Szwedzkie TOP-50 [bramkarki]
Publicystyka Świat

Szwedzkie TOP-50 [bramkarki]

Ach, gdzie te czasy, kiedy to kandydatek do naszej bramkarskiej topki było zdecydowanie więcej niż miejsc na liście? Jeszcze nie tak dawno szwedzkie golkiperki wiodły w Europie prym, a kłopoty z obsadą pozycji między słupkami wynikały tylko i wyłącznie z nadmiaru godnych i wykwalifikowanych pretendentek. Złota, sygnowana nazwiskami Jönsson, Hammarström, Lindahl, czy Lundgren era definitywnie należy już jednak do przeszłości i z każdym upływającym rokiem musimy przyzwyczajać się do nowej, nieco mniej ekskluzywnej rzeczywistości. A w niej uczymy cieszyć się z małych rzeczy, czyli na przykład z faktu, że tym razem w celu skompletowania czołowej piątki nie musieliśmy zaglądać na boiska Elitettan lub ligi islandzkiej. Choć po prawdzie, nie byliśmy wcale od tego przesadnie daleko…
0-cU-qjKT3iZAR1UQkTCU2_YJIsk-REGULAR

Jennifer Falk ma za sobą wyjątkowo słodko-gorzki rok zarówno w klubie, jak i w kadrze (Fot. Göteborgs-Posten)

Pozytywne sygnały przez niemal cały rok płynęły na szczęście z Hisingen, gdzie Jennifer Falk ewidentnie ustabilizowała formę na solidnym, ligowym poziomie. I choć pod względem trofeów kończący się sezon był dla piłkarek Häcken niekończącym się pasmem rozczarowań, to jednak postawa 31-letniej bramkarki Osom z Västergötland zdecydowanie częściej pomagała niż szkodziła. Tym bardziej, że Falk potrafiła wspiąć się na wyżyny umiejętności właśnie wtedy, gdy było to jej zespołowi najbardziej potrzebne. Jasne, konfrontacje z Kristianstadem, Rosengårdem i Arsenalem nie miały z perspektywy wicemistrzyń Szwecji szczęśliwego zakończenia, ale gdyby nie doświadczona golkiperka, to marzenia o ewentualnym sukcesie trzeba byłoby porzucić zdecydowanie wcześniej. Równa, dobra postawa, z kilkoma przebłyskami, nie wolna od pojedynczych wpadek, okazała się jednak wystarczająca, aby w sposób absolutnie bezdyskusyjny powrócić na szczyt naszego zestawienia po trzyletniej przerwie. Niniejszym składamy więc tegorocznej laureatce w pełni zasłużone gratulacje, ufając jednak, iż w przyszłości walka o nieformalną bluzę numer jeden w Szwecji, stać będzie na zdecydowanie wyższym i bardziej wyrównanym poziomie.

Obecnie klimat mamy jednak taki, że aż dwa z trzech stopni podium zajmują nam bramkarki mające kłopoty z regularnymi występami w swoich zespołach klubowych. Zecira Musovic już podczas kadencji Emmy Hayes miała olbrzymi kłopot z utorowaniem sobie drogi do bramki londyńskiej Chelsea, a po przejęciu ekipy mistrzyń Anglii przez Sonię Bompastor jej sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej. Hannah Hampton okazała się konkurentką nie do wygryzienia, a pojedyncze, pucharowe występy zdecydowanie nie dały francuskiej trenerce podstaw do zrewidowania obowiązującej, żelaznej hierarchii. Papierową jedynką w hiszpańskim Levante była za to Emma Holmgren, która zanotowała nawet niezwykle obiecujące przywitanie z nową ligą. Odniesiona na początku rundy rewanżowej sezonu 2023-24 kontuzja oznaczała jednak przymusową przerwę w grze, a gdy jesienią wszystko zdawało się wracać na właściwe tory, to piłkarka z Uppsali ponownie znalazła się na chorobowym, ustępując tym samym miejsca młodej i ambitnej Andrei Tarazonie.

Lokaty poza podium należą do duetu Moa Öhman – Tove Enblom i dla obu tych zawodniczek jest to debiut w naszym całorocznym podsumowaniu. Dodajmy, że przynajmniej w przypadku pierwszej z wymienionych możemy mówić o sporym zaskoczeniu, gdyż to zaprawiona w poważnych bojach Amerykanka Samantha Murphy miała według założeń pierwotnej koncepcji stanowić w Piteå gwarancję solidności na pozycji bramkarki. 25-letnia Öhman cierpliwie czekała jednak na swoją szansę, a gdy ta nadeszła, to jej interwencje potrafiły uratować ekipie ligowych rzemieślniczek z Norrbotten całkiem pokaźną ilość punktów. Aż takiej laurki nie może sobie z kolei wystawić Tove Enblom, lecz magia występów na największej, europejskiej arenie także zrobiła w jej przypadku swoje. Nie od dziś wiadomo przecież, że nawet pojedyncza, udana interwencja w rywalizacji przeciwko Juventusowi czy Bayernowi, potrafi zapisać się w świadomości po stokroć bardziej niż jakiś pozostawiony bez realnych konsekwencji kiks w meczu norweskiej Toppserien, gdy po drugiej stronie boiska biegają piłkarki reprezentujące barwy Kolbotn lub Stabæk.

topka1

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!