Wygrać kilka meczów, przetrwać kontuzje, zbudować zespół niemal od zera, a potem… usłyszeć, że to był ostatni mecz, bo ktoś w zarządzie uznał, że „wystarczy”. Bez ostrzeżenia, bez wytłumaczenia, bez szacunku.
To właśnie przydarzyło się zawodniczkom KS Bronowianka Kraków, które zakończyły sezon jako beniaminek IV ligi kobiet na bardzo solidnym, trzecim miejscu. Ale zamiast planów na kolejny rok – zderzenie ze ścianą. Klub ogłasza: drużyna zostaje rozwiązana. Koniec gry.
Zespół buduje się miesiącami. Likwiduje – w pięć minut
Można przegrać mecz. Można nawet spaść z ligi. Ale przegrać z własnym klubem – to boli najbardziej.
KS Bronowianka przez cały sezon walczyła na boisku, rozwijała się, miała plan. Aż tu nagle, tuż po ostatnim meczu z KS Podgórze Kraków (przegranym 1:4), zawodniczki dowiadują się, że to już koniec. Bez dyskusji, bez spotkania, bez wizji na przyszłość. Tylko lakoniczny komunikat: rozwiązujemy zespół.
Czy to kwestia pieniędzy? Organizacji? Ambicji? Trudno powiedzieć, bo klub nie poczuwa się do wyjaśnień. Tyle lat mówimy o wspieraniu piłki kobiet, a nadal w 2025 roku drużynę można po prostu wymazać z mapy, bo komuś się znudziło.
Polska piłka kobieca: rób, walcz, trenuj… ale nie oczekuj szacunku
To nie pierwszy przypadek. I, niestety, nie ostatni. Zbyt wiele kobiecych drużyn w Polsce kończy swoją historię nie na boisku, lecz w gabinecie klubowym. Dlaczego? Bo żeńska sekcja często traktowana jest jak dodatek, nie jako pełnoprawna część klubu. Gdy brakuje funduszy lub zapału – to właśnie kobiecy zespół znika pierwszy.
Dziękujemy, dziewczyny.
Zawodniczki Bronowianki zasługują na ogromny szacunek. Za ten sezon, za walkę, za pogodzenie szkoły, pracy i treningów. Zbudowały coś – i zapłaciły za to brakiem lojalności. Ale to nie one zawiodły. Zawiódł klub, który nie dorósł do odpowiedzialności.
Mamy nadzieję, że każda z nich znajdzie nowy klub i będzie dalej grać. A Bronowianka? Może kiedyś wróci do piłki kobiecej. Ale zanim to się stanie – niech się nauczy, czym jest poważne podejście do sportu. Raz po raz budowanie i gdy zespół zaczyna coś znaczyć – likwiadacja. Nie jest to poważne.