To już kolejny odcinek naszych 1-listopadowych wspomnień – cyklu, w którym przypominamy postacie, bez których kobiecy futbol w Polsce nie byłby tym, czym jest dziś. W dniu pełnym zadumy i refleksji wracamy pamięcią do osoby wyjątkowej – Ireny Półtorak, kobiety, która całe swoje serce i życie oddała piłce nożnej.
Nie nazywano jej przypadkiem „Babcią”. Dla setek dziewcząt, które stawiały pierwsze kroki na murawie, była kimś więcej niż trenerką – była drogowskazem. Potrafiła wymagać, ale przede wszystkim uczyła miłości do futbolu. To dzięki niej narodził się żeński futbol w Polsce, a słowa „Czarni Sosnowiec” zaczęły budzić respekt nie tylko w kraju, ale i za granicą.
W 1974 roku, gdy kobieca piłka była zaledwie marzeniem garstki entuzjastek, Irena Półtorak odważyła się je spełnić. Założyła sekcję kobiecą Czarnych Sosnowiec – klub, który stał się kolebką polskiej piłki kobiecej. W czasach, gdy nie było boisk, sprzętu, a często i zrozumienia, ona potrafiła przekonać, że futbol to nie tylko domena mężczyzn.
Przez kolejne dekady budowała coś, czego wcześniej nie było – strukturę, ligę, reprezentację. Jako przewodnicząca Wydziału Piłki Kobiecej przy Śląskim Związku Piłki Nożnej i kierowniczka reprezentacji Polski kobiet, była w centrum wydarzeń, które tworzyły historię. Jej energia, pasja i determinacja sprawiły, że z marzenia powstał ruch, a z ruchu – silne środowisko, które przetrwało próbę czasu.
Za swoje zasługi otrzymała m.in. Diamentową Odznakę PZPN (2009) i tytuł Trenerki Roku PKOL (2011) – jako pierwsza i wciąż jedyna kobieta w historii z takim wyróżnieniem. Ale nie odznaczenia były dla niej najważniejsze. Największą nagrodą była dla niej każda dziewczyna, która zakładała piłkarskie buty i wierzyła, że może grać.
Zmarła 6 stycznia 2013 roku, przygotowując się do kolejnego meczu. Do ostatnich chwil była tam, gdzie zawsze – na boisku, z piłkarkami, wśród swojej futbolowej rodziny.
Dziś, gdy kobiecy futbol w Polsce nabiera tempa jak nigdy wcześniej, jej duch wciąż unosi się nad murawami – w każdym golu, w każdym dziecięcym uśmiechu po pierwszym treningu. To właśnie dzięki niej możemy pisać tę historię dalej.
Wieczny odpoczynek racz Jej dać, Panie…
Bo Irena Półtorak zasłużyła, by w futbolowym niebie mieć miejsce w pierwszym składzie.











