Sztokholm smutny, Sztokholm radosny [wideo]
Damallsvenskan Ligi Świat

Sztokholm smutny, Sztokholm radosny [wideo]

 Przed reprezentacyjną przerwą dość szczegółowo wyjaśnialiśmy dlaczego na miejscu sympatyków Djurgården póki co wstrzymalibyśmy się jeszcze z wygłaszaniem triumfalnych tez. Wiosenny terminarz ułożył się bowiem dla ekipy trenera Fernandeza tak interesująco, że prawdziwą weryfikacją pucharowych ambicji jego podopiecznych miały być cztery ostatnie kolejki przed półmetkiem ligowej kampanii. Pierwszy poważny test piłkarki Dumy Sztokholmu miały przejść w miniony weekend, lecz wyjazdu do Malmö zdecydowanie nie będą miło wspominać. Już przed pierwszym gwizdkiem było jasne, że pod nieobecność Mimmi Larsson oraz Pauline Hammarlund, ówczesne liderki Damallsvenskan nie będą w tym starciu faworytkami, ale aż tak pokaźnych rozmiarów deklasacja zaskoczyła chyba nawet najbardziej ostrożnych w swoich prognozach fanów DIF. I w zasadzie po tak zimnym prysznicu pocieszać można się wyłącznie tym, że w futbolu lepiej raz przegrać 0-4 niż cztery razy po 0-1, gdyż więcej pozytywnych wniosków z tej wyprawy wyciągnąć się po prostu nie da. D’Aquila, Skoog i niezmordowana w środku pola Mia Persson wskazały rywalkom ze stolicy miejsce w kolejce, a gdyby nie kilka kapitalnych interwencji Anny Koivunen, ostateczny wymiar kary mógł okazać się jeszcze bardziej surowy.

Ligowy weekend rozpoczął się od kolejnego w tym sezonie domowego zwycięstwa AIK (Fot. Philip Kangas)

 

Z potknięcia lokalnych konkurentek skwapliwie skorzystało Hammarby i po krótkiej przerwie to zawodniczki z Södermalm ponownie spoglądają z góry na cały ten ligowy peleton. Domowe zwycięstwo nad Vittsjö nie rodziło się może w bólach, trudzie i znoju, lecz gdyby gościnie z północnej Skanii nie dały się zaskoczyć już w 26. sekundzie drugiej połowy, być może na Kanalplan bylibyśmy świadkami zdecydowanie bardziej nerwowej końcówki. Rezultat 3-2 zdaje się być nieco mylący, choć jeśli podopieczne trenera Blagojevicia swój ostatni rzut rożny zamieniłyby przynajmniej na dogodną okazję strzelecką, teraz najpewniej pisalibyśmy o cudownym powrocie i przywoływali w tym miejscu historie punktów wyszarpywanych przez Vittsjö z rąk faworytek dosłownie w ostatnich sekundach. A akurat w tym klubie umieją to robić, o czym najlepiej zaświadczy nam na przykład Elaine Burdett, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiamy. Tym razem trzęsienia ziemi jednak nie było, dublet Ellen Wangerheim wystarczył do zaksięgowania siódmego w sezonie zwycięstwa po stronie Bajen, a Stina Lennartsson udowodniła, że w tak zwanych warunkach normalnych byłaby absolutną pewniaczką do wyjazdu na szwajcarskie EURO, jeśli tylko pozwoliłoby jej na to zdrowie.

O kolejne trzy punkty swój ligowy dorobek powiększyły Växjö oraz AIK, a wiktorie te zdecydowanie mają twarze konkretnych bohaterek. Ekipę trenera Unogårda (a kto wie, czy przy okazji nie również jego posadę) uratowała amerykańska skrzydłowa Larkin Russell, w niesamowitych okolicznościach odwracając w końcówce losy meczu z Brommą. Piłkarki z Kronobergu po reprezentacyjnej przerwie pokazały się nam w całkowicie innym ustawieniu z trójką stoperek oraz duetem Russell – Redenstrand na wahadłach, a boiskowa rywalizacja przebiegała falami, podczas których to jeden, to drugi zespół przejmował kontrolę nad meczem. W pewnym momencie wydawało się, że to gospodynie raz jeszcze zagrają na nosie wszystkim ekspertom wieszczącym im niechybną degradację, lecz do pełnego sukcesu zawodniczkom ze stolicy znów zabrakło jakiejkolwiek wartości dodanej ze strony bramkarki. I choć niepopularne jest wskazywanie palcem winnych potencjalnych niepowodzeń, to nie da się ukryć, że jeśli Bromma koniec końców z ligi poleci, to główną przyczynę takiego stanu rzeczy wskazać będzie stosunkowo łatwo. Co zaś się tyczy AIK, cenne zwycięstwo nad Rosengård zapewniła Gryzoniom z Solnej Adelisa Grabus. Bośniacka snajperka najpierw wywalczyła jedenastkę, a następnie bezbłędnie zamieniła ją na gola, a grające w liczebnym osłabieniu obrończynie tytułu na taki przebieg wydarzeń nie znalazły już skutecznej riposty. Trzeba jednak podkreślić, że ogromny wykład w sukces ekipy trenera Syberyjskiego miały Daniella Famili (której jedynie wyjątkowy brak szczęścia nie pozwolił w sobotnie popołudnie cieszyć się z gola), a także najlepsza na placu gry Anna Oskarsson, która na prawej flance defensywy zagrała nam przepiękny koncert.

Konfrontacja Stellana Carlssona ze swoim dawnym klubem zgodnie z przewidywaniami momentami zamieniała się w widowisko zapaśnicze, ale na koniec dnia to piłkarki z Piteå wydały z siebie gromki okrzyk radości. Wyjazdowe zwycięstwo nad typowanym przecież do walki przynajmniej o górną połówkę tabeli Norrköping wrażenie jednak robi, nawet jeśli osiągnięte zostało w typowym dla drużyny z dalekiej Północy stylu. Włodarze Peking mają tymczasem sporo materiału do analizy, bo gdy zimą wspominali o emocjonującej kampanii ligowej, zdecydowanie nie mieli na myśli perspektywy walki o ligowy byt. Swoje przedsezonowe cele z uśmiechami na ustach realizują za to w Kristianstad, a Emma Petrovic, Beata Olsson, Katla Tryggvadottir, czy wreszcie ostatnie odkrycie trenera Angergårda Filippa Widén zdecydowanie sprawiają w tej fazie sezonu wrażenie ludzi szczęśliwych, którzy doskonale wiedzą czego chcą i jakimi metodami zamierzają ów cel osiągnąć. Równie skuteczne okazały się propozycje piłkarek BK Häcken, które za sprawą długich, prostopadłych podań (w tym elemencie brylowała przede wszystkim Hikaru Kitagawa) oraz efektywnie rozgrywanych rzutów rożnych (tutaj w rolach głównych obejrzeliśmy tandem Anvegård – Fossdalsa) na koniec ligowego weekendu odniosły nadspodziewanie komfortowe zwycięstwo na Bilbörsen Arenie w Linköping.


Komplet wyników:


Statystyki indywidualne:


Statystyki drużynowe:


Przejściowa tabela:


#pokolejce


Jedenastka kolejki:

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!