Szwecja : Startujemy za tydzień
Publicystyka Świat

Szwecja : Startujemy za tydzień

020896c3-1567-5b2d-ae7b-53100b78419a-image-jpeg
W Malmö wszyscy mocno liczą na dobrą postawę reprezentantki Serbii Jeleny Cankovic (Fot. Johan Nilsson)

 Do rozpoczęcia nowego sezonu Damallsvenskan pozostał dokładnie tydzień, więc nie ma nic dziwnego w tym, że powoli zaczynamy zadawać sobie coraz więcej pytań bezpośrednio związanych z nadchodzącą, ligową kampanią. A skoro są pytania, to przydałyby się i odpowiedzi. Na te definitywne poczekamy sobie jeszcze dość długo (bo aż do listopada), ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy spróbowali poszukać wskazówek nieco wcześniej. Ot, na przykład teraz, zanim na Hammarby IP wybrzmi ten długo wyczekiwany, pierwszy gwizdek. I choć nasza liga jak zwykle będzie nas regularnie zaskakiwać, a spora część przedsezonowych prognoz bardzo szybko ulegnie dezaktualizacji, to niewinna zabawa w futbolowego jasnowidza nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Bo tak naprawdę większość z nas już dziś chciałaby wiedzieć …

… czy Rosengård ma z kim przegrać?

Tak. Oczywiście, nie ma co ukrywać, że zespół ze stolicy Skanii będzie głównym faworytem tegorocznych rozgrywek i każdy wynik poniżej trzynastego w historii mistrzowskiego tytułu zostanie odebrany w Malmö w kategoriach porażki. Klub ze stolicy Skanii przystępuje bowiem do nowego sezonu w niemal niezmienionym składzie, a jedyną poważniejszą roszadą w kadrze wydaje się być zamiana (oczywiście nie w sensie dosłownym) Sanne Troelsgaard na Rebeccę Knaak. Kolejne tygodnie powinny przynieść ponadto powroty Jessiki Wik oraz Frederikke Thøgersen i nie mamy najmniejszych wątpliwości, że obie te zawodniczki jedynie zwiększą komfort psychiczny holenderskiej trenerki Renée Slegers przy ustalaniu wyjściowej jedenastki. Drużyna z Malmö wydaje się być zatem kompletna w każdej formacji (szczególnie druga linia wygląda tu nadzwyczaj imponująco), a do tego zabezpieczona na wypadek ewentualnych urazów podstawowych zawodniczek. Czy zatem coś może tu pójść nie tak, a zaprogramowana na zwyciężanie maszyna może się zaciąć? W teorii wydaje się to mało prawdopodobne, ale Rosengård już wiele razy udowadniał, że rola faworyta nie zawsze mu odpowiada. A chociażby marcowy mecz przeciwko Linköping, choć ostatecznie wygrany przez FCR stosunkowo pewnie, ujawnił kilka nieoczywistych słabości ekipy ze Skanii. Otwartą sprawą pozostaje to, czy ktoś będzie miał wystarczająco dużo potencjału, aby to wykorzystać, ale niewątpliwie w Hisingen, Kristianstad, czy nawet południowych dzielnicach Sztokholmu odebrano jasny sygnał, że jeszcze jest zdecydowanie zbyt wcześnie na wysyłanie listów gratulacyjnych na adres Therese Sjögran, a sezon 2022 może przybrać całkiem niespodziewany obrót. Może, choć oczywiście absolutnie nie musi.

 

… kto zostanie MVP ligi?

Jelena Cankovic. Wiadomo, odpowiedź mało odkrywcza, ale co zrobić, skoro serbska pomocniczka nie bardzo pozostawia nam wybór. I jeśli tylko dopisze jej zdrowie, to możemy przygotować się na długie miesiące podziwiania bałkańskiej finezji w japońsko-hiszpańskim stylu. W Rosengård mogą tylko zacierać ręce, bo takiej kreatorki gry pozazdrościć mogą klubowi z Malmö nie tylko w kraju, ale i w całej Europie, a przedłużenie przez Cankovic kontraktu aż do końca sezonu 2025 oznacza albo gwarancję najwyższej jakości przez cztery kolejne lata, albo – w scenariuszu mniej optymistycznym – pokaźny zastrzyk gotówki. Bo jeśli była piłkarka między innymi Barcelony zdecyduje się ostatecznie na zmianę otoczenia, to z całą pewnością nie odbędzie się to na zasadzie wolnego transferu. To jednak wyłącznie czysto teoretyczne rozważania, bo póki co Cankovic doskonale odnajduje się w szwedzkiej, ligowej rzeczywistości i mamy nadzieję, że jeszcze długo będziemy mogli na żywo oklaskiwać jej boiskowe popisy.

 

… kto zostanie odkryciem sezonu?

Vilde Hasund. Byłoby sporą przesadą powiedzieć, że poprzedni sezon norweskiej Toppserien należał właśnie do niej, ale nie da się zaprzeczyć, że była ważnym elementem układanki, która poprowadziła Sandviken do pierwszego w historii mistrzowskiego tytułu. Solidna postawa w klubie sprawiła, że szansę debiutu w pierwszej reprezentacji Norwegii dał jej selekcjoner Martin Sjögren, a zimą jej pozyskaniem zainteresowanych było kilka klubów nie tylko ze Skandynawii. 24-letnia Hasund zdecydowała się ostatecznie na przenosiny do Hammarby i coś podpowiada nam, że jest to związek z naprawdę sporym potencjałem na przyszłość. Rewelacja poprzedniego sezonu Damallsvenskan ani myśli się zatrzymywać, a trener Pinones-Arce już wielokrotnie udowadniał, że rękę do prowadzenia zawodniczek o dokładnie takiej charakterystyce ma po prostu wyśmienitą. Pokazuje to chociażby przypadek Emilii Larsson, która rok temu najpierw zachwycała nas w fazie grupowej Pucharu Szwecji, a następnie została niemal jednogłośnie okrzyknięta rewelacją wiosennej części ligowych zmagań. Póki co historia zdaje się powtarzać w niemal stu procentach, bo Hasund przywitała się ze Sztokholmem kapitalnymi, pucharowymi występami przeciwko Brommie oraz Umeå. Nie ma więc co się dziwić, że z tym większą ekscytacją wyczekujemy tego, co przyniesie kwiecień, maj i kolejne ligowe miesiące. Oczekiwania są naprawdę duże, ale z drugiej strony … kto, jak nie ona i gdzie, jak nie w tym klubie?

 

… czy królową strzelczyń znów zostanie szwedzka piłkarka?

Nie. Jak pamiętamy, klasyfikację tę wygrywały Lotta Schelin czy Linnéa Liljegärd, ale później – przez dokładnie dekadę – tytuł najskuteczniejszej snajperki Damallsvenskan trafiał wyłącznie do piłkarek zagranicznych. Passę tę skutecznie przerwała dopiero Anna Anvegård, a w poprzednim sezonie jej wyczyn powtórzyła Stina Blackstenius. Ta ostatnia w styczniu zdecydowała się jednak zamienić Hisingen na Londyn, wobec czego korona królowej strzelczyń za kilka miesięcy na pewno znajdzie sobie nową właścicielkę. Wśród głównych pretendentek nie bez przyczyny wymienia się między innymi Olivię Schough (Rosengård), czy Madelen Janogy (Hammarby), choć nie brakuje także zwolenników talentu Mimmi Larsson i Felicii Rogic. Jak zatem widać, w przedsezonowych typowaniach zdecydowanie dominują szwedzkie nazwiska, ale i reszta świata będzie miała na boiskach Damallsvenskan całkiem solidną reprezentację. Sympatycy Häcken mocno liczą na eksplozję formy Stine Larsen, a w Kristianstad ściskają kciuki za powodzenie północnoamerykańskiego tercetu napastniczek Pridham – Tindell – Viens. Nie możemy oczywiście wykluczyć scenariusza, a którym któraś z zawodniczek zdecyduje się powtórzyć kapitalny wyczyn Tabithy Chawingi i wygrać klasyfikację strzelczyń w barwach klubu, który – mówiąc delikatnie – nie walczy o najwyższe cele. Skoro jednak trzeba się na coś zdecydować, to odważny typ idzie w kierunku amerykańsko-kanadyjskiego zaciągu we wschodniej Skanii.

 

… kto wygra klasyfikację asystentek?

Jelena Cankovic. Co więcej, rozszerzenie ligi może sprawić, że 26-letnia Serbka w tej statystyce wymaże z tabel wszystkie obowiązujące rekordy szwedzkiej ekstraklasy. Bo jeśli tylko będzie dopisywać jej zdrowie, to o dwucyfrowy wynik sympatycy Rosengård mogą być względnie spokojni. Dalsze wyjaśnienia wydają się w tym przypadku zbędne, ale gdyby ktoś chciał mimo wszystko upewnić się co do sportowej klasy Cankovic, to warto odwinąć sobie losowy opis meczu klubu z Malmö w poprzednich rozgrywkach.

 

… który klub zachwyci nas swoją grą?

Umeå. Tutaj oczywiście drobne wyjaśnienie: ze względów oczywistych nie bierzemy pod uwagę głównych faworytów rozgrywek, a także stołecznego Hammarby, które to niezmiennie zachwycało nas w poprzednim sezonie. A skoro tak, to spośród pozostałych na stole opcji, zdecydowanie najbardziej smakowicie przedstawia się ta z dalekiej Północy. W Västerbotten nie mają oczywiście planów powrotu do świetności sprzed dwudziestu lat, ale po cichu i bez wielkich nakładów finansowych Samuelowi Fagerholmowi udało się zmontować całkiem ciekawy i dobrze zbilansowany skład. Jest niezwykle solidna bramkarka w osobie Erin Nayler, są doświadczone w pierwszoligowych i międzynarodowych bojach defensorki (Dahlkvist, Miettunen, Santamäki), jest potencjalnie bramkostrzelna dziewiątka (Honkanen) i są wreszcie zawodniczki odpowiedzialne za przebłyski pozytywnie rozumianego, boiskowego szaleństwa (siedemnastoletnia Lisa Björk i starsza od niej o rok Monica Jusu Bah). Cały ten zestaw tworzy nam naprawdę interesującą mieszankę, która to jak najbardziej może stać się rewelacją tegorocznych rozgrywek. Teraz pozostaje jeszcze zdecydowanie najtrudniejsza część zadania w postaci przeniesienia teorii na praktykę, ale jakoś jesteśmy nad wyraz spokojni, że ligowe mecze z udziałem beniaminka z Umeå będą spotkaniami, podczas których nie będzie miejsca i czasu na nudę.

 

… czy w Piteå pożegnają się z pierwszoligowym graniem?

Nie. Zespół, który zaledwie nieco ponad trzy lata temu był sprawcą największej sensacji w historii nie tylko szwedzkiego, ale i europejskiego futbolu klubowego, od pewnego czasu stąpa po niebywale cienkiej linie. W sezonie 2020 status pierwszoligowca udało się zawodniczkom z Piteå uratować dopiero w ostatniej kolejce, a rok później przed degradacją uchroniła je … decyzja o rozszerzeniu ligi. Tej zimy z Norrbotten także docierały do nas niepokojące informacje, ale koniec końców w kadrze ekipy prowadzonej przez Stellana Carlssona wciąż pozostały liderki w postaci Faith Ikidi oraz Fanny Andersson. A jeśli do ich poziomu dobije wreszcie nie bez przyczyny uznawana za wielki talent Anam Imo, a między słupkami nadzieje w niej pokładane spełni sprowadzona niedawno do klubu Amerykanka Amanda McGlynn, to w Piteå mogą mieć cichą nadzieję na naprawdę satysfakcjonujący sezon. Oczywiście, żadną miarą nie mówimy tu o czymś na kształt powtórki z 2018, a zdecydowanie bardziej realnym scenariuszem jest miejsce w środku tabeli. Prognoza najbardziej realna zakłada jednak lokatę w dolnej połówce, ale jednak po właściwej stronie złowróżbnej kreski oznaczającej degradację.

 

… kto opuści szeregi Damallsvenskan?

Bromma i Kalmar, a Örebro utrzyma się po barażach. Na tak postawione pytanie zawsze odpowiada się najbardziej niezręcznie, ale od razu trzeba zaznaczyć, że nie chodzi tu o odbieranie komukolwiek szans na skuteczną walkę o utrzymanie. Coś o tym mogą powiedzieć chociażby w Örebro, gdzie ostatnimi czasy regularnie udaje się oszukać przeznaczenie, zajmując na koniec sezonu miejsce wyraźnie powyżej prognozowanych oczekiwań. Wydaje się jednak, że zdecydowanie najniżej stoją akcję beniaminka ze sztokholmskiej Brommy i choć dobrymi ruchami transferowymi wydaje się pozyskanie byłych reprezentantek Szkocji (Vaila Barsley) i Kanady (Shannon Woeller), to na tle pierwszoligowych rywalek kadra zespołu prowadzonego przez Marcelo Fernandeza przedstawia się chyba stosunkowo najmniej imponująco. Zdecydowanie największą zagadką wydaje się natomiast mocno międzynarodowy Kalmar, gdzie zimą dokonano prawdziwej rewolucji nie tylko wśród zawodniczek i sztabu szkoleniowego, ale i w całej filozofii zarządzania klubem. Na chwilę obecną jedynym pewnikiem wydaje się to, że w szatni ekipy ze Småland dominować będzie język angielski, ale powodzenie misji obrony pierwszej ligi przy pomocy licznego zaciągu zza Atlantyku wciąż pozostaje pod wielkim znakiem zapytania. Choć czas z pewnością będzie sprzymierzeńcem nadbałtyckiego klubu, to nie możemy zapominać o tym, że 19. czerwca będziemy już po piętnastej kolejce ligowej. A ekspresowa i mocno przeładowana intensywnością runda wiosenna może okazać się zbyt trudnym wyzwaniem dla klejonej naprędce kadry. Skoro potencjalnych spadkowiczów mamy już wytypowanych, to do obsadzenia pozostaje jeszcze miejsce barażowe, na którym widzimy Örebro. Ale to już tak trochę z przekornej sympatii, aby w Närke raz jeszcze pokazali, jak niewiele znaczące są dla nich papierowe przewidywania.

 

… czy liga będzie ciekawa?

Tak. Bo to Damallsvenskan, czyli miejsce w którym niemożliwe nie istnieje, a całkowicie wydawałoby się nieprawdopodobne scenariusze materializują się na naszych oczach. I tej odpowiedzi możemy być akurat zdecydowanie najbardziej pewni.

 

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!