brakuje, że wymienimy z nazwiska na przykład Amandę Nildén lub Paulinę Nyström. Inna sprawa, że szaleć z radości będziemy nawet wtedy, gdy decydujące trafienie na wagę awansu padnie łupem Jennifer Falk, bo perspektywa obserwowania pierwszego sezonu całkiem przyjemnej, ogólnoeuropejskiej imprezy z pozycji niezaangażowanych widzów nie uśmiecha się nam ani trochę. A skoro tak, to Osy do dzieła, wszak wciąż mamy jeszcze końcówkę lata!

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

error: Content is protected !!