Drużyna od cudów znów to zrobiła! Przeżyliśmy Enschede, przeżyliśmy Paryż, przeżyliśmy wreszcie Londyn i Madryt, ale wciąż pozostajemy pod wrażeniem tego, jak na wielkiej, europejskiej scenie Häcken z niebywałą regularnością potrafi prezentować swoją najbardziej efektowną twarz. Dzisiejszy mecz nie był może wielkim widowiskiem, ale taktyka trenera Linda znów święciła triumf w zderzeniu z jednym z największych potentatów najlepiej opłacanej ligi świata i chociażby z tego tytułu warto ten sukces nie tyle docenić, co zwyczajnie celebrować.
Jasne, ten tekst prawdopodobnie uderzałby w zdecydowanie mniej euforyczne tony, gdyby Jennifer Falk nie zatrzymała w kluczowym momencie Alessii Russo, a uderzona w samej końcówce przez Fridę Maanum futbolówka poleciała o kilkanaście centymetrów niżej, ale całościowo Arsenal długimi minutami sprawiał dziś wrażenie drużyny pozbawionej konceptu tylko i wyłącznie dlatego, że to Häcken skutecznie uniemożliwił gwiazdom FA WSL jakiekolwiek rozsądne rozwinięcie skrzydeł. Duet Curmark – Fossdalsa wykonywał tytaniczną pracę w środku pola, na dziesiątce harowała prawdopodobnie największa bohaterka tego meczu Anna Anvegård, a dynamiczne Larisey, Tindell i Schröder raz po raz konsekwentnie próbowały zrobić właściwy użytek ze swojego głównego atutu, jakim niewątpliwie pozostaje szybkość i przyspieszenie. I choć okazji nie było wiele, to cierpliwość dostała doceniana w 77. minucie, kiedy to Anvegård zagrała na wolne pole do Tindell, a sprowadzona latem z Kristianstad Amerykanka zdecydowanie wygrała pojedynek biegowy z Katie McCabe i nie zastanawiając się długo soczyście uderzyła na bramkę Manueli Zinsberger. W takich okolicznościach na Bravida Arenie padł jedyny tego dnia gol i nawet jeśli jeszcze jeden magiczny awans cały czas pozostaje odległym celem, to wicemistrzynie Szwecji rozpoczną rewanż na kultowym Kingsmeadow z jednobramkową zaliczką. Być może skromną, lecz z drugiej strony niezwykle cenną i przedłużającą nadzieję na to, że nieprawdopodobne ponownie stanie się rzeczywistością. Tak, Häcken wciąż nie jest tu faworytem, lecz w życiu i w sporcie, aby zwyciężać, w pierwszej kolejności trzeba dać sobie na to szansę. I z radością możemy zakomunikować, iż ten etap w Hisingen mają już za sobą. A jaki będzie ciąg dalszy? Tę drużynę stać dosłownie na wszystko, więc po prostu spokojnie poczekajmy, a kolejny tydzień z pewnością przyniesie nam wszystkie najbardziej pożądane przez nas odpowiedzi.