Miniony weekend upłynął nam przede wszystkim pod znakiem Ligi Mistrzyń. Całą zabawę rozpoczęły piłkarki Kristianstad, które w meczu drugiej rundy eliminacyjnej tych coraz bardziej prestiżowych rozgrywek zmierzyły się z francuskim Bordeaux. I choć przeszkoda w postaci trzeciego zespołu Division 1 okazała się ostatecznie zbyt trudna, to nie da się ukryć, że podopieczne Elisabet Gunnarsdottir w swoim europejskim debiucie zaprezentowały się nader korzystnie. Porażka oczywiście zawsze boli, a nastrojów ani trochę nie poprawia fakt, że marzenia o awansie do fazy grupowej trzeba będzie odłożyć na póki co bliżej nieokreśloną przyszłość, ale niech głośno i wyraźnie wybrzmią w tym miejscu słowa, że Damallsvenskan może być naprawdę dumna z takich reprezentantek. Bo jeśli przegrywać, to właśnie w takim stylu i właśnie po takiej walce.

Co zadecydowało o tym, że to Bordeaux wyszło z tej konfrontacji zwycięsko? Bo przecież na boisku ani przez moment nie było widać różnicy klas, czy budżetów, która to z definicji miała stawiać kluby pokroju Kristianstad na straconej pozycji. Jedni powiedzą, że kluczową rolę odegrało tu szczęście, ale ono – jak wiemy – sprzyja zazwyczaj lepszym. Zdecydowanie bliższa prawdy będzie zatem opinia, że zawodniczki z Francji wykazały się w sobotę zdecydowanie lepszą skutecznością. Bramkowe sytuacje stwarzały sobie bowiem oba zespoły, ale to Bordeaux z zimną krwią potrafiło jej wykorzystywać. Tak było na przykład w dziewiątej minucie gry, kiedy to Katja Snoeijs doskonałym podaniem obsłużyła Melissę Herrerę, a reprezentantka Kostaryki bez litości wpakowała futbolówkę do bramki Maron. Tak było również niespełna kwadrans później, kiedy to w polu karnym zdecydowanie zbyt wiele swobody miała świeżo upieczona mistrzyni olimpijska Vanessa Gilles i to wystarczyło, żeby Kristianstad musiał odrabiać już dwubramkową stratę. Rywalki z Francji także popełniały błędy, ale w ich przypadku nie niosło to za sobą aż tak poważnych konsekwencji. Gola kontaktowego, po jednym z wielu stałych fragmentów (a jakże!), udało się wprawdzie zdobyć stosunkowo szybko, ale na strzał głową Mii Carlsson raz jeszcze odpowiedziała najlepsza na placu gry Snoeijs, dzięki czemu jeszcze przed przerwą zrobiło się 3-1 dla Bordeaux. I tej zaliczki Żyrondystki już nie wypuściły.

Zwycięstwo faworytek z Francji wcale nie było jednak lekkie, łatwe i przyjemne, gdyż po przerwie to Kristianstad całkowicie kontrolował boiskowe wydarzenia. I choć przewaga na tablicy wyników wydawała się stosunkowo bezpieczna, to jeden gol w każdej chwili mógł diametralnie zmienić nastroje na obu ławkach. A zawodniczki ze Skanii do samego końca wierzyły, że są w stanie go strzelić i nie była to w żadnym wypadku wiara bezpodstawna. Okazje na złapanie bezpośredniego kontaktu, szczególnie w samej końcówce, udawało się bowiem stwarzać taśmowo, ale problemy pojawiały się, gdy przyszło do ich wykańczania. Strzał głową Edgren bez większych problemów wyłapała Moorhouse, podobny los spotkał futbolówkę po uderzeniu Therese Åsland, a gdy Sveindis Jane Jonsdottir z angielską golkiperką sobie poradziła, to jej z kolei zabrakło precyzji. I choć młoda gwiazda reprezentacji Islandii jest nieomylna w dziewięciu na dziesięć analogicznych sytuacji, to pomyłka przytrafiła się jej akurat w tym najważniejszym być może momencie. Podopieczne Elisabet Gunnarsdottir walczyły z pełną determinacją jeszcze w doliczonym czasie gry, aby pożegnać się z eliminacjami do Ligi Mistrzyń przynajmniej golem kontaktowym, ale tego dnia i tego celu nie udało się ostatecznie zrealizować. Szkoda, bo po ostatnim gwizdku serbskiej sędzi mogliśmy z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że gra była tym razem zdecydowanie lepsza niż wynik. Gdy jednak opadną emocje, to w Kristianstad na pewno zdadzą sobie sprawę jak godnie ten nieznany dotąd międzynarodowej publiczności klub ze wschodniej Skanii reprezentował szwedzką piłkę klubową w Europie. A taka świadomość czasami potrafi cieszyć bardziej niż niejedno zwycięstwo, choć aby ją docenić, musi zazwyczaj upłynąć całkiem sporo czasu. Bez względu na wszystko, piłkarkom i szkoleniowcom Pomarańczowej Armii należą się wielkie słowa podziękowania za dwa fantastyczne, pucharowe wieczory i mamy nadzieję, że niebawem będzie okazja na powtórkę.


21.08.2021.

1. runda eliminacji Ligi Mistrzyń 2021/22

Kristianstads DFF 1-3 FC Girondins de Bordeaux

0-1 Herrera 9., 0-2 Gilles 20., 1-2 Carlsson 26., 1-3 Snoeijs 42.

Kristianstad: Maron – Rybrink, Atladottir, Carlsson – Edgren, Åsland, Summanen, Nilsson, Harrysson (66. Welin) – Jonsdottir, Rantala

Bordeaux: Moorhouse – Lardez, Berkely (37. Palis), Gilles, Perisset – Jaurena, Bilbault, Lavogez – Herrera, Garbino (66. Dufour) – Snoeijs (87. Gomes)

******

Od trzeciej rundy eliminacyjnej do gry o Ligę Mistrzyń wchodzą dwa pozostałe szwedzkie kluby, które w niedzielne popołudnie poznały swoje rywalki na drodze do fazy grupowej. Mistrzynie z Häcken zmierzą się w wewnątrznordyckim boju z norweską Vålerengą (pierwszy mecz zagrają 1. września na wyjeździe), zaś FC Rosengård stanie w szranki z niemieckim Hoffenheim (pierwszy mecz 31. sierpnia w Malmö). Rewanże w obu szwedzkich parach zaplanowano na środę, 8. września.

Szwedzka Piłka