W tym roku minęło siedem lat od dnia, który na zawsze pozostanie w pamięci kibiców, zawodniczek i trenerów – dnia, w którym piłkarska rodzina Loczków Wyszków straciła trzy niezwykłe młode kobiety.
Był październik. Zwykły, jesienny dzień na Mazowszu. Nikt nie przypuszczał, że stanie się jednym z najczarniejszych w historii kobiecego futbolu.
W tragicznym wypadku samochodowym zginęły: kapitan drużyny Karolina Pokraśniewicz, bramkarka Klaudia Gołębiewska oraz ich przyjaciółka i oddana kibicka Julia Wołyniec.
Tamten moment wstrząsnął całym środowiskiem sportowym. W całej Polsce rozbrzmiały minuty ciszy, a zawodniczki i kibice łączyli się we wspólnej modlitwie i łzach. Na stadionach płonęły znicze, a transparenty z ich imionami stały się symbolem pamięci, solidarności i futbolowej rodziny, której więzi nie zrywa nawet śmierć.
Karolina Pokraśniewicz była sercem Loczków. Kapitan z krwi i kości – waleczna, lojalna, zawsze pierwsza do pomocy. W barwach wyszkowskiego klubu rozegrała aż 80 meczów, ustanawiając klubowy rekord, który do dziś pozostaje niepobity. Jej okrzyki „Mocniej! Walczymy!” niosły się po boisku jak echo odwagi.
Klaudia Gołębiewska, stojąc między słupkami, potrafiła zatrzymać niemal wszystko. Ratowała zespół w najtrudniejszych chwilach, broniąc rzuty karne i nie tracąc wiary nawet wtedy, gdy inni ją tracili. To dzięki niej Loczki mogły cieszyć się z awansu do II ligi – sukcesu, który do dziś wspomina się z dumą i łezką wzruszenia.
A Julia Wołyniec – choć nigdy nie grała na murawie, była jej częścią. Zawsze obecna, uśmiechnięta, wierna. Jej obecność na trybunach dodawała sił, a jej przyjaźń przypominała, że futbol to nie tylko wyniki, ale też ludzie, emocje i wspólnota.
Dziś, siedem lat po tragedii, Loczki Wyszków wciąż pamiętają. Każdy mecz, każde zdjęcie drużynowe, każdy nowy sezon to cichy hołd dla Karoliny, Klaudii i Julii. Dla tych, które nie zdążyły dokończyć swojej drogi – ale pozostawiły ślad, którego czas nie wymaże.
⚽ Ich duch wciąż jest z nami – w każdej walce o piłkę, w każdym golu, w każdym uśmiechu młodych zawodniczek, które marzą tak samo, jak one marzyły.
Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie…
Bo ich historia to więcej niż tragedia – to lekcja miłości, przyjaźni i siły, jaka rodzi się w futbolu.











