SERIE A: Wygrana Juventusu w ostatniej chwili, przeciętne występy Polek [WIDEO]
Ligi Serie A Świat

SERIE A: Wygrana Juventusu w ostatniej chwili, przeciętne występy Polek [WIDEO]

 9. kolejka była realną szansą dla broniącego tytułu Juventusu, by przy korzystnym układzie innych rezultatów wskoczyć nawet na pozycję wiceliderek. Nie miały one bowiem szans wyprzedzić AS Romy, która poza porażką właśnie w bezpośrednim pojedynku ze Starą Damą po kolei deklasują pozostałe rywalki w walce o mistrzostwo. Kluczowym dla układu tabeli było także starcie sąsiadujących ze sobą Interu oraz Fiorentiny.

AS Roma – Sampdoria: Przyjezdne po solidnym początku sezonu notują w ostatnim czasie naprawdę fatalny dla klubu okres. Jeden punkt w ostatnich pięciu spotkaniach to wynik, którym może się „pochwalić” jedynie beznadziejna Parma. Seria słabych rezultatów poskutkowała spadkiem do „grupy spadkowej”. Także ciężko było się spodziewać przełamania z przewodzącą stawce Romą. I choć gra gościń naprawdę nie wyglądała źle, było to za mało, by uciułać choćby punkt. W 42. minucie gola dla gospodyń zdobyła Manuela Giugliano i dała cenne prowadzenie. W drugiej połowie z biegiem czasu Sampdoria musiała się coraz bardziej otwierać, by nawiązać walkę. Ryzyko ostatecznie nie popłaciło, gdyż Sophie Haug wbiła gwóźdź do trumny zespołu z Genui. Tym samym drużyna z Rzymu zapewniła sobie pozostanie na czele Serie A.

Parma – Juventus: Nietrudno zauważyć, że aktualne mistrzynie mają w obecnym sezonie problemy z ustabilizowaniem gry. Potrafią one bowiem przeplatać świetne występy z naprawdę mizerną grą. I akurat w sobotę ponownie oglądaliśmy Juve bez polotu i bez formy. Próbujące narzucić własne warunki gry przyjezdne nie potrafiły skonstruować jednej, składnej „od A do Z” akcji. Jakby tego było mało, Parma po jednym z nielicznych ataków objęła prowadzenie. W 19. minucie piłkę w siatce umieściła Martinović i skromne prowadzenie beniaminka utrzymało się do końca pierwszej połowy. Po przerwie oglądaliśmy z minuty na minutę coraz lepszy Juventus, lecz wciąż niepotrafiący przełożyć swych szans na dorobek bramkowy. Sensacja wisiała w powietrzu, a na zegarze pojawiła się 90. minuta. Wtedy wydarzyło się coś, po czym regulaminowy czas gry można było wyrzucić do kosza i puścić w zapomnienie. Najpierw w 92. minucie wyrównała Lisa Boattin, by dosłownie w ostatnich chwilach spotkania bramkę na wagę trzech punktów zdobyła Gunnarsdottir. Parma zaliczyła tym samym prawdziwą podróż „z nieba do piekła” i pozostała z niczym. Przykry obrazek.

Sassuolo – Pomigliano: Nieznacznymi faworytkami na papierze była ekipa Katarzyny Konat, lecz gospodynie udowadniały już, że potrafią zmotywowane zatrzymywać takie tuzy, jak Inter czy Juventus. Ostatni remis z Como również napawał optymizmem, bowiem Pomigliano było spokojnie w zasięgu urwania punktów. Otwarcie trzeba przyznać, że gościnie pozwoliły na zbyt wiele rywalkom, co poskutkowało stratą gola. Na listę strzelczyń wpisała się Popadinova. Tuż po przerwie do remisu doprowadziła wprawdzie Gallazzi, jednak ostatnie słowo w tym pojedynku należało do Sassuolo. Bramkę na wagę pierwszego w tym sezonie kompletu punktów zdobyła Lana Clelland i tym samym jej drużyna opuściła ostatnie miejsce w Serie A na rzecz Parmy.

Fiorentina – Inter: Mecz, od którego na dobrą sprawę zależało, kto pozostanie najbliżej Romy w ligowym zestawieniu. Przed pierwszym gwizdkiem obie ekipy przeskoczyły zawodniczki Juventusu. Trzy punkty były tutaj na wagę złote, gdyż remis nie dawał żadnej ze stron absolutnie nic. Choć mogliśmy fragmentami oglądać pokaz ofensywnej gry zarówno w wykonaniu gospodyń, jak i przyjezdnych, czuć było w powietrzu, że możemy tutaj zobaczyć starcie, w którym nie padnie ani jedna bramka. Wszelkie próby były w porę udaremniane i ostatecznie potwierdził się najgorszy dla każdego zespołu scenariusz. 0:0, które najkorzystniejszym wynikiem było rzecz jasna dla Starej Damy.

AC Milan – Como: O ile niepowodzenie ekipy Katarzyny Konat można było realnie założyć, tak mało kto spodziewał się, aby AC Milan Małgorzaty Mesjasz da jakiekolwiek nadzieje na korzystny wynik Como, które spisuje się w obecnej kampanii naprawdę miernie. I początek meczu potwierdzał tę narrację, bowiem po 22. minutach dublet ustrzeliła Lindsey Thomas i ekipa z Mediolanu zasłużenie prowadziła 2:0. Mimo tej przewagi, chwila dekoncentracji sprawiła, że rozmiary prowadzenia stopniały. Kontakt Como złapało dzięki Karlernas. W tamtym momencie wyglądało to jednak bardziej, jak wypadek przy pracy. Zwłaszcza, że w drugiej połowie gospodynie ruszyły do ataków, co przyniosło rezultat w postaci bramki Fusetti. Na dobre mecz zamknąć mogła Tucceri Cimini, lecz zmarnowała ona rzut karny. Po tej niewykorzystanej okazji jakby na Rossonerre padł jakiś zły urok, bowiem oddały one inicjatywę wydawało się bezradnym gościniom. Najpierw trafiła Beccari, a w doliczonym czasie gry remis dla skazywanych na pożarcie uratowała Giulia Rizzon. Niespodzianka to mało powiedziane, zważywszy na to, jak widoczna była różnica klas pomiędzy ekipami. Trzeba także przyznać, że Mesjasz nie zanotowała szczególnie dobrego meczu, zresztą jak jej koleżanka z Pomigliano.

Tabela Serie A prezentuje się następująco:

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!