Kończyła się właśnie ósma z doliczonych do drugiej połowy meczu minut, kiedy to wprowadzona na plac gry dosłownie chwilę wcześniej Nesrin Akgün jednym, kompletnie nieprzemyślanym zachowaniem zniweczyła trud całego dwumeczu. Słowa mocne, lecz w tym konkretnym wypadku jak najbardziej przemyślane i zasadne. Wszak nawet od tak młodej i niedoświadczonej w międzynarodowych bojach profesjonalnej piłkarki możemy wymagać znajomości przynajmniej podstaw futbolowego elementarza. A tutaj pozyskana w zimowym okienku transferowym z Växjö dwudziestoletnia wahadłowa popsuła absolutnie wszystko, co można było popsuć. Co gorsza, tym samym pokazała ona również, że wyciąganie na bieżąco wniosków z własnych błędów ewidentnie nie zalicza się do jej atutów, gdyż dosłownie chwilę wcześniej Akgün pozwoliła sobie na równie nierozważny wślizg, który wtedy nie niósł jednak za sobą aż tak dramatycznych konsekwencji. W ostatniej akcji meczu najlepsza na placu gry Brazylijka Luany była już jednak bezlitosna i wywalczoną przez siebie jedenastkę trochę szczęśliwie zamieniła na kluczowego w kontekście losów rywalizacji wyrównującego gola. W dogrywce zwyciężyć mogła w zasadzie tylko jedna drużyna i sprawę załatwiła już po dwóch minutach, kiedy to defensywa z Hisingen rozstąpiła się przed Synne Jensen, a ta z prezentu skwapliwie skorzystała i precyzyjnym strzałem po ziemi zapewniła swojemu zespołowi prestiż, chwałę i solidny przelew z UEFA.

A my, choć w praktyce Häcken znajdował się dosłownie w przedsionku elitarnych rozgrywek, tak naprawdę nie bardzo nawet możemy teraz wylewać z tego powodu wielkie żale. Bo jeśli na przestrzeni ponad dwóch godzin rywalizacji stwarzasz sobie jedną, dogodną sytuację, to aż głupio narzekać na brak szczęścia. Szczególnie, że gol Anny Anvegård także stał się przedmiotem wielu dyskusji, a to ze względu na sposób, w jaki dwukrotna królowa strzelczyń Damallsvenskan przyjęła zagraną w jej kierunku futbolówkę. Pani Maria Sole Ferreri Caputi przewinienia szwedzkiej piłkarki wówczas się nie dopatrzyła i długo mogliśmy mieć nadzieję, że jakimś niewytłumaczalnym zrządzeniem losu jeden przelotny błysk okaże się tym decydującym. Sportowa sprawiedliwość na koniec musiała jednak zatriumfować, a ponieważ bohaterką najważniejszych akcji okazała się wspomniana już wcześniej Luany, to możemy po prostu uznać, że za sprawą swojej najbardziej aktywnej zawodniczki, Atletico odebrało należną sobie nagrodę. Trzecia siła hiszpańskiej Ligi F mogła to zresztą zrobić już znacznie wcześniej, ale dwukrotnie kapitalnymi interwencjami wicemistrzynie Szwecji utrzymywała Jennifer Falk, która obok australijskiej weteranki Aivi Luik była zdecydowanie wyróżniającą się postacią po stronie ekipy z Västergötland. Zarówno heroiczna postawa golkiperki, jak i łut szczęścia przy okazji minimalnie niecelnych strzałów Fiammy Ianuzzi oraz Gio, miały jednak jakiekolwiek znaczenie tylko do momentu, kiedy Nesrin Akgün popełniła przywoływany na samym wstępie ekstremalnie nieodpowiedzialny faul.
Ser del Atleti, lo más bonito del mundo ❤️🤍 pic.twitter.com/amNnv8hOO7
— Atlético de Madrid Femenino (@AtletiFemenino) September 18, 2025
Zabawa w nowej Lidze Mistrzyń odbędzie się zatem bez udziału szwedzkich klubów, którym w komplecie pozostał jedynie udział w Pucharze Pocieszenia Europy. Na nim skupimy się jednak w przyszłości, bo dziś przede wszystkim ogromny żal tak łatwo wypuszczonej z rąk szansy. Leuven, Manchester United oraz Atletico Madryt łączy bowiem to, że każdy z tych zespołów był realnie do pokonania, a finalnie aż trzy razy przyszło nam przełykać gorycz porażki. Wybiegając jednak myślami do przodu, brak jakichkolwiek niespodzianek w ostatniej z eliminacyjnych rund jest dla nas całkiem niezłą informacją. Oto bowiem Hammarby i Häcken z miejsca stają się jednymi z głównych pretendentek do zwycięstwa w historycznej, inauguracyjnej edycji Pucharu Europy, a faza półfinału powinna być odbierana w siedzibach obu klubów jako absolutne minimum. Co więcej, nawet szwedzki finał nie jawi się nam jako scenariusz z kategorii soccer fiction, choć oczywiście jeszcze wiele musi się wydarzyć, aby taki mecz rzeczywiście pojawił się nam na horyzoncie. Nie da się jednak ukryć, że teraz przez czołowymi ekipami Damallsvenskan trudne boje o odzyskanie twarzy i nieco nadszarpniętego zaufania. Bo jak dotąd, w obecnej edycji europejskich pucharów, jako federacja mamy na rozkładzie jedynie takie potęgi europejskiego futbolu, jak ukraiński Metalist oraz północnomacedoński Ljuboten. Cóż, nie będziemy ukrywać, iż bywało już lepiej…