Skoro porównanie eliminacji Ligi Mistrzyń do egzaminacyjnej sesji okazało się trafnym posunięciem, to idziemy za ciosem i szesnastą kolejkę Damallsvenskan pozwolimy sobie zestawić z filmowym planem. Skąd ten pomysł? Ano stąd, że w miniony weekend na ligowych boiskach wszystko przebiegło według zaplanowanego scenariusza. Momenty były, zwroty akcji teoretycznie niby też, ale gdy przyszło do ostatecznego rozdawania punktów, to faworytki w komplecie wzięły swoje. Wyjątkiem od reguły okazało się stołeczne Hammarby, ale mecz piłkarek trenera Sjögrena przeciwko Rosengård rozegrano awansem z trzytygodniowym wyprzedzeniem, więc ten drobny szczegół przyjętej narracji nam nijak nie psuje.
Tak prezentuje się bohaterka weekendu i autorka efektownego powrotu na boiska Damallsvenskan (Fot. AIK FF)
Poczet wygranych rozpoczniemy zatem od beniaminka z Malmö, który dzięki planowemu zwycięstwu nad Växjö przynajmniej na kilka dni ponownie objął przewodnictwo w ligowej tabeli. Na stadionie w stolicy Skanii także nie obyło się bez nadprogramowych emocji, o które jeszcze przed przerwą zadbała Courtney Nevin, faulując w obrębie własnej szesnastki Maję Bodin. Rzut karny na gola dla gościń z Kronobergu pewnym strzałem zamieniła niezawodna Larkin Russell, lecz jej trafienie okazało się wyłącznie delikatnym pocieszeniem dla zespołu spoglądającego już raczej w kierunku bezpiecznego pozostania w lidze niż zapowiadanej walki o górną połówkę tabeli. Klasą dla siebie w ekipie trenera Valfridssona ponownie była bowiem Mia Persson i raz jeszcze to ona poprowadziła swoją drużynę do stosunkowo komfortowego zwycięstwa. Nie sposób nie wspomnieć także o autorce dwóch goli Sarze Kanutte, która tym razem imponowała nie tylko umiejętnością wykańczania akcji, ale i ofiarną pracą dla zespołu w ostatniej tercji boiska. A gdy dodamy do tego kociołka pewne interwencje Moy Öhman oraz solidną postawę coraz lepiej rozumiejącego się duetu stoperek Löfqvist – Kullberg, to wciąż nieskazitelny rekord beniaminka z Malmö w rundzie rewanżowej ani trochę nie zaskakuje.
Podobnie zresztą jak rezultat konfrontacji w Vittsjö, gdzie Häcken nie zachwycił, ale komplet punktów do swojego dorobku dopisał. A ponieważ Felicia Schröder chyba na dobre zafiksowała się na pobiciu legendarnego rekordu Hanny Ljungberg, to w samej końcówce zawodniczki z Hisingen dołożyły rywalkom jeszcze dwa trafienia, co czyni wynik nieproporcjonalnie wysokim do przebiegu boiskowej rywalizacji. Osiemnastoletnia snajperka ewidentnie szuka kolejnych strzałów, w związku z czym – prawdopodobnie za zgodą i aprobatą koleżanek – w końcowych minutach Schröder nie oddawała futbolówki nawet lepiej ustawionym partnerkom. Najbardziej efektowna akcja dnia i tak była jednak dziełem Moniki Jusu Bah, która – czego również nie do końca pokazują suche liczby – wraz z Tabithą Tindall oraz Alice Bergström stanowi aktualnie absolutnie kluczowy tercet w układance trenera Linda. Pochodzący z Libanu szkoleniowiec ewidentnie traktuje takie potyczki jak dzisiejsza jako okazje do eksperymentów taktyczno-personalnych, w wyniku czego duet środkowych obrończyń stworzyły w Vittsjö Aivi Luik oraz Stina Sandbech. Nominalna napastniczka rodem z Danii w kompletnie nowej dla siebie roli bynajmniej nie zachwyciła i zapamiętaliśmy ją głównie z nieporadnej próby powstrzymania szarżującej na bramkę Os Hanny Ekengren. Eksperymenty jednak jak najbardziej szanujemy i doceniamy, bo jeśli nie chcemy przeżywać pierwszego w historii sezonu Ligi Mistrzyń bez szwedzkich klubów, to pozostaje mocno zacisnąć kciuki za piłkarki Häcken w czekającym je już za kilkanaście dni dwumeczu z madryckim Atletico. A trzecia siła hiszpańskiej Ligi F poprzeczkę zawiesi zdecydowanie wyżej niż ostatni, ligowy rywal. I coś podpowiada nam, że jeśli zawodniczki z Västergötland będą chciały liczyć tam na sukces, to trzeba będzie zaprezentować się przynajmniej o poziom lepiej niż miało to miejsce dziś w północnej Skanii.
A kto jeszcze uzupełnił nam weekendową listę spodziewanych zwycięzców? Przede wszystkim AIK, który niczym wytrawny ekspert sztuk walki wypunktował na wyjeździe osłabiany i odmładzany sukcesywnie Kristianstad. Nova Selin, Daniella Famili oraz Adelisa Grabus zaprezentowały futbol z wysokiej klasy ligowej, koreańska rekonwalescentka Hwa-Yeon Son zapisała na swoim koncie premierowy punkt w klasyfikacji kanadyjskiej, ale największe i najgłośniejsze show zrobiła na murawie pozyskana tego lata z drugoligowego Örebro Ida Björnberg. Osiemnastoletnia wahadłowa szczególnie w pierwszej połowie prezentowała się jak profesorka światowych stadionów, a bezpośredni udział przy dwóch golach dla Gryzoni był jedynie dopełnieniem absolutnie perfekcyjnego występu tej zawodniczki. W Solnej gorąco liczą na to, że taka dyspozycja młodych piłkarek AIK okaże się zapowiedzią jeszcze lepszych czasów dla tego mocno doświadczanego ostatnimi czasy klubu i jako neutralni obserwatorzy możemy się pod takimi życzeniami jedynie podpisać. Wracając do ligowego podsumowania, w identycznych rozmiarach (2-1) wygrały swoje mecze z niżej notowanymi rywalkami Norrköping, Djurgården oraz Linköping, choć bardziej uczciwie byłoby powiedzieć, że to przeciwniczki swoją postawą znacząco im sięgnięcie po komplet oczek ułatwiły. Jasne, możemy przez chwilę rozpływać się nad długo wyczekiwanym przełamaniem Jonny Andersson lub podziwiać jeszcze jedno odmieniające losy meczu wejście z ławki Tove Almqvist, ale tutaj zamiast lukrowania i pudrowania rzeczywistości wolimy jednak szczerą prawdę. A w tej fazie sezonu prezentuje się ona tak, że Alingsås, Bromma i Piteå w obecnej dyspozycji zasługują w pierwszej kolejności na to, aby w listopadzie stworzyć tercet spadkowiczek, po których na dodatek nikt jakoś przesadnie szybko na pierwszoligowym gruncie nie zatęskni. Ten mocno nieciekawy obraz da się jeszcze naprawić, ale oznaczony logiem Damallsvenskan zegar tyka w tym względzie coraz bardziej donośnie. I dla własnego dobra lepiej to tykanie usłyszeć.
Komplet wyników:
Statystyki indywidualne:
Statystyki drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce
Jedenastka kolejki: