Mistrz, mistrz, Rosengård!
Damallsvenskan Ligi Świat

Mistrz, mistrz, Rosengård!

FB6AZPfX0AgXtV0
(Grafika: FC Rosengård)

 Ileż to razy padały już słynne słowa, że Damallsvenskan to taka liga, w której niemożliwe naprawdę nie istnieje. Nie może jednak być inaczej, skoro każdy kolejny tydzień przynosi nam historie, których nawet najbardziej wprawny reżyser nie byłby w stanie wyreżyserować. Ot, weźmy chociażby na tapet dzisiejszą rywalizację AIK z Häcken. Doskonale pamiętamy wiosenne starcie tych zespołów i choć drużyna z Solnej wystąpiła wówczas w składzie dalekim od optymalnego, to jednak wynik 10-0 dość jednoznacznie sugerował znaczną różnicę klas. Nic więc dziwnego, że nie było wielu takich, którzy prorokowali ekipie prowadzonej przez Matsa Grena kłopoty na Skytteholms IP. Oczywiście, gdzieś z tyłu głowy pozostawał fakt, że ustępujące mistrzynie kraju mają obecnie niezwykle napięty terminarz, a regeneracja po czwartkowej, wyjazdowej rywalizacji z Bayernem nie będzie pełna, ale jednak potencjał kadrowy Häcken wydawał się na tyle duży, że na stosunkowo pewne pokonanie beniaminka ze stolicy powinien spokojnie wystarczyć. Cóż, nic bardziej mylnego! Piłkarki z Hisingen nie dość, że rozegrały swój czwarty z rzędu (!) mecz na zero z przodu, to jeszcze po jego zakończeniu nie mają prawa narzekać, że przegrały swoją szansę przez wyjątkowy niefart. Jasne, to przyjezdne przez większą część meczu dyktowały warunki gry na sztokholmskim stadionie, ale klarownych okazji na pokonanie Milli-Maj Majasaari nie stworzyły sobie znowu aż tak wiele. I choć Blackstenius, Kaneryd, czy Ökvist spokojnie mogły (a może nawet powinny) wcisnąć gola na wagę trzech punktów, to swoje szanse na zgarnięcie pełnej puli miały dziś także podopieczne Maiju Ruotsalainen. Co więcej, to gospodynie stanęły przed szansą na rozstrzygnięcie meczu w czwartej minucie doliczonego czasu gry po stałym fragmencie, co niejako potwierdza tezę, że o żadnej nawałnicy na bramkę AIK w końcówce nie mogło być mowy. A strata punktów okazała się z punktu widzenia Häcken o tyle problematyczna, że tym samym Rosengård stanął przed szansą, aby już dziś definitywnie zakończyć mistrzowski wyścig. Aby tak się stało, trzeba jednak było jeszcze przywieźć komplet punktów z dalekiego Piteå, gdzie pogoda bynajmniej nie zachęcała do gry w piłkę.

Nie było to zdecydowanie problemem dla Olivii Schough, która już w ósmej minucie rozpoczęła strzelanie na LF Arenie. Pozyskana przed rozpoczęciem obecnego sezonu ze stołecznego Djurgården skrzydłowa, która kilka miesięcy temu świętowała swoje trzydzieste urodziny, nie zamierzała jednak się w tym punkcie zatrzymywać. I zupełnie jak przed tygodniem w rywalizacji z Linköping, znów poniosła swój zespół ku zwycięstwu. Do szybko zdobytego gola dołożyła jeszcze asystę, a na kwadrans przed końcem zabrakło jej dosłownie centymetrów, aby ponownie wpisać się na listę strzelczyń. Nas szczęście dla Rosengård, w tej fazie meczu w zdobywaniu goli skutecznie wyręczyła ją Stefanie Sanders. Pozyskana z Freiburga niemiecka napastniczka, która nie cieszyła się zaufaniem ani Jonasa Eidevalla, ani Renée Slegers, wystąpiła dziś w wyjściowej jedenastce wyłącznie dlatego, że kontuzjowana jest Mimmi Larsson, a Loreta Kullashi musiała pauzować za kartki. I z prawdopodobieństwem bliskim pewności możemy założyć, że tego meczu urodzona w miasteczku Soltau piłkarka nie zapomni do końca kariery. Dwa strzelone przez nią gole znacząco przyczyniły się do tego, że komplet punktów pojechał ostatecznie do Malmö, a efektowne (choć sytuacyjne) trafienie z 78. minuty stało się golem na wagę dwunastego w historii tytułu dla Rosengård. To właśnie Schough, Sanders, kreatorka drugiej linii Ria Öling oraz długo wyczekiwana rekonwalescentka Jelena Cankovic dołożyły zdecydowanie największą cegiełkę do tego, że już dziś możemy oficjalnie słać wiadomości gratulacyjne do Skanii. Defensywa FCR znów nie zachwyciła, aż dwukrotnie dała się zaskoczyć, ale z przodu tym razem zgadzało się absolutnie wszystko. Znacie powiedzenie, że atak wygrywa mecze, a obrona mistrzostwo? Jest w nim oczywiście mnóstwo prawdy, choć z drugiej strony … nie da się przecież wygrać mistrzostwa bez zwyciężania pojedynczych meczów. W Malmö coś na ten temat wiedzą i dlatego to właśnie tam mają w tej chwili powody do świętowania. Bo trzeba uczciwie i całkowicie bezstronnie przyznać, że tytuł wywalczyła drużyna w przekroju całego sezonu najlepsza. A zatem: gratulacje i dobrej zabawy podczas długiego lotu do domu! Mistrz, mistrz, Rosengård! 

 

Szwedzka Piłka

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!