Skoro Rosengård zamknął temat mistrzostwa kraju już w pierwszej połowie października, to czołowe ekipy Elitettan najwyraźniej uznały, że warto podążyć za trendem. Tym sposobem, prawdopodobnie po raz pierwszy od czasu powołania do życia ligi centralnej, najważniejsze rozstrzygnięcia na dwóch najwyższych poziomach rozgrywek poznaliśmy na miesiąc przez planowanym zakończeniem boiskowych zmagań. Zaskoczenie? Do pewnego stopnia oczywiście tak, choć obserwatorzy śledzący z bliska drugoligowe boje od dłuższego czasu mogli się powoli z takim scenariuszem oswajać. Bo obaj przyszłoroczni beniaminkowie ekstraklasy, choć tak biegunowo od siebie różni, solidarnie zamietli ligę w naprawdę imponującym stylu, a ich ostateczny sukces tak naprawdę nie podlegał dyskusji ani przez moment.
Na początek Alingsås, czyli klub od 24 lat cierpliwie czekający na swoją drugą szansę w krajowej elicie. W sezonie 2001 przygoda okazała się wyjątkowo krótka, a jednoroczny epizod wśród najlepszych przyniósł jedynie dwa ligowe zwycięstwa. Co ciekawe, jedno z nich zostało odniesione nad ekipą Mallbacken, która to przed tygodniem… opóźniła zawodniczkom i kibicom z Alingsås fetę z okazji awansu. Cały stadion był już bowiem gotowy na celebrację, gdy wyrównujące trafienie autorstwa Jessiki Pedersen sprawiło, że plany te trzeba było spontanicznie modyfikować. Wypracowana na dystansie całego sezonu przewaga okazała się jednak na tyle bezpieczna, że od początku mowa była jedynie o odsunięciu w czasie czegoś nieuchronnego. Czegoś, co ostatecznie dokonało się przed kilkudziesięcioma godzinami, a ligowy terminarz okazał się na tyle łaskawy, że i tym razem można było świętować w nieporównywalnej z niczym innym atmosferze własnego stadionu. A mecz przeciwko grającemu w końcówce rundy jesiennej wyłącznie o prestiż beniaminkowi z Sunnanå był świetną okazją, aby przyznać rację trenerowi Joakimowi Carlssonowi. Gdy przed rokiem prowadzony przez niego Alingsås nie sprostał w barażowym dwumeczu Brommie, nie brakło głosów, że oto klub z Västergötland właśnie wypuścił z rąk niepowtarzalną szansę, która prędko może się nie powtórzyć. Doświadczony szkoleniowiec z niezmąconym w żaden sposób spokojem zapewniał jednak, że przecież najbliższa okazja będzie już za rok i nawet jeśli słowa te wówczas bardziej niż racjonalną ocenę rzeczywistości przypominały delikatne jej zaklinanie, to koniec końców wyszło na jego. Gratulujemy i witamy wśród najlepszych!
Malmö FF to nazwa w szwedzkiej piłce bynajmniej nie anonimowa, wszak jeszcze na przełomie wieków właśnie ten klub nie tylko występował na pierwszoligowych boiskach, co święcił na niech niemałe triumfy. Później przyszedł jednak czas lokalnych zawirować w stolicy Skanii, który sprawił, że jedynym prawowitym spadkobiercą ówczesnego MFF został LdB Malmö, przemianowany kilka lat później na FC Rosengård. Fani futbolu w błękitnej części miasta tęsknili jednak za wielkim graniem, w związku z czym kwestia odrodzenia tak bardzo zasłużonego dla regionu klubu, zdawała się być wyłącznie kwestią czasu. Udziałowcy w osobach kibiców miażdżącą przewagą głosów zdecydowali jednak, że nie chcą żadnej drogi na skróty, fuzji z Limhamn Bunkeflo lub innym proponowanym zespołem, a swoją historię chcą napisać od najniższego poziomu rozgrywkowego. Kwestia kolejnych, następujących po sobie awansów była jedynie formalnością, a Elitettan miała okazać się pierwszym choć trochę wymagającym wyzwaniem na spokojnej dotąd drodze MFF. Tak się zresztą stało, lecz inauguracyjna porażka z Umeå oraz następujący bezpośrednio po niej bezbramkowy remis z Kalmarem, okazały się jedynie drobnym falstartem na prowadzącej w kierunku Damallsvenskan autostradzie. W pewnym jego wywalczeniu nie przeszkodziły nawet zawirowania na ławce trenerskiej, gdyż nie jest przecież żadną tajemnicą, iż duet Jonas Valfridsson – Rikard Östergren był dla decydentów co najwyżej trzecim wyborem. Zdecydowanie inaczej miała się jednak sprawa z kadrą zawodniczą, a życzliwe ptaszki już teraz ćwierkają, że zimowa przerwa w rozgrywkach będzie w Malmö doskonałą okazją do dokonania w klubie jeszcze jednej, kilkupłaszczyznowej rewolucji. I nie jest wcale wykluczone, że do Skanii powróci wiele znanych i jak najbardziej lubianych nazwisk, które ostatnimi czasy łączono z cieszącymi się zdecydowanie większą reputacją europejskimi firmami. Na ten temat będziemy jednak dywagować, gdy spadną pierwsze śniegi, a póki co tutaj też składamy szczere gratulacje i zapraszamy do bycia aktywnym elementem wspaniałej rzeczywistości zwanej Damallsvenskan.
Alingsås, Malmö – witamy w Damallsvenskan!