Sukces, który przegapili… ci, którzy powinni go świętować. Reprezentacja Polski kobiet pierwszy raz w historii awansowała na Mistrzostwa Europy. To moment, o którym marzyło całe pokolenie zawodniczek. To wydarzenie, które powinno wybrzmieć z taką siłą, jakbyśmy właśnie wylądowali na księżycu z orzełkiem na piersi. Tyle że… w koszulkach z zeszłego sezonu. Bo Nike – światowy gigant, producent strojów – uznał, że nie ma sensu robić nowych. Sprawę za pośrednictwem platformy X nagłośnił Wojciech Nowakowski.
15 reprezentacji – nowe koszulki. Polska i Finlandia – „sory, nie tym razem”
Z 16 drużyn, które zagrają na Euro 2025, tylko dwie nie dostały dedykowanego kompletu meczowego. Polska i Finlandia. Co łączy te kraje? Może nieco mniejszy rynek, może mniej „klikający się” futbol. Ale to Polska właśnie świętuje debiut. Debiut, który zdarza się tylko raz. I który Nike bezceremonialnie zignorował.
To nie tylko przeoczenie. To absurd. To sytuacja, w której w świat idzie sygnał: „Fajnie, że gracie, ale nie jesteście wystarczająco ważne, żeby dostać nowy trykot”. A przecież wystarczyłby choćby najprostszy, „z templatki”, symboliczny gest. Nic. Zero. Nawet nie próba.
Nike: „Robimy analizy biznesowe” – czyli jak powiedzieć „mamy was w nosie”
Oficjalne tłumaczenie brzmi jak żywcem wyjęte z korporacyjnej broszury o tym, jak zamienić brak działania w PR-ową papkę: „analizy biznesowe”, „prognozy sprzedażowe”, „progi produkcyjne”. Przełożone na język ludzki: „Nie opłaca się nam robić nowej koszulki, bo nie zarobimy na niej wystarczająco dużo”.
Świetnie. Tylko że piłka nożna to nie Excel. A przynajmniej nie powinna być. Bo skoro na debiucie reprezentacji nie warto „biznesowo” robić symbolicznego stroju, to co jeszcze trzeba osiągnąć, żeby zasłużyć?
PZPN zbyt cicho, trenerka skupiona na boisku – i słusznie, ale…
Nina Patalon nie dała się wciągnąć w medialne przepychanki. – Koszulki nie grają – mówi. I ma rację. Ale jednocześnie ten brak komentarza ze strony federacji to niemy przytakujący gest wobec lekceważenia. Nawet jeśli PZPN próbował coś z Nike „dogadać”, to efekt końcowy jest taki, że zostaliśmy na peronie, gdy pociąg marketingowej szansy właśnie odjeżdża.
To nie jest „tylko koszulka”. To jest niewidzialność w czystej postaci
Gdy Ewa Pajor – mistrzyni Hiszpanii, królowa strzelczyń ligi – strzela bramkę na wagę awansu w dniu swoich urodzin, to jest opowieść na okładki. Ale bez odpowiedniej oprawy – w tym koszulki, którą kibice mogliby kupić, pokazać, założyć – ta historia po prostu znika w tłumie. Jakby nie było żadnego święta.
Szansa zmarnowana. I to w sposób żenująco łatwy do uniknięcia
Nie trzeba było rewolucji. Wystarczyło cokolwiek. Inny kołnierzyk, rękaw z haftem, limitowana edycja z datą debiutu. Nike, firma, która potrafi wypuścić osobną linię butów z okazji urodzin Jordana, nie potrafiła zaprojektować jednej koszulki dla reprezentacji, która właśnie przeszła do historii?
Absurd. Brak wyobraźni. A może po prostu brak szacunku.
Na koniec: Polki zagrają. I to najlepiej, jak potrafią – w starych koszulkach, ale z nową historią
Choć nie będą miały świeżo zaprojektowanego stroju, będą miały coś więcej – walkę, dumę i talent, którego nie da się wycenić ani przeliczyć na słupki sprzedaży. Ale nie zmienia to faktu, że potraktowano je jak statystki, a nie bohaterki swojej własnej opowieści.
I to, niestety, jest najgorszy symbol tej pięknej, lecz źle oprawionej historii.