Sezon 2023 był w karierze Madelen Janogy kolejnym wielkim przełomem, lecz w przeciwieństwie do większości koleżanek z mistrzowskiego składu Hammarby, zamiast na zasłużone wakacje, nasza bohaterka udała się zimą na podbój włoskiej Serie A. Aklimatyzacja we Florencji przebiegła nadzwyczaj szybko i bezboleśnie, a przecież był to jeden z aspektów tej przeprowadzki, którego w przypadku Janogy obawialiśmy się najbardziej. Urodzona w Falköping napastniczka błyskawicznie odnalazła się jednak w nowej rzeczywistości, w łaski fanów Violi wkupiła się wyjazdowym dubletem przeciwko Juventusowi, a na listę strzelczyń wpisywała się tak regularnie, że w pewnym momencie stała się realną kandydatką do tytułu królowej strzelczyń. Sporo turbulencji miniony rok przyniósł w północnym Londynie i bez wątpienia wpłynęły one także na postawę całej szwedzkiej kolonii w Arsenalu. Rosa Kafaji zdążyła jednak błysnąć formą jeszcze w barwach Häcken, gdyż to jej gol pozwolił Osom z Hisingen świętować awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń, a jej wejścia z ławki w reprezentacyjnych bojach przeciwko Irlandii oraz Anglii jak najbardziej zasadnie określiliśmy mianem brawurowych. Stina Blackstenius w kadrze trafiała głównie przeciwko niżej notowanym rywalkom, a w zespole Kanonierek stała się w pewnym momencie żelazną rezerwową bez konkretnych liczb. Nowe otwarcie pod wodzą Renée Slegers okazało się jednak realną szansą także dla niej, czego dowodem były taśmowo wywalczane przez nią stałe fragmenty gry oraz niespotykane wcześniej statystyki w segmencie kreacji. A zatem czyżby właśnie dokonywała się reaktywacja Blackstenius w wersji dziewięć i pół? Ku chwale kadry, oby tak się stało! Alessia Russo jak najbardziej także stawia pod tą odważną zapowiedzią łapkę w górę.
BK Häcken niezmiennie pozostaje najbardziej szwedzkim klubem spośród naszych ligowych potentatów, lecz mało kto spodziewał się, że to od osoby Alice Bergström rozpoczniemy tegoroczną wyliczankę ofensywnych bohaterek klubu z Hisingen. Pozyskana z Djurgården skrzydłowa próbki swoich nieprzeciętnych okoliczności pokazywała już w okresie przedsezonowym, a później – zupełnie jak w kalifornijskim filmie – generowane za jej udziałem emocje na trybunach Bravida Areny tylko i wyłącznie rosły. I choć po drodze nie obyło się bez pojedynczych potknięć, to jednak całościowo mówimy tu o piłkarce gotowej na zdecydowanie poważniejsze wyzwania niż szwedzka ekstraklasa. Swoje chwile chwały latem i wczesną jesienią przeżywała także Anna Anvegård, która wyjątkowo upodobała sobie nękanie defensywy stołecznego Hammarby. I trochę tylko szkoda, że w decydujących dla ekipy trenera Linda tygodniach, dwukrotna królowa strzelczyń Damallsvenskan poczynania swoich klubowych koleżanek oglądać musiała wyłącznie z perspektywy trybun. Siłami siedemnastoletniej Felicii Schröder rozsądnie i odpowiedzialnie dysponował za to sam szkoleniowiec, lecz nawet całkiem słusznie rozciągnięty nad jej harmonijnie rozwijającą się karierą parasol ochronny nie powstrzymał jej przed strzelaniem w fazie grupowej Ligi Mistrzyń, urodzinowym hat-trickiem przeciwko Norrköping i wreszcie osiągnięciem dwucyfrowego dorobku na koniec sezonu ligowego. Niemal identycznym bilansem legitymowała się także ulubienica Kanalplan Ellen Wangerheim, która znalazłaby się w tym zestawieniu zdecydowanie wyżej, gdyby kilka razy w decydujących momentach nie zawiodła jej skuteczność. Bo choć gol strzelony Manchesterowi City przy wypełnionych trybunach bez dwóch zdań miał swoją wymowę, to naprawdę niewiele brakowało, aby niespodziewanie ukłuć na jej terenie wielką Barcelonę, czy definitywnie pogrążyć Häcken w starciu decydującym o pozostaniu w mistrzowskim wyścigu. W tym ostatnim bezkonkurencyjna okazała się jednak prowadzona przez trenera Kjetselberga ekipa FC Rosengård, w której to uwagę zwracała w pierwszej kolejności bezbłędnie funkcjonująca lewa flanka, gdzie po profesorsku współpracowały ze sobą Olivia Schough oraz jej duńska imienniczka Holdt.
Półroczny wypad do Meksyku przyniósł Evelyn Ijeh medal i puchar do gabloty, jednak dopiero występy na boiskach włoskiej Serie A miały realnie zweryfikować skalę jej talentu. Egzamin ten zaliczyć udało się może nie z wyróżnieniem, lecz jednoznacznie pozytywnie, a posiadającą nigeryjskie korzenie snajperkę w sposób szczególny zapamiętali sympatycy Sassuolo i Sampdorii, gdyż to właśnie przeciwko tym dwóm klubom 23-latce z Milanu grało się najlepiej i najbardziej efektywnie. Samej zainteresowanej na długo w pamięci pozostanie także barażowy mecz kadry z Luksemburgiem, w którym to oficjalnie uruchomiony został jej strzelecki, reprezentacyjny licznik. Mnóstwo przeżyć natury wszelakiej zafundowała runda wiosenna ubiegłorocznej królowej strzelczyń Damallsvenskan, lecz latem Cornelia Kapocs skutecznie wyrwała się z Linköping do Liverpoolu i w nowych barwach zdążyła już nawet ustrzelić dwa ratujące swojemu angielskiemu pracodawcy bezcenne punkty trafienia przeciwko Tottenhamowi oraz Crystal Palace. Jeszcze jeden niesamowicie produktywny rok ma za sobą Wilma Leidhammar, która w ofensywie Norrköping stworzyła z Sarą Kanutte i Vesną Milivojevic prawdziwy tercet od zadań specjalnych. Po kilkuletnim niebycie z przytupem przypomniała o swoim istnieniu Mimmi Larsson, która najpierw niczym feniks odrodziła się w Lipsku, a następnie kontynuowała proces powrotu do zbiorowej, kibicowskiej świadomości serią udanych występów w barwach Djurgården. Ekipę Dumy Sztokholmu z powodzeniem reprezentowała także Stinalisa Johansson, potwierdzając niejako, że poprzedni sezon nie był dla niej wyłącznie jednorazowym wystrzałem. W niemal identycznych słowach podsumować możemy pierwszy pełny, zagraniczny sezon w wykonaniu Johanny Renmark, która wraz z koleżankami z norweskiego Brann nie obroniła wprawdzie mistrzowskich insygniów, lecz indywidualnie zaliczyła w statystycznym ujęciu naprawdę zauważalny progres.