W pierwszym meczu półfinału UEFA Women’s Champions League emocji nie brakowało. Arsenal podejmował Lyon na Emirates Stadium, a spotkanie dostarczyło kibicom wielu zwrotów akcji i trzymało w napięciu do samego końca.
Obie drużyny przystąpiły do starcia z ambicjami na finał i mimo że to Arsenal od początku próbował kontrolować wydarzenia poprzez dłuższe posiadanie piłki, groźniejsze sytuacje tworzył Lyon. Już w pierwszych minutach goście wykorzystali błąd w polu karnym, obejmując prowadzenie po trafieniu Daniele van de Donk. Chwilę później skuteczna akcja Kadidiatou Diani dała francuskiej ekipie drugiego gola, choć decyzja ta została potwierdzona dopiero po analizie VAR.
Arsenal, niesiony dopingiem licznie zgromadzonej publiczności, nie zamierzał składać broni. Najpierw Beth Mead i Frida Maanum mieli swoje szanse na zdobycie bramki kontaktowej, a w doliczonym czasie pierwszej połowy Alessia Russo trafiła w poprzeczkę.
Po zmianie stron obraz gry zmienił się na korzyść gospodyń. Kanonierki naciskały coraz mocniej, co w końcu przyniosło efekt — po faulu na Leah Williamson i interwencji VAR, sędzia podyktował rzut karny. Mariona Caldentey pewnym strzałem przywróciła remisowy stan meczu.
Gdy wydawało się, że Arsenal przejmie inicjatywę, Lyon odpowiedział natychmiast. Po składnej akcji Dumornay ponownie dała prowadzenie drużynie z Francji. Pomimo ambitnych prób w końcówce, gospodynie nie zdołały już odwrócić losów meczu.
Wynik dwumeczu pozostaje jednak otwarty, a rewanż na Parc OL zapowiada się niezwykle emocjonująco. Arsenal udowodnił już w tej edycji rozgrywek, że potrafi odwracać losy rywalizacji, a Lyon wie, że w Londynie wygrał tylko pierwszą bitwę.