Wielka niespodzianka na początek nowego sezonu Ligi Mistrzyń! Broniące tytułu piłkarki FC Barcelony, po serii piętnastu wygranych meczów na wszystkich frontach, musiały uznać wyższość Manchesteru City. Angielki zwyciężyły 2:0 na własnym boisku, przerywając imponującą passę katalońskiego giganta.
Już od początku meczu było widać, że City nie zamierza dać Barcelonie łatwej przeprawy. Mimo iż Katalonki miały więcej strzałów (17:13), to zespół prowadzony przez Garetha Taylora był bardziej skuteczny. Kluczowe okazały się trafienia Naomi Layzell w 36. minucie oraz Khadiji Shaw w 77. minucie, które zapewniły gospodyniom trzy punkty.
Barcelona starała się odpowiadać, jednak Manchester City świetnie organizował swoją obronę, a kluczowe interwencje obrończyń oraz bramkarki Yamashity skutecznie powstrzymywały napór Hiszpanek. Nawet Ewa Pajor, która rozegrała pełne 90 minut, nie zdołała znaleźć drogi do siatki, choć miała kilka dobrych okazji.
Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji, a Barcelona próbowała naciskać na bramkę rywalek. Jednak City było tego dnia zbyt solidne w obronie i groźne w kontratakach. Ostateczny cios przyszedł w 77. minucie, kiedy Shaw, po indywidualnej akcji, zdobyła drugą bramkę, praktycznie zamykając mecz.
Ta porażka to pierwszy taki wynik dla Barcelony od kwietnia, kiedy przegrały z Chelsea w półfinale poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń. Teraz zespół Pere Romeu będzie musiał szybko wyciągnąć wnioski, bo rywalizacja w grupie Ligi Mistrzyń dopiero się rozpoczyna.