Po pierwszych w obecnej kampanii ligowej derbach Skanii mogliśmy zastanawiać się, czy to Rosengård prezentuje się na starcie nowego sezonu tak dobrze, czy może przebudowywane ręką nowego trenera Jonasa Axeldala Vittsjö zwyczajnie zapomniało dojechać na inaugurację. Na szczęście, terminarz okazał się na tyle łaskawy, że już kolejny weekend miał nas do odnalezienia odpowiedzi na to intrygujące pytanie znacząco przybliżyć, ponieważ trzynastokrotnie mistrzynie kraju udały się do nieodległego Kristianstad. A jest to teren, na którym ostatnimi czasy wygrywały wprawdzie dość regularnie, ale każde z tych zwycięstw okupione było niemałym wysiłkiem. Tym razem fani obu ekip zaciętego starcia się jednak nie doczekali, a gdy Rosengård po upływie mniej więcej kwadransa postanowił wrzucić wyższy bieg, to zabawę podopiecznym trenera Kjestelberga przerwał dopiero obwieszczający koniec pierwszej połowy gwizdek sędzi Hanny Laajanen. Do szatni obie ekipy udały się przy wyniku 3-0 dla gościń z Malmö i podobnie jak przed tygodniem trzeba obiektywnie zaznaczyć, że z perspektywy rywalek był to zdecydowanie najniższy wymiar kary. Bo przecież po ewidentnym faulu na Olivii Holdt przyjezdnym należał się chociażby jeszcze rzut karny, a duńska napastniczka na potwierdzenie tego oczywistego faktu zaprezentowała nawet realne efekty nieodpowiedzialnego zagrania defensorki KDFF (osobom o słabszych nerwach zdecydowanie nie rekomendujemy dalszego zgłębiania tematu). Pochodząca z Ikastu 22-latka była zresztą jedną z głównych architektek efektownego zwycięstwa swojego zespołu i o ile w przeszłości wiele razy podkreślaliśmy wzorową współpracę Holdt z Olivią Schough, o tyle w niedzielne popołudnie w rozmontowywaniu zaskakująco bezradnej formacji obronnej Kristianstad sekundowała jej przede wszystkim rodaczka Sofie Bredgaard. Koncert orkiestry z Malmö żadną miarą nie był jednak wyłącznie popisem jednego czy dwóch instrumentów, bo fałszywej nuty nie zagrała również ponownie czarująca nas w środkowym sektorze Momoko Tanikawa, zestawiona cokolwiek eksperymentalnie defensywa, dzielnie trzymana w ryzach przez Islandkę Gudrun Arnardottir, ani wreszcie stojąca między słupkami Eartha Cumings, która w niezwykle istotnych momentach popisała się dwiema kapitalnymi interwencjami na refleks po strzałach głową Tabithy Tindell. Najwierniejsi i najbardziej wytrwali fani z Kristianstad doczekali się wprawdzie honorowego trafienia autorstwa Amy Sayer, lecz – co szczerze przyznała zresztą na pomeczowej konferencji Alice Nilsson – w tych derbach zwyciężyła po prostu drużyna o klasę lepsza. I jest to chyba najbardziej trafne podsumowanie sześciu kwadransów boiskowej rywalizacji.
Ozdobą derbów stolicy była niewątpliwie asysta Julie Blakstad do Smilli Vallotto, ale trzeba uczciwie przyznać, że w rywalizacji z mającą skuteczny i konsekwentny plan na mecz Brommą, obrończynie mistrzowskiego tytułu mocno rozczarowały. Komplet punktów raz jeszcze zapewniła im jednak świetnie interweniująca Anna Tamminen, która nieoczekiwanie dla wszystkich zebranych na Tele2 Arenie, aż dwukrotnie musiała pokazać próbkę swoich nieprzeciętnych, bramkarskich umiejętności. Na uwagę zasługuje ponadto drugi kolejny mecz z golem Emilie Joramo, która szczególnie w pierwszej połowie była motorem napędowym większości ofensywnych prób Bajen. Fenomenalna dyspozycja Ronji Aronsson nie wystarczyła, aby po najdłuższej w całej lidze (a na dodatek pełnej nieoczekiwanych przygód) podróży do Trelleborga zawodniczki z Piteå dopisały do swojego dorobku drugie z rzędu zwycięstwo. Bezbramkowy remis z całą pewnością należy rozpatrywać w kategoriach sukcesu absolutnego beniaminka Damallsvenskan, który wprawdzie w końcówce spotkania dał się zdominować ogranemu w pierwszoligowych realiach rywalowi, ale we wcześniejszej fazie meczu – głównie za sprawą niezwykle aktywnych Sofie Rewuchy oraz Alice Egnér – zrobił wystarczająco dużo, aby żałować, że oprócz pierwszego punktu nie udało się uświetnić historycznego popołudnia na Vångavallen czymś jeszcze bardziej okazałym. Örebro znów broniło się dzielnie aż do 95. minuty, ale właśnie wtedy przytrafiło się niepewne wybicie Clary Ekstrand, chwila nieuwagi Beatrice Gärds i reprezentantka Bułgarii Dessislava Dupuy nie musiała w zasadzie robić wiele, aby zapewnić drużynie z Växjö bezcenne zwycięstwo. Trzy punkty trafiły także do skarbczyka Vittsjö, choć nawet powrót do strefy komfortu (czytaj: klasycznego ustawienia 4-4-2) nie odmienił znacząco drużyny trener Axeldala. Różnicę w rywalizacji z AIK zrobiła jednak Heidi Kollanen, która ewidentnie wciąż potrafi z wyjątkową precyzją przymierzyć ze stojącej piłki. Ligowy weekend zamknęła nam potyczka dwóch ubiegłorocznych medalistek, a w niej mocno osłabione Häcken ostatecznie podzieliło się punktami z Linköping. Wszystko, co najciekawsze wydarzyło się w samej końcówce spotkania, bo najpierw gościnie z Hisingen wyszły na prowadzenie wskutek pechowej interwencji naciskanej przez Clarissę Larisey Nellie Karlsson, a następnie stan rywalizacji spektakularnym wolejem wyrównała Michelle De Jongh, dzięki czemu drugą kolejkę ligowych zmagań podsumowaliśmy w najlepszy możliwy sposób.
Komplet wyników:
Klasyfikacje indywidualne:
Przejściowa tabela:
#pokolejce