Trzy razy Hanna
Damallsvenskan Ligi Świat

Trzy razy Hanna

Szesnasty dzień listopada 2025 był bez wątpienia jednym z najważniejszych w całej historii istnienia FC Rosengård. Najbardziej utytułowany szwedzki klub i zarazem jedyny, który w erze Damallsvenskan ani na moment nie opuścił najwyższej klasy rozgrywkowej, w dosłownym tego słowa znaczeniu stanął nad przepaścią. Jeden niewłaściwy, pochopny ruch mógł zwiastować potencjalną katastrofę, gdyż w tych właśnie kategoriach trzeba byłoby rozpatrywać konieczność rozegrania barażowego dwumeczu przeciwko mającemu w swojej talii naprawdę mocne karty KIF Örebro. W Malmö od kilku dni obowiązywała więc zasada wszystkie ręce na pokład, a że w tych gabinetach liczyć umieją doskonale, to celem numer jeden na chłodne, niedzielne popołudnie było uniknięcie porażki ze zdegradowanym już, lecz wciąż mającym co nieco do udowodnienia Linköping. Jasne, w przypadku jakiegoś nieoczekiwanego trzęsienia ziemi w rozgrywanych równolegle sztokholmskich derbach jeden punkcik do utrzymania by nie wystarczył, ale skoro ustaliliśmy już, iż w Malmö na rzeczy się znają, to nikt o zdrowych zmysłach nie zakładał, że Bromma jakkolwiek zagrozi pędzącemu w tegorocznej kampanii po nieskazitelny, domowy rekord Hammarby.

Ten obrazek na długie lata pozostanie w pamięci najwierniejszych sympatyków FC Rosengård (Fot. Bildbyrån)

Stara, piłkarska prawda głosi jednak, że jeśli grasz na remis, to zazwyczaj schodzisz z murawy pokonany. O tym najwyraźniej w Rosengård również doskonale wiedzieli i choć było w tym wszystkim trochę przypadku, to za strzelanie gospodynie zabrały się tym razem wyjątkowo szybko. Już w drugiej minucie decydującego starcia na sytuacyjne, prostopadłe podanie zdecydowała się Jo-Anne Cronquist, a pełniąca tego dnia funkcję kapitanki Hanna Andersson wykorzystała wyjątkową bierność defensywy LFC i pewnym strzałem wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. Czyli co, koniec emocji i można się rozejść? Otóż nie! Linköping nie zamierzał żegnać się z Damallsvenskan porażką, a perspektywa pociągnięcia za sobą jednego z odwiecznych rywali widocznie okazała się skuteczniejszym motywatorem niż te, które z bardzo mieszanym skutkiem stosowali koleni szkoleniowcy ekipy z Östergötland. Licznie tego dnia zebrani na trybunach fani ze stolicy Skanii przeżywali naprawdę trudne chwile, gdy Lisa Björk do spółki z Michelle De Jongh raz po raz zapędzały się ze swoimi rajdami w okolicę szesnastki miejscowych, a Polly Doran z Marią Olafsdottir nieco zbyt bezkarnie hasały na prawej flance. Optyczna przewaga przyjezdnych przyniosła wreszcie realny skutek, choć i tutaj koniec końców nie obyło się bez elementu szczęścia. A ponieważ sprzyjało ono konkretnie Sarze Eriksson i to pod jej nogami znalazła się odbijająca się od kolejnych piłkarek futbolówka, to do szatni oba zespoły udały się przy gwarantującym niesamowicie nerwowe trzy kwadranse boiskowej batalii wyniku 1-1.

Na drugą połowę Linköping ponownie wyszedł z ochotą i niesłabnącą ani na moment determinacją, lecz to Rosengård miał w swoich szeregach zawodniczkę robiącą różnicę i skwapliwie z tego faktu skorzystał. Występ Emilii Larsson w dzisiejszym starciu teoretycznie stał pod znakiem zapytania, ale skoro absolutnie najjaśniejsza gwiazda FCR ostatnich miesięcy była zdolna do gry, to dla wszystkich stało się oczywiste, że prędzej lub później na placu gry się pojawi. I już trzy minuty po tym fakcie, ubiegłoroczne mistrzynie Szwecji ponownie wypracowały sobie bufor bezpieczeństwa, gdy centrę Larsson na drugie tego dnia trafienie bezbłędnie zamieniła Andersson. O ile w poprzednich meczach Rosengård raził bezproduktywnością i nieskutecznością, o tyle w trakcie decydującej próby był niesamowicie efektywny, wyciskając do ostatniej kropelki każdą wykreowaną przez siebie sytuację. Linköping mógł jeszcze wrócić do meczu i na nowo podkręcić emocje, lecz gdy kolejny ofensywny wypad duetu Larsson – Andersson ponownie okazał się dla gościń fatalny w skutkach, na Malmö Idrottsplats wreszcie można było odetchnąć z ulgą. A połączona z pokazem umiejętności gimnastycznych celebracja w wykonaniu autorki hat-tricka dobitnie pokazała, o co tak naprawdę na tym stadionie toczyła się gra. Jako się rzekło, medali zawodniczki tego klubu odbierały już naprawdę wiele, a teraz po raz pierwszy przyszło im zagrać o pierwszoligowe przetrwanie. I choć te dwie, niedzielne, listopadowe godziny zdawały się ciągnąć w nieskończoność, to ostatni gwizdek Hanny Laajanen ogłosił następującą wiadomość dnia: Rosengård zostaje tam, gdzie jego miejsce!

O sztokholmskich derbach już pobieżnie napomknęliśmy, choć na dłużej ów mecz zapamięta zapewne wyłącznie Stella Maiquez. Szesnastolatka z Hammarby postanowiła bowiem, że jej pierwszy gol w Damallsvenskan wyróżni się ponad ligową przeciętność i tego postanowienia nadzwyczaj gorliwie postanowiła się trzymać. Równie konsekwentnie do celu dążyły na Bravida Arenie piłkarki Häcken, które nie chciały popsuć sobie mistrzowskiej fety stratą punktów w starciu z przeciętnym ze wszech miar rywalem. Co jednak godne podkreślenia, Piteå nie przyjechało bynajmniej do Västergötland jedynie po najniższy wymiar kary, dzięki czemu rywalizację pierwszej z dziewiątą drużyną tabeli oglądało się naprawdę przyjemnie. Inna sprawa, że trochę przyczyniły się do tego także sędziowskie kontrowersje, gdyż podopieczne trenera Linda mogły dosłownie poczuć się jak ich koleżanki z Arsenalu podczas niedawnych derbów Londynu przeciwko Chelsea. Häcken także trzykrotnie umieszczał futbolówkę w siatce rywalek, a z tego całkiem pokaźnego zestawu uznane zostało ostatecznie tylko to trafienie, które wzbudzało chyba najwięcej wątpliwości. Ciekawie było także u wieńczącego naprawdę udany premierowy sezon w elicie beniaminka z Malmö, który po festiwalu taktycznych fauli, czerwonych kartek i stałych fragmentów gry stosunkowo pewnie pokonał w derbach Skanii Vittsjö. Najlepsze na placu gry Katariina Kosola, Karoline Olesen oraz Nathalie Hoff Persson mogły zatem dziękować swoim kibicom z szerokimi uśmiechami na ustach, podobnie zresztą jak niespełna dwieście kilometrów na północny-wschód czyniły to Mimmi Wahlström, Therese Åsland i Urara Watanabe, gdyż to w dużej części dzięki nim Djurgården przeżywał w tym roku najpiękniejsze, sportowe chwile od czasu powrotu do elity równo dekadę temu.


Komplet wyników:


Statystyki indywidualne:


Statystyki drużynowe:


Końcowa tabela:


#pokolejce


Jedenastka kolejki:

P

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

error: Content is protected !!