Te emocje już jednak daleko za nami, a na horyzoncie mecze może mniej telewizyjne, ale wciąż z pewnym potencjałem na intersujące, sportowe widowiska. W rolach głównych wystąpią przede wszystkim piłkarki ze Skanii, choć w zależności od reprezentowanych barw, przyświecać będą im zgoła odmienne cele. Liderki z Rosengård podejmą na Malmö IP ekipę z Växjö i nie trzeba wynajmować renomowanej agencji detektywistycznej, aby wskazać w tej parze niemal stuprocentowe faworytki do sięgnięcia po komplet punktów. Tyle tylko, że akurat klub z Kronobergu jak mało kto potrafi psuć wyżej klasyfikowanym rywalkom imprezy, o czym w rundzie wiosennej boleśnie przekonało się na własnej skórze na przykład Hammarby. Larkin Russell wreszcie się odblokowała, Nesrin Akgün oraz Elin Nilsson coraz śmielej pukają do jedenastki miesiąca, Alexandra Jonasson potrafi dośrodkować ze stojącej piłki jak mało kto w tej lidze – w teorii potencjał na ewentualną niespodziankę objawia się nam na każdym kroku, ale fakt, iż Växjö w praktyce już o nic w tegorocznej kampanii nie walczy, troszkę nam ten cały misternie utkany plan burzy. Swoje jasno określone cele mają za to w Trelleborgu, a zakończenie debiutanckiego, pierwszoligowego sezonu z przynajmniej jednym zwycięstwem na koncie mocno osłodziłoby w obozie beniaminka rok upływający pod znakiem mieszanki rozczarowań i nauki. Oczywiście, Linköping niezmiennie posiada po swojej stronie zdecydowanie więcej jakości, ale pod hiszpańskim przewodem trzykrotne mistrzynie Szwecji naprawdę są w stanie przegrać z każdym i kto wie, czy za kilkadziesiąt godzin nie przekonamy się o tym po raz kolejny. Łapiący na powrót rytm Kristianstad wybierze się za to na derby do Vittsjö, które jesienią postanowiło z jednej strony nie przegrywać, z drugiej zaś nie strzelać goli. Lokalne starcia z reguły należą do takich, które nie wymagają specjalnej rekomendacji, ale jeśli sama perspektywa konfrontacji Tanyi Bouchuk i Hanny Ekengren z Hlin Eiriksdottir oraz Katlą Tryggvadottir nie jest dla was wystarczającym magnesem, to pamiętajcie, że KDFF jeszcze nie zrewanżował się swoim najbliższym przeciwniczkom za upokarzające 1-6 przed własną publicznością, a okazja, aby to wreszcie uczynić, wydaje się aż nader sprzyjająca.
W dolnych rejonach tabeli korespondencyjną rywalizację o uniknięcie bezpośredniej degradacji do Elitettan toczą zespoły Örebro oraz AIK. Z tego duetu zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiają póki co piłkarki z Närke i choć teren w Piteå nie należy do szczególnie gościnnych, to szanse na przywiezienie na Behrn Arenę choćby skromnej zdobyczy punktowej wydają się być z perspektywy podopiecznych trenera Johanssona całkiem realne. Choć byłyby oczywiście znacząco większe, gdyby klub dysonował choćby jedną solidną napastniczką na pierwszoligowym poziomie. Z podobnymi problemami od lat (no, może z wyłączeniem jednorundowych wystrzałów Pauline Hammarlund i Anam Imo) zmagają się także w Norrbotten, ale tam najwyraźniej nie przeszkadza im to w pisaniu złotymi zgłoskami kolejnych rozdziałów pięknej historii klubu z dalekiej Północy. Wyjątkowo beznadziejny ostatnimi czasy AIK zmierzy się za to u siebie z Brommą i jeśli Gryzonie z Solnej marzą o szczęśliwym zakończeniu sezonu, to takie starcia muszą po prostu bezwzględnie i bez jakichkolwiek wymówek wygrywać. Późnoweekendowe granie zwieńczy nam potyczka Djurgården z Norrköping, gdzie dla odmiany nikt nie przystąpi do rywalizacji z perspektywą niechybnie nadciągającej katastrofy. Czy zatem będzie to świetna okazja na indywidualne popisy ze strony Hammarlund, Larsson, Milivojevic lub Jones? Zdecydowanie nie obrazilibyśmy się, gdyby ziścić miał się akurat ów optymistyczny scenariusz.