W meczu 9. kolejki Orlen Ekstraligi kibice Górnika Łęczna nie doczekali się triumfu swoich ulubienic. Zespół prowadzony przez Patryka Błaziaka, mający na swoim koncie dużo lepszy dorobek, jedynie zremisował 1:1 z beniaminkiem rozgrywek, Resovią Rzeszów, która do tej pory zdobyła zaledwie dwa punkty w sezonie.
Od pierwszego gwizdka to piłkarki Górnika narzucały swoje tempo, ale mimo licznych okazji, brakowało wykończenia. Resovia, która teoretycznie nie miała wiele do stracenia, niespodziewanie stworzyła groźną sytuację już w 13. minucie, kiedy Katrzyna Jezioro była bliska otwarcia wyniku. Łęcznianki odpowiedziały trafieniem Julii Piętakiewicz w poprzeczkę, ale żadna z drużyn nie potrafiła skierować piłki do siatki w pierwszej części gry.
Choć wydawało się, że zielono-czarne znajdą sposób na obronę gości, ich ofensywne próby kończyły się niepowodzeniem. Dopiero przed końcem pierwszej połowy, po stałym fragmencie gry, Julia Piętakiewicz zdobyła bramkę, wyprowadzając Górnika na prowadzenie.
Radość trwała jednak krótko. Chwilę później Jezioro, bohaterka gości, wykorzystała odległy strzał i wyrównała stan meczu na 1:1, co zaskoczyło zgromadzoną publiczność.
Druga połowa przyniosła kontynuację dominacji łęcznianek, ale mimo wielu prób, w tym anulowanego gola Roksany Ratajczyk, miejscowym zabrakło szczęścia i precyzji, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Resovia, która w lidze uchodzi za drużynę skazaną na pożarcie, wywiozła z trudnego terenu niezwykle cenny punkt.
Dla Górnika, który po dziewięciu meczach zajmuje piąte miejsce w tabeli, remis z drużyną z końca stawki to niewątpliwie bolesny rezultat. Teraz przed zespołami przerwa na mecze Pucharu Polski, a Górniczki zmierzą się z rezerwami Stomilanek Olsztyn.
Czy ten niespodziewany remis będzie dla łęcznianek sygnałem do poprawy formy? Dowiemy się już niebawem!