Niech żyje nam!
Damallsvenskan Ligi Świat

Niech żyje nam!

Niezwykle rzadko w podsumowaniach wydarzeń na boiskach szwedzkiej ekstraklasy odnosimy się do paradoksów znanych raczej miłośnikom fizyki kwantowej, ale to nasze piękne i jedyne w swoim rodzaju uniwersum czasami zaprowadzi nas w miejsce, w którym ani trochę nie spodziewalibyśmy się znaleźć. Pod takim właśnie wezwaniem upłynął nam miniony weekend, podczas którego z ligowymi emocjami było dokładnie tak, jak ze słynnym już kotem Schrödingera. Działo się bowiem jednocześnie wiele i niewiele, ostateczne rozstrzygnięcia okazały się w podobnym stopniu spodziewane, co zaskakujące, a tabela po trzech pełnych kolejkach daje nam obraz tyleż przejrzysty, co kompletnie zagmatwany. Jeżeli podczas lektury tego wstępu się nie zagubiliście, to albo jesteście absolutnymi mistrzami logicznego myślenia, albo z Damallsvenskan obcujecie już na tyle długo, że nic nie jest w stanie was zaskoczyć.

Rywalki muszą mieć się na baczności, gdy Felicia Schröder wybiega na murawę w swoje urodziny (Fot. Nicklas Ermlin)

 

Spróbujmy jednak ten uroczy chaos troszkę uporządkować i w tym celu cofnijmy się… do początku. Ligowe granie po reprezentacyjnej przerwie wznowiliśmy bowiem w Kristinebergu, gdzie wciąż korzystający z zastępczego obiektu Djurgården podejmował gościnie z dalekiego Piteå. W praktyce niemal wszystko przemawiało za tym, że to piłkarki Dumy Sztokholmu dopiszą do swojego dorobku jeszcze jeden komplet punktów, ale choć najpierw udało im się wynik otworzyć, a następnie – po przyjęciu dwóch szybkich gongów od rywalek – raz jeszcze ułożyć mecz pod swoje dyktando, wszystko skończyło się mało satysfakcjonującym kogokolwiek w stolicy remisem. Wynik 3-3, na dodatek okraszony ciągle zmieniającym się prowadzeniem, sugerowałby, że oto byliśmy świadkami iście epickiej, futbolowej bitwy, ale solennie zapewniamy, że nic podobnego nie miało miejsca. Jasne, proaktywną postawę Ebby Hed warto odnotować, podobnie jak snajperski nos Pauline Hammarlund oraz comeback z ligowych zaświatów Anam Imo, ale całościowo na murawie w Kristinebergu długimi fragmentami byliśmy świadkami niezbyt finezyjnej kopaniny. A z niej urodziło się aż sześć goli, dzięki którym Djurgården aż do poniedziałku mógł umościć się w fotelu liderek, czego jednak – mając na uwadze wypuszczone z rąk zwycięstwo – nikt w stolicy nawet nie celebrował. Ot, jeszcze jeden intrygujący paradoks.

Niejako planowe, domowe zwycięstwa odniosły w minionej kolejce Häcken oraz Växjö, otwierając tym samym swój tegoroczny, punktowy licznik. Na wyjątkowo słonecznej o tej porze roku Bravida Arenie ani przez moment nie mieliśmy wątpliwości, że oglądamy potyczkę zespołów z dwóch różnych, piłkarskich światów, a całe show i tak skradła znajdująca się u progu sezonu w wybornej dyspozycji strzeleckiej Felicia Schröder. Dokładnie rok temu napastniczka ta popisała się hat-trickiem przeciwko Norrköping w swoje siedemnaste urodziny, a że osiemnastkę wypada celebrować z jeszcze większą pompą, to Vittsjö przyjęło od niej cztery sztuki, a niewiele brakowało, aby i na tym się nie skończyło. Aż boimy się liczyć, ile goli wypadnie na przykład na 21. urodziny, jeżeli ów zwyżkowy trend miałby stać się dla filigranowej snajperki regułą. Choć gdyby 13. kwietnia wypadł nam akurat mecz kadry, to selekcjoner Gerhardsson i tak najpewniej uznałby, że Schröder na swoją szansę powinna jeszcze chwilę cierpliwie zaczekać. Odmiennego zdania były jednak w tej kwestii Tabitha Tindell oraz Alice Bergström, które w sobotnie popołudnie podzieliły się asystami przy trafieniach swojej młodszej, klubowej koleżanki. Jako się rzekło, z wysokiego zwycięstwa cieszyli się także niezbyt licznie odwiedzający stadion fani z Växjö, choć beniaminek z Alingsås postawił podopiecznym trenera Unogårda nadspodziewanie trudne warunki i kto wie, jak by się to wszystko potoczyło, gdyby w samej końcówce gościniom udało się wykorzystać przynajmniej jedną z dwóch piłek na remis. Maja Bay czyste konto zachowała jednak do końca, a Elin Nilsson do spółki z Mają Bodin definitywnie wybiły rywalkom z głów marzenia o pierwszych w obecnej kampanii punktach.

Zaledwie dziesięciu sekund potrzebowały piłkarki z Norrköping, aby otworzyć wynik rywalizacji w konfrontacji z AIK. Brzmi imponująco, prawda? To dodajmy do tego fakt, że to nie one rozpoczynały mecz! Dana Leskinen popisała się jednak natychmiastowym przechwytem, błyskawicznie wypuściła w bój Sveę Rehnberg, a słynąca z nieprzeciętnych atrybutów szybkościowych napastniczka pewnym strzałem dopełniła formalności. Nieszczęść zawodniczek z Solnej najwyraźniej było jeszcze mało, gdyż dosłownie dwie minuty później Leskinen raz jeszcze urwała się stołecznej defensywie, tym razem wykorzystując fatalne podanie wsteczne Felicii Saving. Sytuację próbowała jeszcze ratować Serina Backmark, ale ostatecznie wyszło z tego trochę gaszenie pożaru benzyną i golkiperka AIK mogła udać się pod prysznic, zanim mecz tak na dobre się rozpoczął. Upłynęło kolejnych kilkadziesiąt sekund i słupek bramki gościń obiła Wilma Leidhammar, po czym zawodniczki IFK najwyraźniej doszły do wniosku, że ich praca na ten dzień została już wykonana. Grający w osłabieniu AIK rozpędzał się za to z każdą upływającą minutą, spychając po przerwie wyżej notowane rywalki do coraz bardziej rozpaczliwej defensywy. Daniella Famili rozgrywała kapitalne zawody w środku pola, niezmordowana Anna Oskarsson szarpała prawym skrzydłem, a rezerwowe Carstens i Bogucka okazały się nieocenionym wsparciem dla harującej z przodu Adelisy Grabus. Efekt? Aż trzy razy przyjezdnym udało się obić obramowanie bramki Caroline DeLisle, do tego raz futbolówka zatańczyła na linii bramkowej, ale wyrównującego trafienia sympatycy stołecznych Gryzoni tym razem się nie doczekali. Ambitna postawa piłkarek AIK została jednak odpowiednio doceniona przez kibiców z Solnej, którzy po wielu latach posuchy wreszcie doczekali się drużyny, którą przyjemnie się ogląda i za którą warto wybrać się na najdalszy nawet wyjazd.

Jeden gol wystarczył także do tego, abyśmy poznali rozstrzygnięcie w pierwszych w tegorocznej kampanii derbach Skanii. Inés Belloumou dośrodkowała ze stojącej piłki, Sara Kanutte w swoim stylu dołożyła głowę i beniaminek z Malmö wreszcie doczekał się ligowego zwycięstwa na własnym stadionie. W ekipie trenera Valfridssona kapitalną partię zagrała w środku pola Mia Persson, swoją cegiełkę do zwycięstwa dołożyła także dowodzona przez najmniej w tym gronie doświadczoną Agnes Mårtensson formacja defensywna, choć Kristianstad swoje szanse w tym meczu też miał, że wspomnimy tylko strzał w słupek Katli Tryggvadottir, czy fatalne pudło z kilku metrów Beaty Olsson. Prawdziwe problemy mają jednak dopiero w Linköping, bo nawet jeśli zgodzimy się co do tego, że Ida Bengtsson oraz Frida Thörnqvist znajdują się u progu sezonu w życiowej formie, a Paula Klingspor okazała się szokująco skutecznym remedium na uraz Wilmy Wärulf, to jednak przegrywać w tak marnym stylu z mocno osłabioną tej zimy Brommą po prostu nie wypada.

Cała ta ligowa zawierucha doprowadziła nas do konstatacji, że u progu sezonu wszyscy zagrali dla Hammarby. Piłkarki z Södermalm w poniedziałek stanęły przed niezwykłą szansą odskoczenia od grupy pościgowej już w połowie kwietnia, lecz aby tego dokonać, trzeba było pokonać na własnym terenie definiujący się właśnie na nowo Rosengård. Zadanie w teorii nie wydawało się zaliczać do tych przesadnie skomplikowanych, ale podopieczne trenera Sjögrena nie zamierzały fundować swoim kibicom niepotrzebnej nerwówki i już w pierwszych dwudziestu minutach w zasadzie zamknęły temat zwycięstwa w wieńczącym trzecią serię spotkań meczu. Fani na popularnym Kanalplan mogli się zatem zrelaksować i ze spokojem obserwować, jak znajdujące ewidentnie w uderzeniu piłkarki Bajen dosłownie bawią się grą, całkowicie deklasując czternastokrotne mistrzynie Szwecji w każdym możliwym aspekcie futbolowego rzemiosła. Wyjątkowo dobrze bawiła się na murawie Stina Lennartsson, choć indywidualne laurki spokojnie moglibyśmy wręczyć tak naprawdę każdej zawodniczce w biało-zielonym stroju i zdecydowanie nie byłoby w tym wielkiej przesady.


Komplet wyników:


Statystyki indywidualne:


Statystyki drużynowe:


Przejściowa tabela:


#pokolejce


Jedenastka kolejki:

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!