Po latach gry w czołowych klubach Polski i bardzo ciekawych w Europie, teraz wraca do kraju — nie tylko z ogromnym bagażem doświadczeń, ale też z nową siłą i życiową decyzją. Katarzyna Konat — defensorka, która przeszła przez piekło kontuzji, dziś zakłada koszulkę AP Orlen Gdańsk. Dlaczego wybrała właśnie to miejsce? Jak wyglądała jej droga do reprezentacji? Co myśli o kobiecej piłce w Polsce i za granicą? W szczerej rozmowie opowiada o trudnych chwilach, powrotach i tym, co daje jej siłę każdego dnia.

Dlaczego właśnie Gdańsk i AP Orlen?
Ja po prostu kocham Trójmiasto. Prędzej czy później i tak planowałam się tu przeprowadzić — pierwotnie miało to nastąpić za rok, dwa. Ale sytuacja zdrowotna zmieniła moje plany i przyspieszyła decyzję. Podjęłam ją z pełną świadomością i w zgodzie z tym, co czuję.
Chcę przede wszystkim odbudować się psychicznie i fizycznie. Ten sezon potraktuję jako „testowy” — szczególnie pod kątem zdrowia.
W Orlenie Gdańsk doszło do sporej zmiany — główną trenerką została Patrycja Falborska, którą bardzo dobrze znam osobiście. Ze strony sztabu dostałam ogromny komfort i zaufanie, mogę spokojnie wracać do formy. Czego chcieć więcej?
Dlaczego nie zostałaś w Portugalii, w SC Braga?
Nawet nie rozważałam przedłużenia kontraktu. Byłam przekonana, że kończę karierę. To była trudna, ale bardzo realna perspektywa.

Defensywa to twoja ulubiona pozycja?
Zdecydowanie. Nie wyobrażam sobie grać gdzie indziej.
Masz za sobą imponującą karierę – Medyk Konin, UKS SMS Łódź, AZS PWSZ Wałbrzych, Pomigliano, Sporting de Huelva, SC Braga, a teraz AP Orlen Gdańsk. To już ostatni przystanek?
Nie wiem. Życie pisze różne scenariusze, a ja jestem tego najlepszym przykładem. Jeszcze w kwietniu lekarze mówili, że nie ma szans na powrót do sportu — uszkodzenie stawu skokowego było zbyt duże. Miałam szukać nowej drogi.
A dziś? Czuję dumę i radość. WYGRAŁAM. Jestem zdrowa i gotowa do gry. Ostatnie pół roku to była emocjonalna sinusoida. Bez ludzi, którymi się otaczam, nie dałabym rady.
Jak wyglądały twoje początki z piłką?
Miałam dziewięć lat i grałam z chłopakami na boisku. Obok trenowała seniorska drużyna Medyka Konin, a prezes Roman Jaszczak po prostu podszedł i zaprosił mnie na trening. Od tamtej pory zostałam.
Moim pierwszym trenerem była Nina Patalon. Wychowała mnie jako człowieka i zawodniczkę. W wieku 15–16 lat trafiłam do seniorskiej drużyny. Pamiętam debiut z Unią Racibórz, razem z Ewą Pajor. To był moment przełomowy.

Masz jeden wyjątkowy moment w karierze?
Najważniejszy to bez wątpienia zdobycie mistrzostwa Europy U-17. Niezapomniana droga, wspólny sukces, emocje, które zostaną ze mną na zawsze.
Jak trafiłaś do reprezentacji seniorskiej?
Pierwsze powołanie dostałam od trenera Basiuka, jeszcze jako zawodniczka U-19.
Co czujesz, grając z orzełkiem na piersi?
Zawsze to było ogromne wyróżnienie. Reprezentowanie kraju to coś wyjątkowego.
Czym różni się piłka w Polsce i za granicą?
Zdecydowanie podejściem społeczeństwa — tam kibice żyją piłką.
Ekstraliga jednak dynamicznie się rozwija. Cieszy mnie wzrost liczby kobiet na ławkach trenerskich. Przełamują stereotypy, udowadniają, że potrafią prowadzić drużyny na najwyższym poziomie. Kibicuję im bardzo.
Jak wspominasz życie za granicą?
To nigdy nie jest łatwe — wychodzisz ze swojej strefy komfortu. Ale właśnie wtedy najbardziej się rozwijamy. Trzeba mieć otwartą głowę i odwagę, by iść w nieznane.
Miałam też trudne momenty — ból, frustrację, bezsilność. Ale otrzymałam ogromne wsparcie od koleżanek z drużyny i ludzi spotykanych na ulicy.
Jakie emocje towarzyszyły ci podczas kontuzji?
Frustracja, psychiczne zmęczenie, bezsilność. To był bardzo ciężki czas.
Jakie masz teraz cele?
Czuję się zdrowa i gotowa. Chcę się odbudować fizycznie i psychicznie. Po prostu znów cieszyć się piłką.

Kto cię motywował w najtrudniejszych chwilach?
Ludzie. Mam naprawdę szczęście do ludzi. Spotykałam takich, którzy dawali mi wiarę, radość i ogromne wsparcie — w piłce i w życiu.
A byli tacy, którzy próbowali ci przeszkodzić?
Tak. Zazwyczaj to osoby spoza środowiska, które nie znają się na piłce, ale mają najwięcej do powiedzenia. Albo ci, którzy próbują dowartościować się kosztem innych.
Jak wygląda twoje życie poza boiskiem?
Czas z bliskimi jest dla mnie najważniejszy. Uwielbiam podróże, dlatego co roku grałam w innym kraju. Poza tym — książki, filmy, czasem aktywność w plenerze, czasem cisza i spokój. Wszystko zależy od dnia.
A gotowanie?
Zazwyczaj gotuję sama, ale lubię też wyskoczyć na miasto i dobrze zjeść.
Rozmawiał Jacek Piotrowski
2 Comments