Karolina Harackiewicz: Czasem trzeba się cofnąć, żeby ruszyć do przodu [WYWIAD]
Polska Publicystyka Specjalnie dla Nas Wywiady

Karolina Harackiewicz: Czasem trzeba się cofnąć, żeby ruszyć do przodu [WYWIAD]

 Karolina Harackiewicz – młoda zawodniczka pochodząca z Suwałk, która dobrze wie, czym jest ból, a jeszcze lepiej, jak go pokonywać. Jej upór i hart ducha sprawiły, że wróciła na boisko silniejsza niż kiedykolwiek, reprezentując barwy Górnika Łęczna. O swoich początkach, trudnych chwilach i marzeniach opowiada w szczerej rozmowie.


Co Cię najbardziej wiąże z Suwałkami?

Suwałki to moje rodzinne miasto. Urodziłam się tam, spędziłam dzieciństwo i to właśnie tam postawiłam pierwsze piłkarskie kroki. Mam z tym miejscem mnóstwo pięknych wspomnień – to tam narodziła się moja pasja do piłki nożnej. Suwałki to dla mnie przede wszystkim dom i początek mojej drogi.

Dlaczego z pięknych Suwałk zdecydowałaś się przenieść do przemysłowej Łęcznej?

W Suwałkach nie miałam możliwości, aby rozwijać się sportowo na takim poziomie, jakiego oczekiwałam. Nie było tam sportowej szkoły ani kobiecej drużyny piłkarskiej. Kiedy pojawiła się możliwość wyjazdu na testy do Szkoły Mistrzostwa Sportowego Górnika Łęczna, od razu postanowiłam spróbować. Udało się – dostałam się i przeprowadziłam, by rozwijać swoją pasję i kontynuować naukę w miejscu, które daje realne szanse na spełnianie piłkarskich marzeń.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z piłką nożną?

Moja historia z piłką zaczęła się bardzo wcześnie – miałam zaledwie cztery lata. Rodzice wspominają, że już podczas Euro 2012 siedziałam z tatą przed telewizorem i chłonęłam każde spotkanie. Już wtedy mówiłam, że chcę grać w piłkę nożną. Rodzice nie mieli wątpliwości i zapisali mnie na pierwsze treningi. Od tamtej pory piłka towarzyszy mi każdego dnia.

– fot. MOSIR Łomża

W jakim klubie stawiałaś pierwsze kroki?

Pierwsze poważne piłkarskie kroki stawiałam w „Akademii 2012” prowadzonej przez Wojciecha Kowalewskiego, byłego bramkarza reprezentacji Polski. To był dla mnie wspaniały czas – grałam tam około pięciu lat. Dzięki pracy trenerów rozwinęłam swoje umiejętności, a zdobyte doświadczenie bardzo pomogło mi na kolejnych etapach kariery.

Kto wspierał Cię w drodze na boisko?

Największe wsparcie od zawsze otrzymywałam od rodziców. Byli moją siłą, kiedy brakowało motywacji, i podporą w trudnych chwilach. Tata woził mnie na treningi, często też podrzucał koleżanki z drużyny. Rodzice nigdy nie pozwolili mi zwątpić w siebie. Zawsze byli i są obok mnie.

Dlaczego wybrałaś piłkę nożną, a nie futsal?

Przez pewien czas trenowałam futsal w Ekosporcie Białystok. Było fajnie, cieszyłam się grą, niezależnie od formatu. Jednak sercem zawsze byłam przy piłce nożnej na pełnowymiarowym boisku. Kocham przestrzeń, swobodę ruchu i dynamikę, jaką daje duże boisko. Czuję się tam po prostu na swoim miejscu.

Czy sport nie kolidował z nauką? Jak reagowali nauczyciele?

Bywało ciężko. Dzień miałam rozpisany co do minuty – szkoła, szybki obiad, trening. Tata był ogromnym wsparciem, bo dzięki jego pomocy logistycznej mogłam zmieścić wszystko w grafiku. Nauczyciele generalnie mnie wspierali, choć czasem, kiedy biegałam z chłopakami po szkolnych korytarzach, zdarzały się małe upomnienia! Ale wszyscy widzieli moją pasję i kibicowali mi w realizacji marzeń.

Czy w szkole miałaś okazję trenować piłkę nożną?

Przez chwilę w szkole organizowano treningi dla dziewczyn, ale niestety szybko się rozpadły – brakowało zainteresowania. Udało nam się jedynie pojechać na jeden turniej szkolny. Dlatego prawdziwy rozwój zawdzięczam klubom i dodatkowym treningom poza szkołą.

Ulubione przedmioty w szkole?

W podstawówce zdecydowanym numerem jeden był WF – mogłam się wyszaleć, pograć z chłopakami i po prostu robić to, co kocham. W liceum nie mam wyraźnego faworyta, ale lubię biologię. To ciekawy przedmiot, choć wymagający – szczególnie że mam rozszerzenie.

Miałaś poważne kłopoty zdrowotne. Co się wydarzyło?

W 2020 roku przeszłam operację kręgosłupa z powodu skoliozy. To był trudny etap mojego życia, ale szczęśliwie jest już za mną. Niestety, później przez dwa lata miałam też trzy złamania zmęczeniowe w stopach. Dzięki intensywnej rehabilitacji, masażom, zabiegom jak pole magnetyczne czy Exogen, udało się wrócić do pełni zdrowia. Dziś trenuję normalnie i cieszę się każdą minutą na boisku.

Co sądzisz o powiedzeniu „iść pod wiatr, ale iść”?

Zgadzam się w stu procentach. Jednak czasem warto się na chwilę zatrzymać, spojrzeć na wszystko z dystansu, przemyśleć dotychczasowe kroki i dopiero wtedy ruszyć dalej. Wzloty są piękne, ale bez upadków nie docenilibyśmy ich smaku. Czasami trzeba się cofnąć o krok, by zrobić dwa do przodu.

Jak ważne jest wsparcie bliskiej osoby?

Niezwykle ważne. Wsparcie w trudnych chwilach daje siłę, ale równie istotna jest szczerość. Potrzebujemy kogoś, kto nie tylko nas poklepie po plecach, ale też powie trudną prawdę, kiedy trzeba. Prawdziwe relacje opierają się właśnie na szczerości i wzajemnym zaufaniu.

Jak odnajdujesz się w Górniku Łęczna?

Górnik Łęczna to naprawdę świetne miejsce. Jestem tutaj już od około trzech lat i czuję, że to mój drugi dom. Klub daje mi możliwości rozwoju, a otoczenie sprzyja ciągłemu doskonaleniu się. Chciałabym zostać tu jak najdłużej i dalej walczyć o swoje marzenia.

– fot. archiwum prywatne Karoliny

Hymn Polski – co dla Ciebie znaczy?

Hymn to symbol naszej historii, walki o wolność, o niepodległość. Śpiewanie go z orzełkiem na piersi to dla mnie ogromne marzenie. Wiem, że to wymaga ciężkiej pracy i poświęcenia, ale nie zamierzam z niego rezygnować.

Jakie są Twoje mocne strony na boisku, a nad czym jeszcze pracujesz?

Moją mocną stroną jest technika i strzał – kluczowe umiejętności dla napastniczki. Natomiast po kontuzjach szczególnie pracuję nad szybkością, wytrzymałością i dynamiką, szczególnie w starcie do piłki. Ciężko nad tym pracuję, aby z każdym dniem być lepszą wersją siebie.

Czy treningi Cię męczą, czy raczej cieszą?

Mimo że treningi, szczególnie w okresie przygotowawczym, są naprawdę ciężkie, to daje mi to ogromną radość i satysfakcję. Kocham tę pracę, nawet jeśli czasem wracam do domu zmęczona do granic.

Jaka jesteś na co dzień?

To zależy od dnia. Czasami jestem wulkanem energii – uśmiechnięta, pełna życia. Innym razem potrzebuję chwili spokoju, lubię wtedy zamknąć się w swoich myślach i po prostu być ze sobą.

Rodzina daleko – jak radzisz sobie na co dzień?

Najlepsze jedzenie to oczywiście to od mamy. Kiedy tylko mają okazję, rodzice przywożą mi słoiki z domowymi przysmakami. Na co dzień jednak muszę radzić sobie sama. Poza piłką uwielbiam oglądać filmy i seriale oraz słuchać muzyki – to mnie odpręża. Moje ulubione filmy to „Trzy kroki od siebie” i „Gwiazd naszych wina”. Jeśli chodzi o muzykę – najczęściej wybieram pop i rap.

Jakie masz plany na przyszłość?

Chciałabym jak najdłużej być związana z boiskiem. Planuję studia, zapewne na AWF. W przyszłości widzę siebie w pracy blisko sportu – jako fizjoterapeutka lub trenerka. Z piłką nie zamierzam się rozstawać.



Rozmawiał Jacek Piotrowski

Jacek Piotrowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!