Czy wspominaliśmy już coś o tym, jak skrajnie daremny i podążający donikąd jest tegoroczny projekt pod nazwą Linköping? No tak, mniej więcej jakieś kilkanaście razy. Cóż jednak poradzimy na to, że prowadzony ręką hiszpańskiego entrenadora Rafaela Roldana zespół z każdym kolejnym tygodniem udowadnia nam, że nie istnieje takie dno, którego LFC nie potrafiłby skutecznie przebić.
Tym razem kompletnym fiaskiem zakończyła się dla trzykrotnych mistrzyń Szwecji wizyta u beniaminka z Solnej, który zresztą tej jesieni także bynajmniej swoją aktualną formą nie imponował. Na tle tak dramatycznie słabego rywala (uwaga ta nie tyczy się wyłącznie Lisy Björk, Eshly Bakker oraz Marii Olafsdottir) nawet tak bezbarwny AIK prezentował się jednak nadzwyczaj solidnie i niech nie zmylą was suche liczby, bo zwycięstwo gospodyń w tej potyczce powinno być zdecydowanie bardziej okazałe. Sama tylko Beata Olsson mogła spokojnie zamknąć dzień przynajmniej z hat-trickiem na koncie, a przybyli na północne obrzeża stolicy fani z Östergötland z mieszającym się z ewidentnym zaskoczeniem delikatnym poczuciem żenady bezradnie przyglądali się, jak w środku pola reprezentująca do niedawna barwy Jitexu Ella Reidy raz po raz chowała swoimi zagraniami do kieszeni całą drugą linię LFC.
Na przeciwnym biegunie mamy natomiast Kristianstad, który podobnie jak wiosną tak bardzo rozpędził się po ligowym falstarcie, że obecnie sprawia wrażenie drużyny nie do zatrzymania. W drugim kolejnym meczu na listę strzelczyń wpisała się Clare Polkinghorne, skutecznymi odbiorami i mierzonymi na centymetry długimi podaniami popisywała się Emma Petrovic, w okolicach koła środkowego rytm gry wyznaczał duet Nilsson – Wickenheiser, zaś Hlin Eiriksdottir rozwiała resztki wątpliwości co do tego, w czyje ręce powinna trafić statuetka dla najlepszej na boiskach Damallsvenskan zawodniczki września. I tylko szkoda, że z tak jasno świecącego obecnie islandzkiego tercetu w nadchodzących derbach przeciwko FC Rosengård w akcji zobaczymy prawdopodobnie jedynie Gudny Arnadottir, bo grający na galowo Kristianstad z pewnością posiadałby wszystkie niezbędne atuty, aby realnie przeciwstawić się niekwestionowanym liderkom tegorocznej kampanii. Skoro jesteśmy już przy szczelnej defensywie, to taką ostatnimi czasy niewątpliwie dysponują również w Vittsjö, a niezwykle doświadczony nie tylko metrykalnie kwartet Klinga – Lynn – Woeller – Tunturi jak najbardziej zasłużenie zbierają za swoje ligowe występy kolejne pochwały. Postawa ta w miniony weekend wystarczyła do tego, aby z niełatwego terenu w Norrköping przywieźć jeden punkt, który to goniącym wynik gospodyniom zapewniła tym razem fińska skrzydłowa Dana Leskinen, dla której z kolei było to premierowe trafienie na boiskach Damallsvenskan. Swoje strzeleckie podboje po głośnym powrocie do szwedzkiej ekstraklasy kontynuuje za to Mimmi Larsson, a jej dublet pozwolił powoli rozpędzającemu się po letniej zapaści Djurgården wywieźć oczekiwane, lecz jak się okazało wcale nie tak bardzo oczywiste zwycięstwo z portowego miasteczka Trelleborg.
W poniedziałkowy wieczór mogliśmy już nawet oficjalnie koronować nowe mistrzynie Szwecji, ale taki scenariusz wymagał rozstrzygnięć w wielu punktach kwalifikujących się do kategorii soccer fiction. Historycznej, wrześniowej celebracji ostatecznie więc się nie doczekaliśmy, choć nie ma jakiegokolwiek sensu ukrywać, że kwestią dni (mówiąc bardziej konkretnie: czterech) pozostaje ogłoszenie, że oto tytuł nieformalnej, piłkarskiej stolicy Szwecji po roku przerwy wraca do Malmö. Pewnie podążające w kierunku odzyskania tytułu podopieczne trenera Kjetselberga w ramach 21. serii spotkań wybrały się na LF Arenę do Piteå, gdzie – co jest statystyką cokolwiek zaskakującą – poniosły aż trzy porażki z rzędu. W sezonie 2024 barwy klubu ze stolicy Skanii reprezentuje jednak Momoko Tanikawa, a to – jak się okazuje – nie pierwszy raz miało z perspektywy FCR niebagatelne znaczenie. W 29. minucie to właśnie młoda reprezentantka Japonii skutecznie zamieniła na gola asystę Olivii Schough spod linii końcowej i choć w samej końcówce stosunkowo apatyczne we wcześniejszej fazie meczu gospodynie rzuciły się do odrabiania strat, to perfekcyjnego rekordu Rosengård w tegorocznej kampanii nie udało się im popsuć. Bez większych turbulencji po trzy punkty dopisały sobie w tabeli także Hammarby oraz Häcken, deklasując na własnym terenie rywalki z odpowiednio Örebro i Växjö. W Hisingen najgłośniej fetowano dziesiąte w obecnych rozgrywkach trafienie autorstwa największej nadziej Os z Västergötland Felicii Schröder, zaś w Södermalm klasą dla siebie była przede wszystkim Smilla Vallotto, która najwyraźniej przypomniała sobie niedawne, wczesnowiosenne czasy, kiedy to Szwajcarka o norweskich korzeniach była jedną z największych sensacji na szwedzkich boiskach.
Komplet wyników:
Klasyfikacje indywidualne:
Klasyfikacje drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce