Reprezentacja Belgii przystępuje do Mistrzostw Europy 2025 z nową energią i nowym liderem na ławce trenerskiej. Zmiana selekcjonera tuż przed turniejem wywołała poruszenie, ale teraz „Czerwone Diablice” są gotowe udowodnić, że nie są jedynie drużyną jednej gwiazdy.
Po odejściu Ivesa Serneelsa po 14 latach pracy, stery w belgijskiej kadrze objęła Islandka Elísabet Gunnarsdóttir. Wprowadziła nowy system, oparty na elastycznym 5-4-1 przechodzącym w ofensywny wariant 3-4-3. Nowa formacja ma pomóc lepiej wykorzystywać dynamikę i szybkość takich zawodniczek jak Tessa Wullaert, Jill Janssens czy Hannah Eurlings.
Właśnie Wullaert, 32-letnia napastniczka Interu i rekordzistka pod względem bramek w reprezentacji, pozostaje największym atutem Belgii. Jeśli rywalki zdołają ją zneutralizować – mają szansę. Jeśli nie – mogą mieć problem. Tylko w ostatnich miesiącach trafiała przeciwko Hiszpanii, Anglii i Portugalii.
Belgia przystępuje do turnieju z osłabioną defensywą – kontuzje wyeliminowały m.in. Saar Janssen, Féli Delacauw i Laurę De Neve. Problemy zdrowotne miała też filar defensywy Sari Kees, ale znalazła się w ostatecznym składzie.
Choć sparing z Francją zakończył się bolesnym 0:5, drużyna Gunnarsdóttir wciąż budzi szacunek – szczególnie za wygraną z aktualnymi mistrzyniami Europy, Hiszpankami, w Lidze Narodów. Belgowie wierzą, że mogą powtórzyć ten wyczyn również podczas EURO.
Dodatkowo warto mieć oko na Mariam Tolobę, świeżo wybraną piłkarką roku w Lotto Super League. Przenosiny do Nantes mogą jej pomóc rozwinąć skrzydła – nawet jeśli zacznie turniej jako rezerwowa.
Celem Belgii pozostaje wyjście z grupy – i choć Hiszpania wydaje się faworytem, mecze z Portugalią i Włochami mogą dać upragniony awans.
