[TKF przy kawie] Po euforii – codzienność. Co dalej z kobiecym futbolem w Anglii po Euro 2025?
FA WSL Publicystyka Świat TKF przy kawie

[TKF przy kawie] Po euforii – codzienność. Co dalej z kobiecym futbolem w Anglii po Euro 2025?

Gdy Anglia ponownie sięgnęła po mistrzostwo Europy w 2025 roku, trudno było oprzeć się wrażeniu, że kobiecy futbol osiągnął kolejny szczyt. Sukces na boisku miał – po raz kolejny – przełożyć się na wzrost popularności, frekwencję, sponsoring, a przede wszystkim: trwałą zmianę w świadomości kibiców. Ale kilka miesięcy po triumfie w Szwajcarii widać, że euforia niekoniecznie przekłada się na codzienność.

Euforia minęła, kibice zostali… ci sami

W Women’s Super League (WSL) nie widać efektu kolejnego „boomu”. Średnia frekwencja w pierwszych kolejkach nowego sezonu to niespełna 6,5 tysiąca kibiców na mecz – wynik solidny, ale niemal identyczny jak rok wcześniej. Co więcej, dane Women’s Sport Trust pokazują spadek o 1% w porównaniu do tego samego momentu poprzedniego sezonu.

To o tyle zaskakujące, że federacja i kluby planowały wyraźny wzrost. Mecze WSL są dziś rozgrywane w lepszych terminach, częściej w większych stadionach i przy znacznie większej ekspozycji medialnej niż jeszcze trzy lata temu. Ale tłumy, które oglądały Lionesses w finale Euro 2025, niekoniecznie przeszły na stadionowe trybuny.

Jeśli użyjemy męskiej piłki jako punktu odniesienia, kobiecy futbol zawsze będzie w tyle – mówi ekspertka marketingu Nicky Kemp. – Tu nie chodzi o liczbę miejsc na stadionach czy transfery. Trzeba nauczyć się, jak budować własną publiczność.

Małe sukcesy, wielkie znaczenie

Są jednak kluby, które potrafią przekuć sukces reprezentacji w realne zainteresowanie. Everton, przenosząc się na Goodison Park, potroił frekwencję. Manchester United bije rekordy w swoim Leigh Sports Village. A Arsenal, grający wszystkie domowe mecze na 60-tysięcznym Emirates, sprzedaje już 17 tysięcy karnetów na sezon kobiet – prawie czterokrotnie więcej niż pojemność dawnego Meadow Park.

To nie tylko statystyka. To oznaka zmiany filozofii. Arsenal stawia nie na „eventowy” tłum, lecz na budowanie stałej, lojalnej bazy fanów. Zamiast ścigać się na liczby, klub inwestuje w atmosferę: rodzinne strefy, udogodnienia, symboliczne równouprawnienie z drużyną męską – kobiece trofea wiszą już obok męskich. To może być model przyszłości.

Nowy świat: YouTube zamiast telewizji

Media też odgrywają swoją rolę. Choć tradycyjne stacje – BBC i Sky – wciąż transmitują mecze, to coraz większe znaczenie ma YouTube, który przejął spotkania spoza głównych anten. Platforma, w przeciwieństwie do krytykowanego wcześniej FA Playera, daje prawdziwy dostęp i globalny zasięg.

Ale jest też druga strona medalu. Zmienione godziny rozpoczęcia meczów – szczególnie południowe – utrudniają życie rodzinom i młodym zawodniczkom. Gdy juniorki grają swoje mecze w tym samym czasie, trudniej zabrać całą drużynę na stadion.

Kobiecy futbol szuka więc swojego rytmu – własnego „prime time’u”. Bez niego trudno o prawdziwą ciągłość zainteresowania.

Piłkarki w kulturze masowej – nowy etap popularności

Tam, gdzie nie sięga stadion, dociera popkultura. Alessia Russo, Leah Williamson, Chloe Kelly – każda z nich ma ponad milion obserwujących na Instagramie. Lauren James, Lucy Bronze i Ella Toone są tuż za nimi.

To już nie tylko sport, to marki osobiste. Piłkarki stają się ambasadorkami stylu życia, symbolem pokolenia. Manchester City ma nawet swoją „power couple”: Kerstin Casperij i jej partnerka Ruth są twarzami kampanii Tinder. Takich historii w męskim futbolu wciąż brakuje – i to właśnie one nadają kobiecej piłce jej unikalny ton.

Pieniądze, profesjonalizacja i realne zmiany

Na poziomie ligowym dzieje się równie dużo. WSL stała się niezależną organizacją, podobnie jak Premier League. To oznacza większą kontrolę nad własnymi przychodami i marketingiem. Barclays wciąż jest głównym sponsorem – kontrakt na 45 milionów funtów do 2026 roku to największa umowa w historii kobiecej piłki klubowej.

W dodatku drugi poziom rozgrywek, WSL2, stał się w pełni profesjonalny – 12 klubów, w tym nowicjusze Ipswich i Nottingham Forest, zatrudnia zawodniczki na pełny etat. Nike dostarcza bezpłatne buty i rękawice wszystkim piłkarkom z obu najwyższych lig – coś, co w męskim futbolu jest oczywistością, a w kobiecym dopiero staje się standardem.

Na niższych poziomach też widać progres: wprowadzono bezpośredni awans dla mistrzyń z Women’s National League North i South, co znosi absurdalne baraże między zwyciężczyniami.

U podstaw – dziewczynki, które chcą grać

To, co dzieje się na szczycie, znajduje odbicie na dole piramidy. Według Sport England, już 835 tysięcy dziewcząt regularnie gra w piłkę – o 165 tysięcy więcej niż w 2017 roku. Liczba dorosłych kobiet grających w amatorskich ligach wzrosła z 215 do 310 tysięcy.

W dzień po finale Euro 2025 wyszukiwarka FA Find Football zanotowała 196-procentowy wzrost zapytań o lokalne drużyny kobiece. To najlepszy dowód, że inspiracja wciąż działa – nawet jeśli nie od razu widać ją na stadionach.

Po turnieju – przyszłość

Złoto w Szwajcarii było ważnym symbolem, ale prawdziwa walka toczy się teraz – w tygodniowych rozkładach meczów, w budowie infrastruktury, w cierpliwym kształtowaniu kultury kibicowania.

Kobiecy futbol w Anglii nie potrzebuje już kolejnego triumfu. Potrzebuje stabilności. Bo prawdziwy sukces to nie rekord frekwencji czy liczba wyświetleń, lecz moment, w którym dziewczynka w Rochdale czy Ipswich nie musi pytać, czy może grać w piłkę, tylko gdzie i z kim.

Maja Wójcik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

error: Content is protected !!