Jesienny kalendarz ułożył się nam tak, że jak tuż po zakończeniu szwajcarskiego EURO z miejsca wróciliśmy do ligowej codzienności, to kolejnego okienka reprezentacyjnego doczekaliśmy się dopiero wtedy, gdy wszystkie najważniejsze karty zostały już wyłożone na stół. Oczywiście, w futbolu detale nie są bez znaczenia, więc na ostateczne rozstrzygnięcia grzecznie i cierpliwie przyjdzie nam poczekać do listopada, ale nie da się ukryć, że w wielu klubowych gabinetach można już planować nadchodzące miesiące bez ryzyka popełnienia w kalkulacjach poważnego błędu. W Hisingen mogą powoli szykować się do mistrzowskiej fety oraz zdecydowanie prostszej niż tegoroczna pucharowej ścieżki, w Alingsås z szuflady mogą wyciągać schowane przed rokiem lokalizacje stadionów Elitettan, zaś w Eskilstunie przygotowywać się na ponowne boje z najlepszymi. Do wczoraj mogliśmy zastanawiać się, czy kwestią sporną przynajmniej do następnej kolejki pozostanie lokata w TOP-3 dla beniaminka z Malmö, ale piłkarki trenera Valfridssona dały w stolicy bezpośrednim konkurentkom z Djurgården tak ewidentną lekcję futbolu, że temat oficjalnie uznajemy za zamknięty. A pod dyskusję możemy poddać wyłącznie kwestię niedoszłego powołania do szwedzkiej kadry chociażby dla Nathalie Hoff Persson, która z tygodnia na tydzień imponuje nam coraz bardziej. Podobnie zresztą jak coraz lepiej odnajdujące się w realiach Damallsvenskan Courtney Nevin, Karoline Olesen oraz Miljana Ivanovic, lecz tego tercetu z przyczyn oczywistych selekcjoner Gustavsson w bój posłać nie może.
z

W Malmö mogą udać się na reprezentacyjną przerwę z poczuciem perfekcyjnie wykonanego zadania, a dla odmiany w Linköping nastroje panują raczej minorowe. I choć akurat tam do wszechobecnych frustracji i rozczarowania zdążyli się już chyba całkiem nieźle przyzwyczaić, to jednak domowa klęska z grającym już wyłącznie o prestiż AIK boleć musiała poczwórnie. Aż tyle razy futbolówkę z siatki musiała bowiem wyjmować w piątkowy wieczór Cajsa Andersson, a z gospodyń, które weszły w mecz z widoczną gołym okiem wiarą i nadzieją, z każdą upływającą minutą dosłownie ulatywało powietrze. Michelle De Jongh oraz Maria Olafsdottir miały naprawdę wymarzone okazje, aby wyprowadzić LFC na prowadzenie, ale skoro na posterunku we właściwym miejscu i czasie były Serina Backmark i defensywa z Solnej, to w poczynaniach zespołu trenera Kirka miejsce pozytywnej energii coraz częściej zajmowała nerwowość. A gdy w odstępie zaledwie czterech minut piłkarki z Östergötland przyjęły do tego dwa ciosy, wyprowadzone kolejno przez Matildę Plan oraz Adelisę Grabus, sytuacja trzykrotnych mistrzyń kraju z trudnej zmieniła się w dramatyczną. W Linköping o późnojesiennym cudzie utrzymania wciąż mogą jednak marzyć (choć są to pragnienia coraz bardziej odległe), a w Alingsås degradacja do Elitettan stała się właśnie faktem dokonanym. Jak na ironię, fani z Mjörnvallen w miniony weekend ani trochę jednak z tego powodu nie rozpaczali, a uratowany dzięki trochę sytuacyjnemu, lecz naprawdę urodziwemu trafieniu Idy Österlind punkt w starciu z wciąż walczącym o ligowy byt Växjö, przyjęty został niczym niezwykle cenne zwycięstwo. Żeby było jeszcze ciekawiej, w tym meczu niecodziennym wyczynem popisała się fińska defensorka ekipy z Kronobergu Helmi Raijas, która potrzebowała zaledwie 75 sekund, aby zapisać na swoim koncie efektowną asystę przy wcale nie brzydszym woleju Miho Kamogawy oraz… gola samobójczego, który niejako pozwolił zawodniczkom z Alingsås realnie powrócić do gry.
Niedziela przyniosła nam powrót na ligowe boiska liderek z Hisingen, które do Brommy udały się w dokładnie takim celu, jak kilka dni wcześniej do Katowic: spokojnie wygrać, uniknąć kontuzji i wrócić na zachodnie wybrzeże. To wszystko brzmi jak stosunkowo mało skomplikowany quest i tym razem rzeczywistość wyjątkowo niewiele różniła się od oczekiwań. Sześć strzelonych rywalkom ze stolicy goli fanów z Västergötland z pewnością ukontentowało, choć cieniem na tej wygranej niewątpliwie położył się fakt, że jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa murawę opuścić musiała Pernille Sanvig. Pełna radość i euforia zapanowała za to na LF Arenie, bo nie dość, iż zawodniczki z Norrbotten pewnie pokonały Kristianstad po golach Amiry Ali oraz Cecilii Edlund, to jeszcze z Norrköping dotarły na daleką Północ wieści, po których w Piteå mogli triumfalnie ogłosić pozostanie klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej na sezon 2026. Najbardziej utytułowany, szwedzki klub raz jeszcze raził bowiem nieskutecznością i ostatecznie trafienie Jessiki Wik już w siódmej minucie ostatecznie pogrążyło jej były klub, przedłużając jego rekordową serię ligowych meczów bez wygranej. W Rosengård wciąż mogą się jednak pocieszać tym, że inne wyniki w ten weekend ułożyły się wyjątkowo sprzyjająco z perspektywy ekipy trenera Qvarmansa Möllera. Jeśli jednak po reprezentacyjnej przerwie w starciu z Alingsås sympatycy FCR obejrzą kolejne fiasko, w największym mieście Skanii zrobi się rekordowo jak na tę porę roku gorąco.
Komplet wyników:
Statystyki indywidualne:
Statystyki drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce
Jedenastka kolejki: