Zadanie wykonane – Mistrz Szwecji w ćwierćfinale Ligi Mistrzyń
Świat UEFA Womens Champions League

Zadanie wykonane – Mistrz Szwecji w ćwierćfinale Ligi Mistrzyń

 Na stadionie w Sankt Pölten dobiegała końca 25. minuta gry, gdy Olivia Schough dośrodkowała z rzutu wolnego w szesnastkę mistrzyń Austrii. Centra byłej zawodniczki stołecznego Djurgården wprowadziła sporo zamieszania w szeregi obu ekip, a futbolówka – po kilkusekundowym bilardzie w polu karnym – wylądowała ostatecznie pod nogami Emmy Berglund. Była reprezentantka Szwecji nie namyślała się długo i pomimo rozpaczliwej próby interwencji Alexandry Biroovej skutecznie umieściła piłkę w siatce Isabelli Kresche. I właśnie tak, w sporym oczywiście uproszeniu, wyglądał moment, w którym Rosengård po raz pierwszy znalazł się na prowadzeniu w dwumeczu 1/8 finału Ligi Mistrzyń. Prowadzeniu, którego już zresztą nie oddał, a nieco ponad kwadrans później nawet je powiększył. Tym razem w roli głównej wystąpiła Mimmi Larsson, korzystając z kapitalnego, prostopadłego podania rozgrywającej bardzo dobry mecz Katrine Veje. Dwie bramki zapasu były już zaliczką całkiem pokaźną, w związku z czym kibice ze Skanii ze zdecydowanie większym spokojem oczekiwali wznowienia gry po przerwie. I intuicja ich nie zawiodła, bo choć podopieczne trenerki Marii Wolf robiły wszystko, aby raz jeszcze odwrócić losy rywalizacji, to ich starania zazwyczaj rozbijały się o niezwykle tego wieczora szczelną defensywę z Malmö. Emma Berglund do spółki z Glodis Perlą Viggosdottir czyściły własne przedpole z taką skutecznością (szczególnie jeśli popatrzymy na statystyki pojedynków powietrznych), że wicemistrzyniom Szwecji w tym meczu nie miała prawa stać się żadna krzywda.

Pewny w sumie awans nie może nam jednak przesłonić faktu, że szczególnie w drugiej połowie podopieczne Jonasa Eidevalla ani trochę nie przypominały zespołu, który pretenduje do miana jednego z ośmiu najlepszych w Europie. Owszem, wynik był satysfakcjonujący, więc nikt nie spodziewał się równie mocnego otwarcia, jak przed przerwą (wówczas Fiona Brown oddała pierwszy groźny strzał już w czterdziestej sekundzie), ale mieliśmy pełne prawo oczekiwać, że przynajmniej raz na jakiś czas piłkarki ze Skanii poszukają trzeciego gola, który definitywnie zamknąłby dwumecz. Tymczasem, podczas trzech kwadransów boiskowych zmagań, doliczyliśmy się zaledwie dwóch takich prób: pierwszej, gdy Caroline Seger raz jeszcze wykorzystała swój spryt po dośrodkowaniu Cankovic i drugiej, gdy z dystansu minimalnie pomyliła się Schough. Pozostały okres gry należał zdecydowanie do St. Pölten i choć optyczna przewaga klubu z Austrii nie przekładała się na nic konkretnego (głównie dzięki wygrywającym niemal wszystkie główki stoperkom Rosengård), to jednak można było odnieść wrażenie, że boiskowa inicjatywa została oddana trochę zbyt łatwo. Tym razem na szczęście bez konsekwencji, ale podobne przestoje na kolejnym etapie rozgrywek oznaczać będą zapewne bardzo bolesny koniec europejskiej przygody w tym sezonie.

Największym problemem trapiącym klub z Malmö przed zbliżającym się coraz większymi krokami ćwierćfinałem może okazać się jednak … doprowadzenie kluczowych piłkarek do stanu, w którym bez zdrowotnego ryzyka będą mogły podjąć boiskową rywalizację na maksymalnej intensywności. Z wiadomych powodów (kwestie regulaminowe dokładnie już omówiliśmy) kadra Rosengård na wiosenną część Ligi Mistrzyń jest niesamowicie wąska, a po spotkaniu w Austrii na problemy mięśniowe narzekały Jelena Cankovic, Stephanie Labbe i Caroline Seger. Mocno sponiewierana przez zawodniczki z St. Pölten została ponadto Sanne Troelsgaard, która – jak doskonale wiemy – starć ramię w ramię się nie boi. Sprzymierzeńcem ekipy ze Skanii nie jest również terminarz, gdyż czasu na regenerację nie będzie chwilowo prawie wcale. W najbliższy weekend rozpoczyna się bowiem faza grupowa zmagań o Puchar Szwecji i możemy spodziewać się, że w tych rozgrywkach trener Eidevall będzie zmuszony mocno rotować wyjściową jedenastką. Tutaj na szczęście pole manewru jest nieco większe, gdyż w kadrze meczowej będą mogły znaleźć się takie zawodniczki jak Ria Öling czy Olivia Welin, których nie można było zgłosić do Ligi Mistrzyń. Ani trochę nie zmienia to jednak faktu, że najbliższe tygodnie będą dla piłkarek ze Skanii pierwszym poważnym egzaminem. Bo o ile ewentualne odpadnięcie z Lyonem lub PSG kibice zapewne wybaczą (szczególnie jeśli zgadzać się będzie poziom ambicji i zaangażowania), o tyle na krajowym podwórku od jedenastokrotnych mistrzyń kraju wymaga się po prostu zwycięstw. Ot, choćby takich jak w środę na austriackiej ziemi.

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!