Jeffrey Solo, ojciec znanej amerykańskiej bramkarki Hope Solo, wywarł znaczący wpływ na jej życie, mimo że ich relacja była pełna trudnych momentów i wyzwań. Przyszedł na świat w rodzinie o włoskich korzeniach, co ukształtowało jego silny charakter. Był weteranem wojennym i podobnie jak wielu Amerykanów w tamtym czasie, walczył w Wietnamie.
Wojenne doświadczenia odcisnęły na nim piętno; wrócił z głębokimi ranami psychicznymi, które później stały się źródłem problemów w jego codziennym życiu i w relacjach z bliskimi. Jeffrey kochał dwie rzeczy – futbol i swoje dzieci, a pasją do sportu zaraził także Hope, podarowując jej pierwszą piłkę i ucząc ją miłości do tej gry. To właśnie on zaszczepił w niej sportowego ducha, bez którego być może nazwisko Solo nie znalazłoby się w panteonie legend piłki nożnej.
Po powrocie z wojny jego życie stało się niestabilne. Trauma wojenna, problemy finansowe i rodzinne przyczyniły się do rozpadu jego małżeństwa. Gdy Hope miała zaledwie 6 lat, jej rodzice rozwiedli się, co bardzo ją dotknęło. Mimo że ich kontakt osłabł, Hope darzyła ojca głęboką miłością. W jednym z dramatycznych incydentów, Jeffrey zabrał ją i jej brata bez zgody matki na mecz baseballowy, za co został zatrzymany. Choć ten epizod tylko pogorszył ich relację, Hope z czasem starała się go zrozumieć i odnaleźć w nim dawnego ojca. Jak sama mówiła:
„Myślę, że już jako dziecko nauczyłam się, by nie oceniać ludzi. Mój ojciec okazywał mi tyle miłości. Mojemu bratu także. Po prostu miał trudne życie. Wychował się w domu dziecka na Bronksie. Tak naprawdę nie znał swojej rodziny. Nie mogłam mieć do niego pretensji, że nie wiedział, jak być rodzicem. Nie wiedział, jak być idealnym mężem. Ale kochał tak, jak umiał. A ta miłość była czysta.”
Kiedy dorastała, Jeffrey żył w niezwykle trudnych warunkach, często zmagając się z bezdomnością. Mimo to zjawiał się na meczach córki, wspierając ją najlepiej, jak potrafił, i głośno kibicował jej z trybun. Kiedy Hope zaczęła grać na poziomie zawodowym, ich kontakt ponownie się ocieplił. Jeffrey zmarł na zawał serca w 2007 roku, tuż przed jednym z najważniejszych turniejów w karierze córki – mistrzostwami świata w Chinach. To wydarzenie głęboko ją dotknęło i skłoniło do upamiętnienia ojca. Ponoć przed każdym meczem rozsypywała odrobinę jego prochów pod bramką, by czuć jego obecność i wsparcie.
Niestety, podczas tego turnieju doszło do kontrowersyjnej decyzji trenera, który postanowił zastąpić Solo inną legendarną bramkarką, Brianną Scurry, na półfinałowy mecz z Brazylią. Mecz zakończył się dotkliwą porażką Stanów Zjednoczonych 0:4. Choć zespół wrócił do kraju z brązowym medalem, dla Hope ta decyzja była szczególnie bolesna – czuła, że została pozbawiona szansy na walkę w honorze ojca, którego obecność bardzo wówczas odczuwała. Ta bolesna porażka okazała się jednak kopem motywacyjnym dla niej i między innymi właśnie dlatego stała się jedną z najważniejszych piłkarek w historii. Karierę zakończyła z upragnionym złotem wspomnianych wcześniej mistrzostw świata. Mimo trudnej przeszłości Hope Solo zawsze podkreślała, jak ważne wartości i determinację przekazał jej ojciec. To właśnie jego pasja i wiara w jej talent były fundamentem, który pomógł jej osiągnąć mistrzostwo w światowej piłce nożnej, budując dziedzictwo, które przetrwało mimo wielu życiowych przeciwności.