Jak będzie wyglądać szwedzka kadra pod przewodnictwem Tony’ego Gustavssona? Nie miejmy złudzeń, pierwsze, wciąż nieśmiałe odpowiedzi na tak postawione pytanie poznamy najwcześniej wiosną, po premierowych meczach w ramach eliminacji brazylijskiego mundialu. To właśnie wtedy potrzebować będziemy stylu, jakości i wyników (w dowolnej kolejności) i wówczas jakiekolwiek oceny będą miały realną rację bytu. Bo jednak hiszpańskie testy nowego produktu, a takim niewątpliwie jest dziś szwedzka reprezentacja, trudno traktować jako wiążący papierek lakmusowy i to bez względu na to, czy wypadną one zaskakująco pozytywnie, czy też stanie się dokładnie odwrotnie.

Skoro jednak nowy selekcjoner odkrył pierwsze karty, to warto choć pobieżnie przeanalizować listę powołanych przez niego piłkarek. Największym zaskoczeniem wydaje się obecność w tym gronie Lindy Sembrant, której nijak nie da się nazwać nawet najbardziej pewnym punktem defensywy stołecznego AIK. Znany Tony’emu Gustavssonowi cel z pewnością mają też nominacje dla Elmy Nelhage oraz Hanny Bennison, które w swoich drużynach klubowych trudno nazwać zawodniczkami wyjściowej jedenastki. O żadnych wielkich kontrowersjach mowy jednak absolutnie być nie może, bo skoro szkoleniowiec postanowił przyjrzeć się w warunkach meczowo-treningowych akurat tym zawodniczkom, to takie jego prawo, a w ogólnym ujęciu jego wybory i tak wydają się znacząco bardziej zrozumiałe niż te dokonywane pod koniec kadencji przez jego poprzednika. Z którym – co warto przypomnieć – nadzwyczaj często wdawaliśmy się w konstruktywną (miejmy nadzieję) polemikę, a szwajcarskie boiska ostatecznie i tak przyznały mu rację.
Bardzo cieszy natomiast docenienie równej, stabilnej dyspozycji niezmiennie wyróżniających się na tle rywalek z Damallsvenskan Moy Öhman (Malmö) oraz Moniki Jusu Bah (Häcken). W pełni zasłużonego wyróżnienia doczekała się także notująca kapitalny początek sezonu w Anglii Anna Sandberg oraz notorycznie pomijana przez Petera Gerhardssona liderka ofensywy Milanu Evelyn Ijeh. Nowy selekcjoner nie pozostał również obojętny na efektowny powrót do regularnych występów Rosy Kafaji oraz Rebecki Blomqvist, którym letnia zmiana barw klubowych ewidentnie wychodzi póki co na plus. Kto zatem może czuć się w jakimś stopniu pominięty? Zdecydowanie najgłośniej jest w tym temacie o Ellen Wangerheim, która dopiero co ukłuła trzema trafieniami norweski Brann. Kontuzjowana Tuva Skoog oraz weteranka drugiej linii Mia Persson z różnych względów z równania wypisały się same, lecz trochę szkoda, że na swoją szansę wciąż musi cierpliwie czekać Alice Bergström (Häcken), jak najbardziej poważna kandydatka do tytułu najbardziej wartościowej zawodniczki Damallsvenskan w obecnym sezonie. Wśród prawych defensorek w przyszłości warto zwrócić ponadto uwagę na Nathalie Hoff Persson (Malmö), a wybiegając wzrokiem poza szwedzki grunt nie zapominajmy o skutecznej na lewej flance Amandzie Nildén (Tottenham), której młodsza siostra Matilda niebawem tez coraz śmielej zacznie pukać do bram najważniejszej drużyny w kraju. Jako się jednak rzekło, to wszystko wyłącznie luźne i niewiele znaczące personalne dywagacje, bo czas wyciągania wniosków dopiero przed nami i niekoniecznie mamy tu na myśli nawet najbliższe dni.