Derby na sześć gwiazdek
Damallsvenskan Ligi Świat

Derby na sześć gwiazdek

 Hitem jedenastej serii spotkań miały być zaplanowane na poniedziałkowy wieczór derby stolicy, w których Hammarby podejmowało Djurgården. Oprawa i okoliczności jak najbardziej nam zresztą o tym przypominały, wszak na Kanalplan w puli znajdował się między innymi awans na pierwszą lokatę w przejściowej tabeli, a także wszystkie pozostałe przywileje, z którymi z zasady wiąże się zwycięstwo nad lokalnym rywalem. Kwestie pozaboiskowe szybko zeszły jednak na dalszy plan, bo piłkarki obu stołecznych klubów zaserwowały nam najbardziej smakowitą ucztę pierwszej części ligowego sezonu. Zaczęło się od trzęsienia ziemi, gdyż Hammarby potrzebowało zaledwie dwóch minut i dwudziestu sekund, aby po wrzutce Smilli Holmberg na bliższy słupek i… strzale głową Asato Miyagawy wysforować się na prowadzenie. Przedmeczowe założenia trenera Fernandeza trzeba było zatem błyskawicznie modyfikować, ale przed przerwą gospodynie kontroli nad meczem nie oddały ani na moment. W podobnym trybie rozpoczęła się także druga połowa i tylko dzięki niezwykle ofiarnym interwencjom Pauline Hammarlund, Ebby Hed oraz Anny Koivunen Djurgården jakąś nadprzyrodzoną siłą utrzymywał się w grze. A później przyszła 78. minuta, Therese Åsland zagrała idealną piłkę w kierunku Mimmi Larsson, a była reprezentantka Szwecji wykazała się niesamowitą przytomnością umysłu, wywalczając dla swojego zespołu rzut karny. Ten udało się ostatecznie zamienić na wyrównujące trafienie, ale ostatnie tego wieczora słowo i tak należało do gospodyń. A konkretniej do Julie Blakstad, czyli niekwestionowanej postaci numer jeden tego widowiska, która przymierzyła w samo okienko bramki DIF tak idealnie, że w lepszy sposób tego derbowego starcia podsumować się po prostu nie dało.

 

Julie Blakstad rozstrzygnęła derbową potyczkę w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry (Fot. Bildbyrån)

A co działo się wcześniej? Otóż na dwa dni w fotelu liderek wygodnie rozsiadły się piłkarki Häcken, a w Hisingen wszyscy powoli zapominają, że obecny sezon jedne z głównych faworytek do złota rozpoczęły od dwóch przykrych porażek oraz przedwczesnego pożegnania się z rozgrywkami Pucharu Szwecji. Tym razem podopieczne trenera Linda dosłownie przejechały się po AIK, prezentując podobny pokaz mocy jak chociażby w niedawnych starciach z Linköping, Alingsås i Brommą. Prawdziwy koncert w środku pola dała pochodząca z Wysp Owczych reprezentantka Danii Johanna Fossdalsa, która nagrodę dla najbardziej wartościowej zawodniczki tego spotkania zgarnęłaby nawet bez niezwykle spektakularnego trafienia na 4-0. Skoro jednak miał to być występ perfekcyjny, to wypadało podkreślić ów fakt w odpowiedni do sytuacji sposób. Całkiem przyjemne popołudnie na Bravida Arenie przeżyła także defensywna pomocniczka Häcken Carly Wickenheiser, gdyż to za jej sprawą gospodynie szybko ustawiły pod siebie mecz i kontroli nad boiskowymi wydarzeniami nie oddały ani na moment. Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować jeszcze dwunaste w tej kampanii trafienie Felicii Schröder, niezwykle eksplozywne wejście z ławki Pauliny Nyström, a także łatwość, z jaką zawodniczki z Västergötland raz po raz rozmontowywały całkiem solidnie prezentującą się przecież tej wiosny defensywę z Solnej. Cóż, szwedzki Lyon najwyraźniej odnalazł zagubiony rytm i w Hisingen mogą tylko żałować, że prawie dwumiesięczna, letnia przerwa w rozgrywkach czai się tuż za rogiem.

Pewne, wyjazdowe zwycięstwa zaksięgowały w ten weekend obaj pierwszoligowcy z Malmö. Broniący tytułu Rosengård udał się w tym celu do Linköping i w odróżnieniu od kilku poprzednich ligowych batalii pokazał, że potrafi grać konkretnie i skutecznie. O ile wcześniej zdarzało nam się jak najbardziej słusznie narzekać na rażący brak skuteczności zawodniczek FCR, o tyle teraz trzy celne strzały wystarczyły, aby nie pozostawić przeciwniczkom jakichkolwiek złudzeń co do ostatecznych losów rywalizacji. Jeszcze w pierwszym kwadransie strzelanie rozpoczęła mierzonym uderzeniem z rzutu wolnego Emilia Larsson, gola na 2-0 w zasadzie zrobiła Oonie Sevenius rezerwowa tego dnia Molly Johansson, zaś efektowną wiktorię przypieczętowała szykująca się powoli do wyjazdu na szwajcarskie EURO z reprezentacją Norwegii Emilie Woldvik. W identycznych rozmiarach na LF Arenie w Piteå triumfowało MFF, choć podróżujący za swoim klubem dosłownie przez cały kraj fani ze stolicy Skanii z celebracją poczekać musieli aż do 60. minuty. Właśnie wtedy rozgrywające całościowo kapitalną rundę Isabella D’Aquila do spółki z Mią Persson po raz pierwszy znalazły sposób na sforsowanie defensywy z Norrbotten i w tym momencie właściwie stało się jasne, że komplet punktów wróci wraz z piłkarkami trenera Valfridssona samolotem do Malmö. Na swoim dawnym, domowym obiekcie przypomnieć postanowiła się jednak także Tuva Skoog, a chęci te zaowocowały golem, asystą i… zapisaniem w księdze klubowych rekordów nazwiska Matildy Kristell, która ustaliła wynik meczu przy okazji pierwszego kontaktu z piłką, zaledwie kilkadziesiąt sekund po pojawieniu się na boisku.

W czerwcowym upale, który dosłownie na chwilę nawiedził skandynawskie stadiony, punktami podzieliły się Norrköping i Växjö. Swoista batalia na wyniszczenie nie przyniosła zatem pełni szczęścia żadnej z ekip mocno kandydujących do niezbyt zaszczytnego miana największego rozczarowania pierwszej połowy sezonu. Zdecydowanie bliżej sięgnięcia po pełną pulę były piłkarki IFK, lecz pomimo ewidentnych starań Elin Rombing, Samanthy Angel i Vesny Milivojevic, optycznej przewagi nie udało się przekuć w nic ponad remis. A i o niego byłoby trudno, gdyby w ostatniej minucie przed przerwą za indywidualne krycie czyhającej na dalszym słupku Angel odpowiedzialny był ktokolwiek inny niż filigranowa Chloe Minas. Nieoczekiwany obrót przybrały wydarzenia na dwóch stadionach w Skanii, gdzie faworyzowane Kristianstad oraz Vittsjö męczyły się okrutnie z niżej notowanymi przeciwniczkami. Podopiecznym trenera Blagojevicia koniec końców udało się w najskromniejszym możliwym rozmiarze pokonać czerwoną latarnię z Alingsås, choć do teraz mamy wątpliwości, czy po sytuacyjnym strzale Lisy Klingi futbolówka aby  na pewno przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Dwa punkty stracił natomiast kroczący ostatnimi czasy od zwycięstwa do zwycięstwa Kristianstad, bo choć perfekcyjnie prezentowała się australijska współpraca w tandemie Siemsen – Sayer, a super-rezerwowa Viktoria Persson raz jeszcze zrobiła swoje, to skuteczność ewidentnie opuściła tym razem pierwszoplanową tej wiosny snajperkę KDFF Beatę Olsson. Była piłkarka AIK miała przynajmniej dwie stuprocentowe okazje, aby definitywnie rozstrzygnąć losy starcia z Brommą, lecz w obu przypadkach pomyliła się w nieprawdopodobny wręcz sposób, a rewanżująca się za pechową interwencję z pierwszej połowy Julia Olsson do spółki z powracającą z przedwczesnej, sportowej emerytury Alice Ahlberg przypomniały, że w futbolu niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.


Komplet wyników:


Statystyki indywidualne:


Statystyki drużynowe:


Przejściowa tabela:


#pokolejce


Jedenastka kolejki:

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!