Zaczynała od gry z chłopakami na osiedlowych boiskach. Dziś jest jedną z liderek Słupczanki Słupca, drużyny, która chce powalczyć o awans do I ligi. Kinga Waszak przeszła drogę od pionierskich lat w Jarocie Jarocin po wyzwania na poziomie centralnym. W rozmowie opowiada o kulisach zmiany klubu, planach na przyszłość i tym, co w piłce – i poza nią – daje jej największą satysfakcję.
Jarota Jarocin – od kiedy istnieje klub?
Jarota Jarocin działa od 1998 roku, ale sekcja kobieca to dużo świeższa historia – powstała w 2021 roku dzięki determinacji kilku zawodniczek. Jedną z głównych pomysłodawczyń była Beata Wrembel, która do dziś gra w drużynie.
Jak trafiłaś do Jaroty i jak wyglądały Twoje początki w piłce nożnej?
Do Jaroty trafiłam praktycznie od samego początku istnienia drużyny kobiecej. Odezwała się do mnie Beata Wrembel, która znała mnie z lokalnych boisk. W tamtym czasie piłka była dla mnie codziennością – grałam niemal wszędzie i z każdym, kto miał ochotę.
Moja przygoda zaczęła się jeszcze w podstawówce. Każda przerwa, każde popołudnie – piłka. Były turnieje szkolne, grałam zarówno w drużynach dziewczęcych, jak i chłopięcych. W wieku 15 lat trafiłam do Polonii Środa Wielkopolska – tam poznałam smak seniorskiej piłki.

Jakie warunki do gry były w Jarocie?
Jak na początki – bardzo dobre. Miałyśmy sprzęt, trenera, boisko i ogromną determinację. Oczywiście czasem trzeba było samej powalczyć o różne rzeczy, ale to w kobiecej piłce na niższych szczeblach dość normalne. Z każdym rokiem wyglądało to coraz lepiej.
W 2023 roku byłaś nominowana w plebiscycie Wielkopolskiego ZPN na Zawodniczkę Roku. Co zadecydowało o tej nominacji?
To był efekt pracy całej drużyny, ale też mojego indywidualnego wkładu. Strzeliłam wtedy kilka ważnych bramek, miałam spory wpływ na wyniki meczów. Piłka to jednak sport drużynowy – sama nic bym nie osiągnęła. Wkładałam w to mnóstwo pracy, czasu i serca. Myślę, że właśnie to zostało zauważone.

Dlaczego zdecydowałaś się na zmianę klubu?
Czułam, że pora zrobić krok naprzód. W Jarocinie przeżyłam wspaniałe chwile – od wzruszeń po rozczarowania – ale uznałam, że czas na nowe wyzwania. Chciałam rozwijać się jako zawodniczka i trafić do miejsca, które da mi impuls do dalszego progresu. Tak padło na Słupczankę.
Dlaczego właśnie Słupca?
Słupczanka miała za sobą dwa awanse z rzędu – to oznaczało dla mnie przeskok o dwie ligi wyżej. Chciałam sprawdzić się na wyższym poziomie, a jednocześnie czułam, że ta drużyna ma potencjał i może być świetnym środowiskiem do rozwoju. Ważne było też, żeby atmosfera była dobra – i nie pomyliłam się.

Jak przyjęły Cię nowe koleżanki?
Bardzo ciepło. Obawiałam się, że wejście do zgranego zespołu może być trudne, ale dziewczyny od początku były otwarte. Szybko poczułam się częścią drużyny i za to jestem im bardzo wdzięczna.
Czy stawiano przed Tobą indywidualne cele bramkowe?
Nie, nikt nie kazał mi zdobyć określonej liczby bramek czy asyst. Każda z nas ma swoje zadania na boisku, a celem nadrzędnym jest funkcjonowanie zespołu. Oczywiście jako ofensywna zawodniczka mam dawać liczby, ale najważniejszy jest wynik drużyny.
Jak oceniasz szanse Słupczanki na awans?
W poprzednim sezonie, jako beniaminek II ligi, zajęłyśmy drugie miejsce, tracąc do lidera tylko punkt. Teraz naszym celem jest awans do I ligi. Odeszło kilka kluczowych zawodniczek, ale mamy solidne wzmocnienia. Wierzę, że możemy osiągnąć sukces – będziemy walczyć do ostatniego gwizdka.

Czym zajmujesz się poza piłką?
Sport to całe moje życie. Pracuję jako trenerka dzieci w „Akademii Dynamicznej” i to daje mi ogromną satysfakcję. Skończyłam licencjat z wychowania fizycznego i planuję rozwijać się jako trenerka piłki nożnej.
Twoje życie poza boiskiem?
Uwielbiam spędzać czas aktywnie – koszykówka, siatkówka, rower. Kocham podróże i marzę, by zobaczyć jak najwięcej świata. Dla relaksu wybieram motocyklowe przejażdżki lub oglądanie meczów – w telewizji albo na żywo.
Jak widzisz swoją przyszłość w piłce?
Chcę grać jak najwyżej, ale przede wszystkim pragnę, by zdrowie pozwoliło mi robić to jak najdłużej. A kiedyś, po zakończeniu kariery, chcę przekazywać swoją pasję kolejnym pokoleniom.
Rozmawiał: Jacek Piotrowski
