Euro 2025 rozpoczęło się dla Portugalii od dramatycznych wydarzeń. Tuż przed meczem otwarcia kobiecej reprezentacji z Hiszpanią dotarła wiadomość o śmierci Diogo Joty – znanego piłkarza Liverpoolu – oraz jego brata André Silvy. Obaj zginęli w wypadku samochodowym w hiszpańskiej prowincji Zamora.
Spotkanie rozgrywane w Bernie miało wymiar znacznie wykraczający poza sport. Przed pierwszym gwizdkiem uczczono pamięć tragicznie zmarłych minutą ciszy, a na stadionowych ekranach wyświetlono wizerunek Joty w czerni i bieli. Zawodniczki obu drużyn wystąpiły z czarnymi opaskami na ramionach.
Kibice reprezentacji Portugalii, którzy licznie stawili się na stadionie Wankdorf, przynieśli transparenty i flagi z pożegnalnymi hasłami. Atmosfera była niezwykle poruszająca, a smutek widoczny zarówno wśród zawodniczek, jak i sztabu szkoleniowego.
Mimo ogromnego wsparcia z trybun, portugalska drużyna przegrała 0:5 z faworyzowaną Hiszpanią. Wynik jednak zszedł na dalszy plan. W tym dniu futbol był tylko tłem dla ludzkiej tragedii.
W portugalskiej federacji i środowisku piłkarskim zapanował żal po stracie dwóch młodych ludzi, którzy byli blisko reprezentacyjnej społeczności. Diogo Jota od lat wspierał kobiecą kadrę i śledził jej postępy, będąc aktywnym kibicem.
Para sempre. 𝗗𝗶𝗼𝗴𝗼 𝗝𝗼𝘁𝗮. ✨
𝗣𝗲𝗹𝗼 𝗗𝗶𝗼𝗴𝗼. 🤍 pic.twitter.com/JW2gxCGkZc
— Portugal (@selecaoportugal) July 3, 2025