To był prawdziwy rollercoaster emocji przy Hetmańskiej. W zaległym meczu 18. kolejki Resovia po raz kolejny była blisko pierwszego zwycięstwa w sezonie Orlen Ekstraligi, ale w doliczonym czasie gry to Śląsk Wrocław sięgnął po pełną pulę. Gospodynie przegrały 2:3 i straciły już matematyczne szanse na utrzymanie w Ekstralidze.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli rzeszowianek, które szybko wyszły na prowadzenie po zamieszaniu w polu karnym Śląska. Piłkę do siatki skierowała Emilia Sabuda. Radość nie trwała jednak długo – już kilka minut później padło wyrównanie, kiedy to futbolówka niefortunnie odbiła się od Natalii Pydych i wpadła do bramki po główce Patrycji Kozarzewskiej.
Do przerwy trwała zacięta walka, a oba zespoły mogły pokusić się o kolejne trafienia. Po zmianie stron inicjatywę przejęły wrocławianki. W 64. minucie efektownym strzałem popisała się Joanna Wróblewska, dając Śląskowi prowadzenie.
Na odpowiedź Resovii nie trzeba było długo czekać – Wiktoria Mikrut kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego przywróciła nadzieję gospodyniom. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w doliczonym czasie gry decydujący cios zadała Katarzyna Białoszewska, skutecznie wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego.
Resovia nadal pozostaje bez wygranej w swoim debiutanckim sezonie w elicie. Do końca rozgrywek podopiecznym Łukasza Chmury pozostały już tylko dwa mecze – teraz stawką będzie jedynie honor.