Gdy Sherida Spitse wchodziła na boisko po raz pierwszy w reprezentacyjnych barwach, miała zaledwie 16 lat. Rywalem była… Anglia. Gdy stanie naprzeciwko niej po raz kolejny – w półfinale Euro 2025 – będzie to jej 245. mecz w narodowych barwach. I być może jeden z ostatnich. Ale legenda, którą stworzyła, przetrwa znacznie dłużej.
Najbardziej doświadczona piłkarka Europy
241 meczów – to rekord. Żaden inny piłkarz w Europie, niezależnie od płci, nie wystąpił w tylu spotkaniach reprezentacyjnych. Sherida nie przebiła tylko granicy liczby – ona tę granicę przesunęła. A zaczęło się wszystko na osiedlowym boisku w Sneek, z piłką pod pachą.
Zanim dołączyła do VV Sneek, już była rozpoznawalna w okolicy. Grała z chłopakami – nie odstawała, wręcz przeciwnie. W wieku 12 lat została kapitanem drużyny złożonej wyłącznie z chłopców. To wtedy urodził się jej charakter – twardy, ale sprawiedliwy. Liderki, której się słucha.
Debiut u boku legend i przeciwko legendom
Gdy Vera Pauw powołała ją po raz pierwszy w 2006 roku, miała tylko 16 lat. Pauw wspomina dziś:
„Była najlepsza w drużynie chłopców. Już wtedy miała wszystko, by zostać legendą – ale mówiłam jej: książka jest pusta, dopiero ją zapiszesz”.
Zadebiutowała przeciwko Anglii. Holandia przegrała 0:4, Kelly Smith zdobyła hat-tricka. Ale historia Sheridy Spitse dopiero się zaczynała.
Sztuka czekania i rozwoju
W 2009 roku, podczas pierwszego wielkiego turnieju Oranje Leeuwinnen, Spitse miała już 35 występów w kadrze, ale… nie zagrała ani minuty. Pauw znów pokazuje, jak wielką miała wizję: „Nigdy nie narzekała. Rozumiała, że na poziomie elitarnym najpierw trzeba zasłużyć”.
I zasłużyła. W 2017 roku to ona, już jako kapitan, poprowadziła Holandię do triumfu w mistrzostwach Europy na własnym terenie. Była niezastąpiona. Strzelała gole, dyrygowała tempem gry, pokazywała klasę. W finale przeciwko Danii zdobyła bramkę z rzutu wolnego – perfekcyjnie, jak zawsze.
Piłka ponad wszystko
Nie grała w ligach hiszpańskich, francuskich czy angielskich. Spitse wybrała drogę bardziej kameralną – Heerenveen, Twente, Ajax, a także Norwegia (LSK, Valerenga). Ale nigdy nie chodziło jej o splendor, tylko o rozwój, rytm, lojalność. Jej wartość nie mierzy się nazwą ligi, tylko tym, co daje drużynie.
W Ajaxie podpisała nowy kontrakt w obecności dzieci, rodziców i rodzeństwa. Bo piłka, choć zawodowa, nigdy nie oderwała jej od korzeni.
Liderka z sercem na dłoni
Dla trenera Andriesa Jonkera to nie tylko zawodniczka – to szefowa.
„Gdy mówi, że wychodzimy, to wychodzimy. Gdy mówi, że czekamy – czekamy. Nawet jeśli ktoś się z nią nie zgadza, to wie, że mówi z troską. Zawsze”.
Vivianne Miedema dodaje: „Sherida pomogła rozwinąć ten sport, dała mu widoczność. Potrzebujemy takich osób, by zainspirować kolejne pokolenia”.
Nie wszystkim się to podobało – i dobrze
Spitse nie uniknęła krytyki. Starsza, z innego pokolenia, z mniej „błyskotliwym” stylem niż młodsze koleżanki. Ale Jonker był jasny: 241. występ to nie prezent, to potrzeba. Bo Sherida wciąż daje jakość – i to zarówno z piłką, jak i bez niej. Dziś gra też w obronie – z dojrzałością i pewnością siebie.
Zostawia ślad – nie statystyką, lecz duszą
Sherida Spitse nie musi zdobywać Złotej Piłki, by zapisać się w historii. Jest symbolem pokory, siły i cierpliwego budowania wielkości. Gdy wyjdzie na murawę w Zurychu przeciwko Anglii, wszystko zatoczy symboliczne koło. Ale to nie koniec jej historii.
Jej książka ma już wiele rozdziałów. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze nie napisała ostatniego.