Szwedzkie echa po olimpijskim losowaniu
Świat

Szwedzkie echa po olimpijskim losowaniu

 Niby sporo wiedzieliśmy już przed samą ceremonią, ale tak naprawdę dopiero dziś w godzinach przedpołudniowych olimpijska misja kadry Petera Gerhardssona zaczęła nabierać całkiem realnych kształtów. I jeśli mielibyśmy pokusić się o pierwszą, spontaniczną reakcję, to pewni możemy być jednego: łatwo na japońskiej ziemi na pewno nie będzie. Lindsay Tarpley oraz Ryan Nelsen byli dla szwedzkich piłkarek wyjątkowo mało łaskawi, przydzielając im najgroźniejszego dostępnego rywala z każdego koszyka, a także najgorszy możliwy terminarz. I choć nie jest to oczywiście grupa, z której nie da się nie wyjść, to w przeciwieństwie do ostatnich mundiali czy finałów EURO, w Tokio na maksymalne obroty trzeba będzie wejść już pierwszego dnia turnieju. I zakładając, że chcemy na nim coś osiągnąć, pozostać na nich do samego końca, bo akurat na Igrzyskach czasu na odpoczynek nie ma w zasadzie wcale.

Na inaugurację szwedzką kadrę czeka wyzwanie, które chętniej zobaczylibyśmy w finale niż w meczu otwarcia. O sportowej jakości reprezentacji USA nie trzeba chyba nikogo przekonywać, a jeśli dodamy do tego estymę, z jaką Amerykanie zawsze traktowali turnieje olimpijskie, to z prawdopodobieństwem bliskim pewności możemy zakładać, że na Ajinomoto Stadium w Tokio czeka nas niesamowicie intensywna i wyczerpująca batalia. A po niej, bez względu na wynik, nie będzie ani chwili na regenerację, gdyż zaledwie trzy dni później czeka nas starcie z Australią. Tak, tą samą, która w dwóch ostatnich meczach towarzyskich zainkasowała łącznie dziesięć goli, ale akurat do tego nie należy przywiązywać zbyt wielkiej wagi. Albo wręcz potraktować jako potencjalną czerwoną lampkę, gdyż przecież tak klasowa ekipa nie może przegrywać w nieskończoność i prędzej czy później (raczej jednak prędzej) zła passa powinna zostać przez popularne Matyldy przerwana. Asem w rękawie australijskiej kadry może ponadto okazać się jej szkoleniowiec Tony Gustavsson, który akurat na starcie ze Szwecją z pewnością będzie doskonale przygotowany. No i na sam koniec drugi ze współgospodarzy mundialu 2023, czyli Nowa Zelandia. Rywal niby niżej notowany, ale jednak potrafiący napsuć sporo krwi każdemu, a do tego kompletnie nie pasujący Szwedkom stylistycznie.  O tym, jak frustrująca może być potyczka z mistrzyniami strefy Oceanii dwukrotnie przekonała się na mistrzostwach świata Holandia, która oba wspomniane mecze ostatecznie wygrała, ale stało się to po niesamowicie trudnych bojach.

 

A co o samym losowaniu sądzi Peter Gerhardsson? Reaguje na nie w swoim stylu, przypominając, że nie możemy obrażać się na rzeczywistość, na którą nie mamy żadnego wpływu. Losowanie jest czymś, na co nijak nie możemy wpłynąć, a na dziś nie mogę powiedzieć, czy jest ono korzystne czy nie. Trafiliśmy oczywiście na trzech naprawdę silnych rywali, ale logistycznie jest to całkiem interesujący zestaw. Na turnieju zawsze niezwykle istotny jest pierwszy mecz, w którym czeka nas gigantyczne wyzwanie w postaci liderek światowego rankingu z USA. Przede wszystkim ważne jednak, że znamy już naszych przeciwników, a także miasta, w których przyjdzie nam grać. To daje naszemu sztabowi mnóstwo czasu na przygotowanie się pod względem logistycznym, a my możemy powoli rozpoczynać analizę grupowych rywali – kończy Gerhardsson.

Turniej olimpijski w Japonii rozpocznie się 21. lipca, a mecze medalowe zaplanowano na 5. oraz 6. sierpnia 2021.

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 


Grupowy rozkład jazdy:

21. lipca, godz. 10:30: Szwecja – USA (Tokio)

24. lipca, godz. 10:30: Szwecja – Australia (Saitama)

27. lipca, godz. 10:00: Nowa Zelandia – Szwecja (Rifu)

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!