Miał być szczególny fokus na dolną połówkę tabeli i patrzcie państwo – rzeczywiście tak się stało. A całe to zamieszanie jest w znacznym stopniu zasługą ambitnie szukającej premierowego zwycięstwa na pierwszoligowych boiskach drużyny z Trelleborga, która – zupełnie jak przed tygodniem – może tylko zastanawiać się jakim cudem tak rozegranego meczu nie udało się ostatecznie wygrać.

Duet zamieszanych w walkę o uniknięcie degradacji przedstawicieli szwedzkiej stolicy zdecydowanie ma za to o czym myśleć. W Brommie nie ma już śladu po niezwykle efektownym otwarciu rundy rewanżowej, a seria kolejnych porażek niepokoi tym bardziej, że każda kolejna ponoszona jest w jeszcze gorszym stylu niż poprzednia. I nie ma w tym bynajmniej cienia przesady, bo jeśli tracisz cztery gole w starciu z przeciwnikiem, który dosłownie nie ma kim i jak strzelać, to trzeba już chyba powoli włączać syreny alarmowe. Szansą (kto wie, czy aby nie najważniejszą w całym sezonie) na odwrócenie cokolwiek niekorzystnego trendu będzie dla podopiecznych trenera Gunnarsa najbliższa konfrontacja z… Trelleborgiem, ale mając na uwadze aktualną dyspozycję obu ekip, to nawet perspektywa rozegrania meczu na Grimsta Idrottsplats wcale nie stawia gospodyń w roli wyraźnych faworytek. Tym bardziej, że akurat ta arena twierdzą i niezdobytą ziemią nie była dla BP w zasadzie nigdy. Swoje zmartwienia niezmiennie mają także w Solnej, bo finisz ligowych zmagań coraz bliżej, a tu nijak nie udaje się wystawić głowy ponad czerwoną strefę. W innych okolicznościach remis w rywalizacji z Djurgården byłby pewnie całkiem porządnym wynikiem, ale tym razem na murawie spotkała się drużyna grająca o pierwszoligowe przetrwanie z rywalem sposobiącym się do zimowych wakacji, więc nawet pamiętając o derbowych smaczkach, różnica w poziomie zaangażowania i determinacji powinna być zauważalna gołym okiem. I oddajmy, że szczególnie po przerwie nawet była, ale cóż z tego, skoro przyszła Pauline Hammarlund, strzeliła sobie dla zabawy z wolnego (sama zainteresowana ze śmiechem przyznała, że nie potrafi tego robić i w ogóle tego elementu nie trenuje) i cały misterny plan… poszedł do śmieci.
Najbardziej szalony mecz obejrzeliśmy za to w Kristianstad, gdzie rozpędzone gospodynie mniej więcej do 70. minuty robiły na murawie co chciały, a ich przeciwniczki z Växjö mogły cieszyć się, że na tablicy wyników wciąż widnieje nie aż tak wstydliwe z ich perspektywy 0-3. Wtedy jednak o dodatkowe emocje postanowiła zadbać Moa Olsson, która z sobie tylko znanych powodów obejrzała czerwoną kartkę, osłabiając w ten sposób stan osobowy KDFF. Zastępująca ją między słupkami doświadczona Amerykanka Brett Maron najpierw puściła futbolówkę po strzale z wolnego Sophii Redenstrand, kilka minut później dała się zaskoczyć swojej rodaczce Larkin Russell, a na koniec zwieńczyła swój występ… dwiema najwyższej klasy paradami, które pozwoliły piłkarkom ze Skanii obronić przynajmniej remis 3-3. W doliczonym czasie gry mieliśmy zresztą jeszcze jeden zwrot akcji, gdyż po kilkunastominutowej drzemce przebudziły się miejscowe, lecz im również nie udało się znaleźć zwycięskiego gola. Ze skutecznością żadnych problemów nie miał za to nasz eksportowy duet: Hammarby bez litości przejechało się po Vittsjö, zamykając niejako przy okazji dyskusję o trudach gry na trzech frontach (indywidualne wyróżnienia po tym meczu wędrują na ręce Vilde Hasund, Smilli Vallotto, a także jej fenomenalnej imienniczki Holmberg), zaś występujący z oczywistych powodów o tej porze roku w różowych strojach Häcken nie dał najmniejszych szans ponownie kompromitującym się na krajowym podwórku przeciwniczkom z Linköping. W ekipie z Hisingen klasą dla siebie była przede wszystkim Hanna Wijk, choć spontaniczna rywalizacja Alice Bergström z Matildą Nildén o tytuł najpiękniejszego gola weekendu również mogła się podobać. Podobnie jak japońska kombinacja Kadowaki – Tanikawa, dzięki której Rosengård skromnie zwyciężył na Platinumcars Arenie w Norrköping, broniąc swojego perfekcyjnego rekordu w rozgrywkach ligowych. A łatwo nie było, bo jak szczerze przyznała Jessica Wik, akurat w dniach poprzedzających ten mecz najwyższe miejsca na liście priorytetów czternastokrotnych mistrzyń Szwecji zajmowały głównie tematy pozapiłkarskie. I w drodze absolutnego wyjątku jest to oczywiście całkowicie zrozumiałe.
Komplet wyników:
Statystyki indywidualne:
Statystyki drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce