Niespodzianka wisiała w powietrzu – Belgia zaskoczyła faworyzowaną Anglię już w pierwszych minutach meczu Ligi Narodów i prowadziła aż 3:0 przed upływem pół godziny gry. Choć Lwice rzuciły się do odrabiania strat, ostatecznie zabrakło czasu i skuteczności, by całkowicie odwrócić losy spotkania.
Zespół gospodarzy rozpoczął z ogromnym impetem. Już w 4. minucie Tessa Wullaert otworzyła wynik, a niespełna kwadrans później dołożyła asystę do Justine Vanhaevermaet, która głową podwyższyła prowadzenie. Belgijki nie zwalniały – kolejne dośrodkowanie Daviny Philtjens i Wullaert po raz drugi wpisała się na listę strzelczyń.
Angielki odpowiedziały jeszcze przed przerwą – po faulu Philtjens w polu karnym Beth Mead wykorzystała rzut karny, dając swojej drużynie nadzieję.
Po zmianie stron podopieczne Sereny Wiegman przejęły inicjatywę, ale długo brakowało im skuteczności. Próby Leah Williamson i Lucy Bronze nie przyniosły efektu, a strzał Jess Park trafił jedynie w poprzeczkę.
Nadzieję na odrobienie strat dała debiutująca w Lidze Narodów Michelle Agyemang, która tuż po wejściu na boisko zdobyła gola pięknym wolejem. Mimo naporu Anglii w końcówce, wynik nie uległ już zmianie.
Belgijki udowodniły, że potrafią postawić się europejskim gigantom, choć finalnie trzy punkty pozostały poza ich zasięgiem. Dla Anglii to ważna lekcja – w wyścigu o półfinały nie ma miejsca na chwilę dekoncentracji.