Ligo, jesteś w dobrych rękach [WIDEO]
Damallsvenskan Ligi Świat

Ligo, jesteś w dobrych rękach [WIDEO]

Zapowiadaliśmy najbardziej wyrównaną i wyjątkowo otwartą wynikowo kolejkę, więc z dumą musimy przyznać, że dostarczony towar okazał się całkowicie zgodny z opisem. Tak naprawdę jedynie na stadionie w Norrköping emocje skończyły się nam nieco przedwcześnie, choć i tam nie wynikało to bynajmniej z rażącej różnicy potencjałów, lecz wyłącznie ze skuteczności piłkarek Häcken, które w przeciwieństwie do swoich dotychczasowych ligowych bojów, tym razem ewidentnie postanowiły pójść w jakość.

Na liście strzelczyń wyjątkowo zabrakło wprawdzie nazwiska Felicii Schröder, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Osiemnastoletnia snajperka z Hisingen miała bezpośredni udział przy wszystkich golach dla swojego zespołu, choć rolę egzekutorki zdecydowała się odstąpić szalejącej na lewym skrzydle Monice Jusu Bah. Podopieczne trenera Linda znów zachwycały nas swoimi firmowymi zagraniami à la Olympique Lyon, choć akurat dziś porównania do mistrzyń Francji w drodze absolutnego wyjątku wydają się cokolwiek nietaktowne. Na szczęście dla fanów z Bravida Areny, IFK Norrköping okazał się wybitnie słabą imitacją londyńskiego Arsenalu, dzięki czemu komplet punktów odjechał na zachodnie wybrzeże, a przedsezonowy faworyt zdecydowanie nie wypisał się jeszcze z gry o mistrzowski tron. Niejako na pocieszenie dla miejscowych, pierwsze minuty w barwach Peking zapisała w końcówce meczu Jessica Wik, a jej powrót do optymalnej dyspozycji może okazać się jedną z kluczowych informacji dla Stellana Carlssona w perspektywie najbardziej istotnych tygodni wiosennego grania.

Dwa wielkie kluby, dwa wspaniałe projekty – przyszłość Damallsvenskan jest bezpieczna i należy między innymi do Malmö oraz Hammarby (Fot. Henric Wauge)

Hisingen świętowało nie tylko wiktorię na niełatwym (choć dla Häcken akurat wyjątkowo przyjaznym) terenie w Norrköping, ale również stratę punktów dosłownie każdej z pozostałych drużyn szeroko rozumianej czołówki. W starciu dwóch wielkich klubów, dwóch wspaniałych wizji, dwóch pełnych pasji dyrektorów sportowych, dwóch wybitnych grup kibicowskich i wreszcie dwóch ekip, które bez wątpienia w najbliższej dekadzie zapisywać będą pięknymi zgłoskami najnowszą historię naszej ligi, Malmö zremisowało 1-1 z Hammarby. Żeby było ciekawiej, oba gole w tej potyczce padły – jak mawiają nasi anglojęzyczni przyjaciele – against the run of play. Jako pierwsza na listę strzelczyń wpisała się niezawodna Ellen Wangerheim, korzystając z mierzonej centry Vilde Hasund i wygrywając walkę o górną piłkę z Inés Belloumou. Na taki obrót spraw beniaminek ze Skanii odpowiedział w samej końcówce, kiedy to Isabella D’Aquila pocelowała po dalszym słupku, nie dając golkiperce Bajen szans na skuteczną interwencję. Najwięcej powodów do radości, oczywiście oprócz przywoływanych już w tym akapicie fanów Häcken, mieli zatem neutralni obserwatorzy, którzy mogli z szerokimi uśmiechami na ustach oglądać dobrze opakowany i naprawdę solidny jakościowo mecz na szczycie Damallsvenskan. Nieco bardziej niespodziewanie, o lokatę w tej bardziej ekskluzywnej części ligowej tabeli na tym etapie sezonu rywalizują także Djurgården i Rosengård, lecz ich bezpośrednia konfrontacja również nie doczekała się rozstrzygnięcia w pełni satysfakcjonującego którąkolwiek za stron. Ambitna młodzież ze Skanii dwukrotnie obejmowała w stolicy prowadzenie, ale najpierw Mimmi Larsson błyskawicznie odpowiedziała golem na trafienie Hanny Andersson, a następnie podopieczne trenera Kjetselberga w niewyobrażalnie kuriozalny sposób wykończyły się same tuż po tym, gdy za sprawą grającej wybitne spotkanie Molly Johansson raz jeszcze znalazły się nieco bliżej zwycięstwa. Sam mecz, ze szczególnym naciskiem na jego pierwszą połowę, okazał się jednak naprawdę przyjemnym w odbiorze widowiskiem, podczas którego również mogliśmy podziwiać tę zdecydowanie piękniejszą twarz naszej ligi.

A skoro jesteśmy już przy prezentach, to trzeba jeszcze wspomnieć o tych rozdawanych na wszystkie strony świata przez piłkarki Vittsjö. Jasne, Sophia Redenstrand potrafi przymierzyć z dystansu jak mało kto, ale zawodniczki z północnej Skanii nie tylko wręczyły swoim rywalkom bilet powrotny do meczu, ale jeszcze przyozdobiły go doprawdy efektowną kokardką. Żeby było ciekawiej, to one musiały w końcówce gonić przynajmniej jeden punkt i za sprawą fenomenalnej postawy duetu amerykańskich pomocniczek Haddock – Nyby ów cel ostatecznie osiągnęły, ale trener Blagojevic zdecydowanie mógł tego dnia odczuwać wielkie rozczarowanie. Bo choć w dwóch ostatnich kolejkach jego piłkarki zaprezentowały zdecydowanie lepszy futbol niż w początkowej fazie sezonu, to punktowo nijak się to nie spina, a przecież utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej samo się nie wygra. Jak najbardziej zasadne pretensje mogą mieć do siebie i w Kristianstad, bo choć Pomarańczowe zgodnie z przewidywaniami szczególnie po przerwie zdominowały rywalki z Piteå, to ich ligowy dorobek powiększył się zaledwie o jeden punkt, na dodatek wyszarpany w stosunkowo dramatycznych i podlanych kontrowersją okolicznościach. Ukontentowane obrotem spraw mogły być natomiast zawodniczki z Norrbotten, a w ich szeregach raz jeszcze wyróżniła się powoli wyrastająca na prawdopodobnie najbardziej nieoczekiwany hit zimowego okienka transferowego Emily Gray. Lokalne święto futbolu przeżywali w sobotę kibice w Alingsås, wszak po rekordowo długiej przerwie pierwszoligowe granie zawitało na Mjörnvallen. Jeden z najbardziej malowniczo położonych stadionów w Europie od razu mógł stać się świadkiem nie lada niespodzianki, bo choć prowadzący po golu Marii Olafsdottir Linköping cały czas dyktował warunki gry, to zamknąć meczu trzykrotne mistrzynie Szwecji nijak nie potrafiły. A to brakowało kilkunastu centymetrów, a to kapitalnie interweniowała Alexandra Blom, dzięki czemu na tablicy wyników utrzymywało się mało komfortowe 0-1. O tym, że tak skromne prowadzenie bywa zdradliwe i niebezpieczne, piłkarki LFC przekonały się, gdy we własnej szesnastce nieodpowiedzialnie zachowała się Sara Eriksson, a sędzia Amane Kandas bez wątpliwości podyktowała rzut karny. Strzał Moy Öhman zatrzymał się jednak na słupku, przez co Mjörnvallen na upragnioną eksplozję radości będzie musiało jeszcze trochę poczekać. A czy doczeka się podczas tegorocznej kampanii? Tego obiecać niestety nijak nie możemy, choć gorąco wierzymy, że odpowiednie wnioski zostały z sobotniej lekcji wyciągnięte.


Komplet wyników:


Statystyki indywidualne:


Statystyki drużynowe:


Przejściowa tabela:


#pokolejce


Jedenastka kolejki:

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!