Druga połowa także nie była wielkim widowiskiem, głównie za sprawą sporej nieporadności w poczynaniach zawodniczek Brøndby. Oczywiście, Nanna Christiansen przyzwoicie rozdzielała piłki w środku pola, żywą, dynamiczną zmianę dała wprowadzona w przerwie w miejsce Hiszpanki Ortiz Frederikke Lindhardt, ale to wszystko było zdecydowanie zbyt mało na Kristianstad. Bo jeśli przez 99 minut gry nie oddaje się na bramkę rywalek ani jednego czystego, celnego strzału, to nie da się marzyć o awansie do kolejnej fazy europejskich pucharów. Jedyną interwencją z gatunku tych do zapamiętania Brett Maron popisała się na niespełna kwadrans przed końcem meczu, gdy jej refleks spróbowała przetestować Beatrice Persson. Szybko okazało się jednak, że nawet gdyby futbolówka uderzona przez byłą napastniczkę Vittsjö znalazła drogę do siatki, to ewentualny gol i tak nie zostałby uznany.
A co w tym czasie robił Kristianstad? Grał swoje! Całkiem niezłe – z perspektywy obecnego sezonu – zawody rozegrała wreszcie Therese Åsland, która momentami przypominała znów liderkę drugiej linii z prawdziwego zdarzenia. Swój wielki mecz rozegrała ponadto wspomniana Nilsson, choć w okolicach 70. minuty mocno zadrżeliśmy, gdy wychowanka Kristianstad padła na murawę po zderzeniu z Katrine Jørgensen. Całe szczęście, skończyło się jednak tylko na strachu i 27-latka mogła na pełnym komforcie dokończyć zawody. Zaskakująco dobrze wyglądała także współpraca Mii Carlsson z Juttą Rantalą na lewej flance, choć możemy zakładać, że za trzy dni obie te piłkarki nie dostaną już od rywalek aż tyle swobody. Ogromną boiskową inteligencją wykazywała się również ta, na której skupiona była z pewnością uwaga zdecydowanej większości neutralnych obserwatorów. Sveindis Jane Jonsdottir na listę strzelczyń się wprawdzie nie wpisała, ale to bardzo zła wiadomość … przede wszystkim dla piłkarek i sympatyków Bordeaux. Trzy mecze z rzędu bez gola islandzkiej snajperce przytrafiają się bowiem wyjątkowo rzadko.
Nie da się ukryć, że zwycięstwo Kristianstad, choć skromne, było dziś w pełni zasłużone. Pokonując wicemistrzynie Danii, podopieczne Elisabet Gunnarsdottir pokazały, że w swym debiutanckim sezonie w europejskich pucharach nie zamierzają zadowalać się wyłącznie samym udziałem i możemy być pewni, że nie było to jeszcze ich ostatnie słowo. Tym bardziej, że za trzy dni czwarta drużyna Damallsvenskan zagra najpewniej bez żadnej presji, bo plan minimum i tak został już wykonany. A że Åsland, Jonsdottir i spółka grając na luzie stają się jeszcze bardziej niebezpieczne, to już całkiem inna sprawa. Dziś na stadionie w Kristianstad przekonaliśmy się, że wietrzne i momentami deszczowe, środowe popołudnie może zakończyć się w całkiem miłej atmosferze, więc teraz pozostaje tyko czekać, abyśmy w podobnych nastrojach żegnali również sobotni wieczór. Droga do futbolowej elity wciąż pozostaje oczywiście niesamowicie długa i kręta, ale pierwszą przeszkodę udało się już pokonać. I choć piłkarki ze Skanii dokonały tego w stylu być może nie efektownym, to z pewnością był to w ich wykonaniu niesamowicie solidny występ. A przecież właśnie tej solidności oczekujemy od Kristianstad w pierwszej kolejności.
18.08.2021.
1. runda eliminacji Ligi Mistrzyń 2021/22
Kristianstads DFF 1-0 Brøndbyernes IF
1-0 Nilsson 32.
Kristianstad: Maron – Rybrink, Atladottir, Carlsson – Nilsson, Welin (64. T. Persson), Summanen, Åsland, Rantala (88. Duljan) – Jonsdottir, Edgren (76. Harrysson)
Brøndby: Dilfer – Gisladottir, Sunde (83. Rylov), Pieldrup, Beck (64. Winther) – Tavlo-Petersson, Christiansen, Jørgensen – Ortiz (46. Lindhardt), Buchberg – B. Persson