Medyk po raz piąty z rzędu w finale
Polska Publicystyka

Medyk po raz piąty z rzędu w finale

image
foto. Artur Kraszewski

20.04. 2016 r. Półfinał Pucharu Polski, Łódź, stadion UKS SMS im.Kazimierza Górskiego

UKS SMS Łódź – Medyk POLOmarket Konin 1:5 (0:3)
Salamon 75 – Tarczyńska 15, Gawrońska 24,35, Kostova 55, Sikora 84

Żółta kartka: Daleszczyk

SMS: Paturaj – Zubczyk, Chmal, Kurek, Molenda, Piątkowska, Jedlińska (68 Tkaczyk), Zasowska (74 Fałek), Salamon, Osińska (68 Stanowic), Dudek (86 Nastaga)

Medyk: Szymańska – Ficzay (46 Grzywińska), Sikora, Slavcheva, Nikolić, Pakulska (79 Marszewska), Balcerzak (46 Dudek), Kostova (65 Zawiślak), Daleszczyk, Tarczyńska, Gawrońska

Arbiter główny: Karolina Radzik

Przed meczem wiadomym było, że z różnych powodów w dzisiejszym meczu w zespole gospodyń nie zagrają m.in. Monika Walak, Michalina Kowalska czy Martyna Wiankowska. U przyjezdnych poza kontuzjowaną Natalią Chudzik właściwie nie było osłabień.

Przez cały mecz Medyk górował nad rywalkami jakością oraz doświadczeniem. Te nadrabiały walecznością i poświęceniem ale w starciu z dobrze dysponowaną ekipą z Konina to było za mało. Z powodu silnego wiatru piłka czasami zmieniała tor lotu co z pewnością przekładało się na dokładność strzałów i podań. Ale pomimo tego do przerwy koninianki i tak strzeliły trzy bramki. Jako pierwsza na listę strzelców wpisała się Agata Tarczyńska, która uderzyła po długim słupku. Potem oglądaliśmy dwa trafienia Anny Gawrońskiej, w tym jedno z karnego (po faulu na Tarczyńskiej). SMS tymczasem głównie bronił się, z rzadka próbując zagrozić bramce strzeżonej przez Annę Szymańską. Łodzianki pierwszy celny strzał oddały w doliczonym czasie pierwszej połowy a swoich sił spróbowała Klaudia Jedlińska.

Na drugą połowę w zespole Medyka nie wybiegły już Ficzay oraz Balcerzak, SMS rozpoczął bez zmian. I znów zaczęło się od ataków Medyka. W 53 minucie Tarczyńska trafiła jeszcze w słupek. Ale ledwie chwilę później dostrzegła lepiej ustawioną koleżankę i wzdłuż linii bramkowej podała do Kostovej, która uprzedziła rywalki i wpakowała piłkę do pustej bramki. Wysokie prowadzenie chyba uśpiło podopieczne trenera Jaszczaka bowiem w 60 minucie groźną akcję wyprowadził SMS a zatrzymała ją Daleszczyk faulując wychodzącą na dobrą pozycję rywalkę. Żółta kartka jak najbardziej słuszna. Problem w tym, że piłkarki lidera grupy północnej I ligi nie potrafiły tego wykorzystać aż do momentu kiedy, jak się później okazało, honorowego gola zdobyła Salamon. Odpowiedź mogła być natychmiastowa ale Sikora przegrała pojedynek sam na sam z Paturaj. Jedna kwestia to ostry kąt a druga, że była to już chyba trzecia sytuacja, kiedy bramkarka drużyny Marka Chojackiego była lepsza od kapitan reprezentacji Polski. Aleksandra Sikora to jednak bardzo ambitna piłkarka i nawet kiedy w 83 minucie trafiła w słupek, to po chwili w końcu umieściła piłkę w siatce, ustalając jednocześnie wynik spotkania.

Tym samym mistrzynie Polski i jednocześnie obrończynie trofeum zagrają w finale po raz piąty z rzędu a dwunasty w historii. Przeciwnikiem będzie Górnik Łęczna, który we wtorek wygrał z Zagłębiem Lubin aż 6:1. W ubiegłorocznym finale w Gdyni piłkarki z Lubelszczyzny zostały rozbite przez Medyka aż 5:0. Jest więc zatem okazja do rewanżu. Decydujące starcie zostanie rozegrane 26 maja o godzinie 17 na stadionie we Włocławku, co biorąc pod uwagę fakt, że ledwie godzinę później do boju staną finalistki UEFA Women’s Champions League (a wśród nich być może Katarzyna Kiedrzynek i Ewa Pajor) to ustalona pora jest co najmniej idiotyczna. Pozostaje mieć nadzieję, że osoby mające wpływ na tak absurdalną decyzję pójdą po rozum do głowy i zostanie dobrana bardziej odpowiednia godzina. Czasu jest jeszcze dużo.

Dariusz Walory

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!