[TKF przy kawie] Matki na murawie: futbol z dzieckiem na ramieniu
Publicystyka Świat TKF przy kawie

[TKF przy kawie] Matki na murawie: futbol z dzieckiem na ramieniu

Jeszcze niedawno dla wielu piłkarek macierzyństwo oznaczało niepisany koniec kariery. Dylemat był brutalnie prosty: dziecko albo piłka. Klubowe struktury nie przewidywały powrotu po porodzie, a federacje nie miały planu, jak wspierać zawodniczki w roli matek. W efekcie wiele kobiet rezygnowało z futbolu w imię rodziny. Inne podejmowały ryzyko – bez gwarancji powrotu, bez zabezpieczeń finansowych, bez planu B.

Pierwsze piłkarskie mamy: pionierki bez mapy

Joy Fawcett, obrończyni reprezentacji USA w latach 90., była jedną z pierwszych piłkarek, które powiedziały: „Nie wybieram. Będę i mamą, i zawodniczką”. Gdy zaszła w ciążę, nie zrezygnowała z marzeń – trenowała, podróżowała z dzieckiem i grała na najwyższym poziomie. Nie miała wzorców. Zdarzało się, że z własnej kieszeni opłacała dodatkowy pokój w hotelu czy przelot dla niani. Gdy w jednym z ośrodków treningowych zakazano dzieci, musiała przenieść się do prywatnego mieszkania u nieznajomej wolontariuszki.

Dziś z dystansem mówi o tym z uśmiechem, ale w tamtym czasie było to życie na krawędzi. Fawcett stworzyła wzorzec, którego tak bardzo brakowało – choć nie miała go sama. Jej historia nie tylko zainspirowała inne zawodniczki. Ona zainicjowała ruch – nieformalny, siostrzany, ale bardzo skuteczny. Reprezentacyjne koleżanki składały się z diet na opiekunki. Wiedziano jedno: jej obecność na boisku była zbyt cenna, by pozwolić, by macierzyństwo ją wykluczyło.

Futbol dojrzewa: nowe zasady, nowe realia

Dziś – po trzech dekadach – świat piłki zaczyna dojrzewać do matek. FIFPro, międzynarodowa organizacja reprezentująca zawodniczki, ogłosiła, że jeszcze przed kolejnym sezonem opublikuje oficjalne wytyczne dla klubów. Zawierać będą zalecenia dotyczące diety, fizjoterapii, logistyki i opieki nad dzieckiem. To rewolucja w świecie, który przez lata traktował ciąże jak problem, nie etap życia.

W Anglii już w 2022 roku wprowadzono obowiązkowe zapisy o płatnych urlopach macierzyńskich dla zawodniczek WSL – przez 14 tygodni matki otrzymują pełne wynagrodzenie. Ale nawet najlepsze regulacje to tylko połowa sukcesu. Liczy się mentalność. I tu wciąż jest sporo do zrobienia.

Nowe pokolenie, nowa siła: Alex Morgan i inne

Dzisiejsze piłkarki-mamy mają więcej przywilejów, ale ich codzienność wciąż wymaga żonglowania obowiązkami. Alex Morgan, jedna z ikon współczesnego futbolu, stała się symbolem nowej ery. Wróciła do gry po narodzinach córki Charlie i zagrała na Igrzyskach w Tokio, ale później przez osiem miesięcy nie została ponownie powołana. Macierzyństwo nadal bywa traktowane jako „przeszkoda” – mimo że Morgan na boisku wciąż prezentuje światowy poziom.

Na Mistrzostwach Świata w 2023 roku towarzyszyły jej aż dwie inne matki: Crystal Dunn i Julie Ertz. Wszystkie trzy nie tylko udowodniły, że można wrócić po porodzie – udowodniły, że można wrócić silniejszą. Dunn zdobyła kluczowego gola dla Portland Thorns, a Ertz – zaledwie osiem miesięcy po porodzie – wróciła do kadry narodowej.

Morgan często podkreśla, jak ważne jest dla niej, by córka widziała mamę jako silną, niezależną kobietę. „Nie każdy może zabrać dziecko do pracy – ja mogę. I chcę z tego korzystać”, mówiła. Jej córka biega między salami konferencyjnymi i stadionami, obserwując z bliska, czym jest determinacja. To obraz, którego przez lata brakowało – piłkarka jako zawodowa sportsmenka i mama jednocześnie.

Boisko, które daje oddech

Bycie mamą w reprezentacji nie musi oznaczać izolacji. Zespoły wspierają się nawzajem – zawodniczki nawzajem opiekują się dziećmi, dają sobie przestrzeń. Alyssa Naeher jest nazywana „ciocią numer jeden”, Sophia Smith – kandydatka na przyszłą piłkarską mamę – już teraz uczy się od koleżanek. Wspólne posiłki z dziećmi, zabawy w hotelowych korytarzach, świąteczne tradycje – to wszystko buduje nowy obraz futbolu kobiet: bardziej rodzinny, bardziej ludzki.

Nie trzeba wybierać – można mieć wszystko

Futbol kobiecy wciąż walczy o równość – także tę macierzyńską. Ale już dziś wiadomo: obecność dzieci na zgrupowaniach nie przeszkadza. Ona daje oddech. „Humanizuje atmosferę”, jak mówi Morgan. A Fawcett i Overbeck – dwie pionierki sprzed lat – nie kryją dumy. Ich walka miała sens. „Najpiękniejsze jest to – mówi Fawcett – że one nie muszą już wybierać. Mogą robić jedno i drugie. I to właśnie jest zwycięstwo.”

Maja Wójcik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!