23.07.2016 r., Konin, mecz towarzyski
Medyk POLOmarket Konin – VfL Wolfsburg 1:0 (1:0)
Kostova 10
Medyk: Szymańska – Pakulska, Guściora (46 Grad), Ficzay, Slavcheva, Dudek (77 Chudzik), Sikora, Sałata (46 Balcerzak), Daleszczyk, Gawrońska(90 Ludwiczak), Kostova
VfL: Frohms – Jakabfi (61 Wensing), Gunnarsdottir, Blaesse, Wullaert, Bernauer, Bachmann (77 Tarczyńska), Bunte (65 Feibig), Dickenmann, Wedermeyer, Hansen (46 Pajor)
Żółta kartka: Dudek – Gunnarsdottir
Czerwona kartka: Gunnarsdottir (za drugą żółtą)
Wjeżdżając do Konina od południowej czy północnej strony nie było widać, że w mieście zostanie rozegrany ważny mecz. A przecież mistrzynie Polski mierzyły się z drużyną ze ścisłej światowej czołówki. Może następnym razem promocja takiego wydarzenia powinna być lepiej organizowana? Jakby nie było miasto gościło jedną z najlepszych kobiecych drużyn na świecie. A przejeżdżając przez Konin zupełnie nie było tego widać.
Dziewczyny jednak się tym zupełnie nie przejęły i po pierwszej połowie prowadziły 1:0. Więcej z gry miała drużyna gości, co starała się udowodnić zdobywając gola. Na początku spotkania arbiter nie podyktowała rzutu karnego dla Wolfsburga a chyba powinna to zrobić. Poza tym rywalki miały jeszcze właściwie tylko jedną klarowną okazję. Wtedy bardzo ryzykowną ale jak się okazało – skuteczną interwencją – popisała się Agata Guściora. Prawdopodobnie doznała przy tym również urazu. Na drugą połowę już nie wyszła. Pomimo tego, że VfL prowadził grę to Medyk miał bardziej klarowne sytuacje przy czym nie potrafił ich wykorzystać.
W drugiej części gry koninianki udowodniły, że dobra gra w pierwszej odsłonie to nie był przypadek. Nadal konstruowały składne akcje, z których przynajmniej kilka powinno zakończyć się golem. Szczęścia próbowały Kostova, Gawrońska, Balcerzak czy Daleszczyk. Jednak piłka nie chciała wpaść do bramki. A powinna przynajmniej kilka razy. I wtedy w świat poszłaby zaskakująca wiadomość, że Wolfsburg rozstał rozbity przez praktycznie anonimowy zespół z Polski. Ale i tak, jeżeli spojrzy się tylko na wynik, możemy mówić o niespodziance. Jeżeli ocenia się tylko samą grę obu drużyn, nie było to wielkie widowisko. W drugiej połowie Medyk grał swoje a przyjezdne pomimo, że na boisku zameldowały się byłe piłkarki Medyka POLOmarket, czyli Ewa Pajor (cała druga połowa) i Agata Tarczyńska (końcówka meczu) nie pokazały nic, co można zapamiętać. Właściwie ich jedyną okazję zastopowała defensywa koninianek z Anną Szymańską na czele.
Emocjonująco było za to poza boiskiem. Wyraźnie poirytowany decyzjami sędziowskimi był trener Wolfsburga, Ralf Kellermann, który nie mógł zrozumieć pracy zespołu sędziowskiego. Ostatecznie dał się jednak uspokoić i nie było konieczności odesłania go na trybuny. Wyznaczony przez PZPN na to spotkanie zespół sędziowski momentami po prostu się kompromitował.
Mając na uwadze fakt, że oba zespoły są na różnym etapie przygotowań i że Wolfsburg przyjechał osłabiony brakiem kilku podstawowych zawodniczek, Medyk wygrał zasłużenie.
Dariusz Walory